Skończmy z moherami

Skończmy z moherami

Czy lewicy wypada brać udział w wyśmiewaniu słuchaczy Radia Maryja

Moherowe berety – panują nad światem. Moherowe berety – zaczynają krucjatę. Moherowe berety – zwycięstwo i władza. W moherowym berecie, będzie lepiej na świecie. Tak zaczyna się wiodący utwór najnowszej płyty zespołu Big Cyc, który jest doskonałym odzwierciedleniem stylu prowadzenia debaty publicznej w Polsce od czasu wyborów parlamentarnych i fiaska rozmów koalicyjny PO i PiS.
Ulubionym tematem żartów politycznych w Polsce są właśnie moherowe berety, kaczki, prezydentowa Kaczyńska i o. Rydzyk. Taka tematyka nie jest obca politykom, wprost przeciwnie. Liderzy PO, a za nimi SLD i innych ugrupowań lewicowych chętnie sięgają do arsenału bliźniaków, moherów i innych. Rodzi się w tym miejscu pytanie: czy siłom lewicowym wypada brać udział w tej politycznej zabawie i czy przyniesie jej ona korzyści?
Większość słuchaczy Radia Maryja, a od niedawna i Telewizji Trwam stanowią kobiety, w średnim bądź zaawansowanym wieku. Często wdowy i osoby niezamożne. Ludzie ci ślepo słuchają nakazów i zakazów swojego religijnego i politycznego przywódcy, którym jest o. Tadeusz Rydzyk. Co czyni tego

toruńskiego redemptorystę

tak bardzo cenionym i popularnym? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw bliżej spojrzeć na sytuację życiową jego słuchaczy. Jeśli są nimi głównie osoby starsze, to właśnie Radio Maryja jest odpowiedzią na ich problemy i troski. Emerytami w Polsce nikt się nie interesuje. Co miesiąc otrzymują swoje najczęściej bardzo skromne uposażenie i stają przed dramatycznymi wyborami, czy opłacić czynsz, kupić lekarstwa czy żywność. Czują się nikomu niepotrzebni, bo współczesne społeczeństwo uprawia kult pięknej młodości, która dawno im już minęła. W dyngusowy poniedziałek są łatwym celem dla podwórkowych chuliganów, wieczorami nie wychodzą z domów, bo wesoła młodzież może znaleźć sobie ciekawy obiekt do drwin i żartów. Często schodzą z chodnika na ulicę, widząc przed sobą radosną grupę młodych, w obawie przed potrąceniem lub innymi przykrościami.
Statystyczny polski 70-latek w badaniach społecznych jako swój największy problem zaraz po niedostatku środków do życia wskazuje poczucie wyobcowania i odrzucenia przez społeczeństwo. Poczucie to nie jest bezpodstawne. Polska nie ma systemu opieki nad osobami starszymi, nie wykorzystuje się wiedzy ani doświadczenia życiowego osób starszych. Pozostawia się ich samym sobie, podczas gdy w europejskich państwach opiekuńczych osoby, które kończą pracę zawodową, nie odczuwają życiowego zwrotu polegającego na zupełnym braku własnej aktywności i zainteresowania ze strony innych. Polscy emeryci stają się nieufni, bojaźliwi i zwyczajnie smutni.
To właśnie do tych ludzi wyciąga rękę dobrotliwy o. Tadeusz, który nieustannie mówi im: to nieprawda, że jesteście niepotrzebni, jesteśmy jedną wielką rodziną. To przy nim osoby starsze

zyskują poczucie bezpieczeństwa

i przynajmniej deklarowaną troskę. To na bazie Radia Maryja i struktury Kościoła katolickiego starsze panie, powszechnie zwane „moherowymi beretami”, spędzają wolny czas, na którego nadmiar stale cierpią. Ojciec dyrektor organizuje liczne pielgrzymki, wycieczki, zloty i inne spotkania, gdzie emeryci spotykają ludzi, którzy mają podobne problemy i czują tak samo jak oni. Czy to się komuś podoba, czy nie, Radio Maryja to także ruch społeczny. Zdyscyplinowany i wierny Rydzykowi. Ruch ten ma konkretny program polityczny, kształtowany przez centralę w Toruniu i afiliowane przy nim media. Konserwatyzm, niechęć do tego, co nowe i nieznane, szukanie winnych ich trudnej sytuacji materialnej, agentów, zdrajców i tych, którzy przyczynili się do problemów maryjnych słuchaczy. Żydzi, masoni, geje, feministki, postkomuniści to główni wrogowie katolickich słuchaczy toruńskiej rozgłośni.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że poglądy reprezentowane przez Radio Maryja i jego słuchaczy są szkodliwe w demokratycznym społeczeństwie. Propagowanie nienawiści rasowej, ksenofobii i nietolerancji nie może i nie powinno być tolerowane. Na całym jednak świecie symbolem lewicowości jest troska o słabszych i nieszczęśliwych. Nie może więc Polska lewica wpisywać się w pseudointeligencką retorykę PO i wyśmiewać, obrażać i lekceważyć osób pobłażliwie zwanych „moherowymi beretami”. To nie jest nasz język ani nasz sposób myślenia. Gdyby nie bieda i opuszczenie ludzi starszych, o. Rydzyk nigdy nie stworzyłby siły politycznej będącej wyrazem protestu ludzi skrzywdzonych, która neguje wartości społeczeństwa, które ich odtrąciło. Walka z „moherową ideologią” musi odbywać się na poziomie likwidacji jej przyczyn, a nie wyśmiewania tych, których interesy lewica powinna reprezentować. Warto też pamiętać, że PO i związane z nią środowiska i media zaczęły używać moherowej retoryki po nieudanych rozmowach koalicyjnych z wspieranym przez Radio Maryja PiS. Uderzając w Rydzyka, liberałowie nie występują przeciwko wyszukiwaniu Żydów i masonów na antenie jego radia, ale starają się osłabić pozycję PiS, swojego głównego konkurenta politycznego. PO nie krytykuje sił, które dążą do klerykalizacji kraju, bo sama się do tego przyczynia, lekką ręką wydając publiczne pieniądze na

finansowanie katolickich uczelni

wyższych oraz promując katolicyzm łagiewnicki, chcąc przejąć część elektoratu religijnego. Szczególnie lewica powinna o tym pamiętać, bo tak samo jak „moherowe berety”, traktowane są „sieroty po PRL-u”, starsi uczestnicy pochodów pierwszomajowych i wszyscy ci, którzy przejawiają choćby odrobinę tęsknoty za czasami swojej młodości. Lewica powinna wyrażać szacunek wobec starości, która niesie ze sobą pewną bezradność i wymaga pomocy sprawniejszych. Wszystko to, co dzisiaj czyni się w imię bieżącej walki politycznej, jest zaprzeczeniem tych wartości. Z tych samych powodów należy zrezygnować z wyśmiewania braci Kaczyńskich czy publicznego oceniania urody prezydentowej Kaczyńskiej. Od kiedy polityka to zajęcie dla pięknych, młodych i bogatych? Czy sepleniący Tusk, łysiejący Borowski lub powolny Mazowiecki byliby lepszymi prezydentami? Kukły braci Kaczyńskich na majowym pochodzie świadczą o smutnym poziomie, na którym lewica krytykuje swoich politycznych adwersarzy. Jeśli lewica będzie umiała wytykać prezydentowi, szefowi PiS i prawicy tylko ich fizyczne niedoskonałości, których przecież nikt nie jest pozbawiony, nie będzie potrzebna nikomu, a już na pewno nie kolejnym osobom po pięćdziesiątce, które zaraz wpadną w fundamentalistyczne objęcia Tadeusza Rydzyka i które nadal będzie można wesoło nazywać „moherowymi beretami”.

Autor jest studentem prawa na Uniwersytecie Gdańskim, członkiem Młodych Socjalistów

Wydanie: 2006, 21/2006

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy