„Słuszna sprawa” po amerykańsku

„Słuszna sprawa” po amerykańsku

30 lat temu USA dokonały inwazji na Panamę

W dopiero co odtajnionych i opublikowanych materiałach archiwalnych można wyczytać, że prezydent Stanów Zjednoczonych George H.W. Bush przez prawie godzinę przekonywał prezydentów Meksyku, Wenezueli i Argentyny, że nie miał wyjścia i musiał dokonać inwazji na Panamę, aby ująć dyktatora wojskowego gen. Manuela Antonia Noriegę, który jakoby wydał wojnę Stanom Zjednoczonym. Zdaniem Busha wojsko panamskie zabiło oficera amerykańskiej marynarki wojennej, poturbowało drugiego i zgwałciło jego żonę. – Nie możemy sobie pozwolić na taką brutalność Noriegi wobec Amerykanów – stwierdził.

W operacji „Słuszna sprawa”, bo taki kryptonim otrzymała inwazja na Panamę, wzięło udział 27 tys. żołnierzy amerykańskich, wyposażonych w najnowocześniejsze technologicznie uzbrojenie. Wszystko to, aby ująć dyktatora, który jeszcze niedawno współpracował z CIA i był ważnym ogniwem wsparcia dla ruchów kontrrewolucyjnych w regionie. Noriega dowodził jednym z najmniejszych wojsk w strefie, Siłami Obrony Panamy, które zostały utworzone przy akceptacji USA i przez nie wyszkolone.

Kontakty USA z Manuelem Noriegą rozpoczęły się w 1959 r. i trwały do początku lat 80. Noriega współpracował z CIA, pomagając w tajnych operacjach przeciwko lewicy w Ameryce Łacińskiej. Jego zadaniem było wspomaganie amerykańskich interesów w Ameryce Środkowej, w szczególności sabotowanie działań socjalistycznego rządu sandinistów w Nikaragui oraz rewolucjonistów FMLN w Salwadorze. W latach 1971-1976 za tę współpracę otrzymywał od Amerykanów ok. 100 tys. dol. rocznie. Ale Noriega współdziałał też z handlarzami narkotyków. Doniesienia o tym dotarły do USA w 1971 r., jednak prezydent Richard Nixon powstrzymał śledztwo przeciwko niemu.

Współpraca z Amerykanami jeszcze się zacieśniła, gdy w 1981 r., po śmierci w wypadku lotniczym prezydenta Omara Torrijosa, Noriega wszedł w skład junty, a dwa lata później stał się formalnym przywódcą armii, co czyniło go faktycznym władcą kraju. Noriega zezwolił na obecność na terytorium Panamy amerykańskich stacji nasłuchowych.

Nocne telefony do prezydentów

Z opublikowanych dokumentów wynika, że przed telefonami do trzech prezydentów krajów latynoamerykańskich Bush skontaktował się z premierem Kanady Brianem Mulroneyem, który udzielił poparcia dla inwazji. Prezydent Meksyku Carlos Salinas po wysłuchaniu argumentów Busha miał mu odpowiedzieć, że interwencja USA w Panamie przeczy meksykańskiej zasadzie niemieszania się w sprawy wewnętrzne innych krajów, niemniej jednak Meksyk zastosuje wobec nowego rządu panamskiego doktrynę Estrady.

– O co chodzi w doktrynie Estrady? – miał spytać Bush.

– Według tej doktryny nie ma żadnego znaczenia, kto sprawuje władzę. My uznajemy każdą – odparł Salinas.

Kiedy Bush i Salinas wyjaśniali sobie zawiłości prawa międzynarodowego, siły wojskowe Stanów Zjednoczonych przygotowywały się do otoczenia bazy amerykańskiej w Río Hato, prawie 100 km od stolicy Panamy – miasta o tej samej nazwie. Chodziło o niedopuszczenie do zaatakowania bazy przez wojska Noriegi, gdyż parę godzin wcześniej lądowały tu załadowane bombami samoloty F-117, a potem pojawili się spadochroniarze i helikoptery.

20 grudnia 1989 r. o godz. 3.26, po rozmowie z prezydentem Meksyku, Bush skontaktował się telefonicznie z prezydentem Wenezueli Carlosem Andrésem Pérezem, który powitał go słowami: – Good morning, Mr. President, jesteśmy bardzo zaniepokojeni powodem, dla którego pan dzwoni.

Bush zapewnił go, że USA także są zaniepokojone Noriegą, i wyliczył korzyści, jakie interwencja przyniesie Panamie. Zapewnił, że dokona zwrotu kanału Panamczykom, którzy ze swej strony szybko podejmą działania w celu przywrócenia demokracji w Panamie. – Stany Zjednoczone – mówił – zniosą też sankcje ekonomiczne nałożone na Panamę w 1988 r., które miały zadusić dyktaturę Noriegi.

O godz. 3.41, kiedy od amerykańskich bomb płonęła El Chorrillo – dzielnica Panamy, w której mieściło się dowództwo Noriegi, Bush wyjaśniał prezydentowi Argentyny Carlosowi Menemowi, że celem ataku USA na Panamę jest „zaopiekowanie się obywatelami Stanów Zjednoczonych w tym kraju” i „pomoc Panamczykom w powrocie do demokracji”.

– Musieliśmy podjąć działania – zapewniał Bush.

– Czy mógłby mi pan ponownie wyjaśnić sytuację Noriegi? – zapytał prezydent Argentyny.

– Nie wiemy, gdzie jest Noriega. Chyba w stolicy. Jeszcze nie został zatrzymany – odpowiedział Bush.

Menem zaoferował pomoc, ale nie powiedział, że Argentyna uzna nowy rząd. Na zakończenie życzył Bushowi i jego żonie szczęśliwych świąt Bożego Narodzenia.

O godz. 4 samoloty amerykańskie zaczęły bombardować instalacje wojskowe w graniczącym ze stolicą dystrykcie San Miguelito, najbardziej zaludnionym regionie Panamy.

Ofiary bez odszkodowania

Treść rozmów Busha z prezydentami Meksyku, Argentyny i Wenezueli została ujawniona 17 grudnia 2019 r., w przeddzień 30. rocznicy inwazji wojsk amerykańskich na Panamę, przez dziennikarzy panamskiego czasopisma „Concolón” przy współpracy z Komisją 20 grudnia 1989 (instytucja rządowa powołana w 2016 r. do wyjaśnienia faktów związanych z inwazją, w szczególności do rejestracji ofiar; współpracuje z Biurem Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka – przyp. aut.) i Ośrodkiem Praw Człowieka Uniwersytetu Waszyngtonu. Proces odtajniania jeszcze się nie zakończył. Do tej pory opublikowano ponad 600 dokumentów obejmujących okres od 1977 do 2011 r. Pochodzą one z Białego Domu, Departamentu Stanu i Departamentu Obrony, Dowództwa Południowego, Narodowej Rady Bezpieczeństwa i CIA.

W raportach wojskowych można prześledzić, jak starano się ująć Noriegę. Podczas inwazji dyktator ukrywał się przez kilka dni u kochanki, po czym schronił się w nuncjaturze apostolskiej wraz z osobami podejrzanymi o przynależność do baskijskiej organizacji terrorystycznej ETA (Panama była jednym z krajów, które pomagały ETA w zaopatrzeniu w broń i wyszkoleniu bojowym). Amerykanie dowiedzieli się o tym 23 grudnia i zastosowali nacisk psychologiczny, dzień i noc odtwarzając pod murami nuncjatury muzykę rockową. 3 stycznia 1990 r. Noriega oddał się w ręce Amerykanów.

Z opublikowanych dokumentów wynika, że jeszcze przed inwazją prezydent Bush odbył wiele rozmów z następcą Noriegi, Guillermem Endarą. W maju 1989 r., zaraz po wygranych przez niego, a sfałszowanych przez Noriegę wyborach, Bush zadzwonił do Endary i powiedział, że to Endara jest prawdziwym zwycięzcą. Miesiąc później zadzwonił powtórnie i przekazując kondolencje z powodu śmierci żony Endary, dodał, że nie wie, co zrobić z Noriegą, i jest otwarty na sugestie.

Parę tygodni po inwazji, kiedy żołnierze amerykańscy kontrolowali ulice, a Endara objął urząd prezydenta, Bush rozmawiał z nim wielokrotnie o pakiecie pomocowym dla Panamy, wzroście gospodarczym kraju, skazaniu Noriegi i przemycie narkotyków. Na ulice Panamy, a szczególnie dzielnicy El Chorrillo, gdzie w trakcie inwazji zniszczono ponad 300 domów, a 18 tys. osób zostało bez dachu nad głową, wychodzili mieszkańcy, domagając się od Amerykanów odszkodowań i pomocy w poszukiwaniu zaginionych oraz ciał zabitych. Z raportu sporządzonego przez Międzyamerykańską Komisję Praw Człowieka wynika, że owinięte w torby ciała grzebane były potajemnie, aby nikt nie znał miejsca pochówku zabitych.

Wielu Panamczyków przyjęło inwazję z aprobatą, traktując ją jako uwolnienie od Noriegi. Dyktatora oskarżano bowiem o nadużycia, fałszerstwa wyborcze, zaaranżowanie śmierci poprzedniego prezydenta, a także o zabójstwo człowieka, który ujawnił jego narkotykowe interesy.

Strach przed Wielkim Bratem

Manuel Noriega, oskarżany przez sądy USA, Francji i Panamy, odsiedział 20 lat w więzieniu amerykańskim i rok w więzieniu francuskim, po czym został odesłany do Panamy, gdzie specjalna komisja oskarżyła go o 110 zabójstw. Miał odsiedzieć 60 lat, ale zmarł w szpitalu w Panamie 29 maja 2017 r.

W 1994 r., na mocy poprawki do konstytucji, zostało rozwiązane wojsko panamskie. Bezpieczeństwo zewnętrzne ma zapewniać traktat o neutralności kanału zawarty między Panamą a USA, które przejęły ochronę terytorialną. Kanał Panamski na mocy traktatu Carter-Torrijos z 1977 r. przeszedł w ręce panamskie w 1999 r.

Dla żadnego prezydenta Panamy od 1989 r. problem ofiar amerykańskiej inwazji nie istniał. Guillermo Endara uważał, że kwestia odszkodowań nie mieści się w kompetencjach państwa panamskiego. Ernesto Pérez Balladares, który objął urząd pięć lat później, odmawiał spotkań z rodzinami ofiar. W 1999 r. prezydentem została Mireya Moscoso, która skoncentrowała się na wyjaśnieniu naruszeń praw człowieka w czasie dyktatury Noriegi. Kiedy w 2004 r. prezydenturę objął Martín Torrijos, syn prezydenta, który odzyskał Kanał Panamski dla Panamczyków, poszkodowani poczuli jeszcze większe rozczarowanie. Zawetował on bowiem przyjęte przez Zgromadzenie Narodowe ustawy dotyczące rozpoczęcia śledztwa i corocznych obchodów upamiętniających inwazję. Sprawy ewentualnych odszkodowań nie rozwiązał także rząd prezydenta Ricarda Martinellego.

Obojętność albo strach rządzących Panamą przed wystąpieniem przeciwko Stanom Zjednoczonym były tak duże, że dotąd nie została nawet ustalona oficjalna lista ofiar inwazji. Według danych kościelnych zginęło 341 cywilów, natomiast według panamskiego Instytutu Medycyny Sądowej – 255 osób. Instytucje praw człowieka oceniają liczbę zabitych na ponad 1000 osób. W odtajnionych dokumentach Amerykanie przyznali, że zginęło 202 cywilów i 314 żołnierzy panamskich.

W 2016 r. powstała Komisja 20 grudnia 1989, której rząd powierzył przeprowadzenie śledztw dotyczących naruszeń praw człowieka, ustalenie liczby i nazwisk zamordowanych. A w roku 2018, 29 lat po inwazji, mecenas Gilda Camargo i jej wspólnik przekonali Międzyamerykańską Komisję Praw Człowieka do potępienia Stanów Zjednoczonych, obarczenia ich odpowiedzialnością za naruszanie prawa do życia, wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. W raporcie Stany Zjednoczone zostały wezwane do bezzwłocznej wypłaty odszkodowań ofiarom lub ich spadkobiercom. Jak dotąd rząd Stanów Zjednoczonych milczy, bojkotując raport komisji.

Fot. Reuters/Forum

Wydanie: 02/2020, 2020

Kategorie: Świat

Komentarze

  1. Tanaka
    Tanaka 9 stycznia, 2020, 00:26

    Esencja tego co robi USA:

    1. „Zdaniem Busha wojsko panamskie zabiło oficera amerykańskiej marynarki wojennej, poturbowało drugiego i zgwałciło jego żonę. – Nie możemy sobie pozwolić na taką brutalność Noriegi wobec Amerykanów”

    A zatem: trup sztuk jedna. Z rzeczy nieostatecznych: poturbowany (przewrócony, kopnięty, uderzony, potrącony, może zepsuta fryzura) – raz i raz zgwałcona pani.

    Taki monstrualny bandytyzm Noriegi wobec Ameryki nie może zostać bez odpowiedzi.

    2. Odpowiedż USA: „W operacji „Słuszna sprawa”, […] wzięło udział 27 tys. żołnierzy amerykańskich, wyposażonych w najnowocześniejsze technologicznie uzbrojenie.

    Czyli: inwazja 27 TYSIĘCY żołnierzy, bo zabity został JEDEN żołnierz USA. No i to poturbowanie i zgwałcona żona poturbowanego.

    3. Inwazja 27 TYSIĘCY żołnierzy USA przyniesie nadzwyczajne korzyści państwu poddanemu inwazji.

    4. „od amerykańskich bomb płonęła El Chorrillo – dzielnica Panamy, w której mieściło się dowództwo Noriegi, Bush wyjaśniał […] że celem ataku USA na Panamę jest „zaopiekowanie się obywatelami Stanów Zjednoczonych w tym kraju” i „pomoc Panamczykom w powrocie do demokracji”.

    Czyli: cała dzielnica stolicy Panamy zbombardowana przez USA i płonie, co jest wyrazem opieki nad obywatelami USA oraz pomocą Panamczykom w powrocie do demokracji.
    A zatem inwazja na Panamę 27 tysięcy żołnierzy USA i zbombardowanie stolicy jest także pomocą Ameryki dla Panamczyków by mogli swobodnie korzystać z dobrodziejstw demokracji.

    5. „Czy mógłby mi pan ponownie wyjaśnić sytuację Noriegi? – zapytał prezydent Argentyny.
    – Nie wiemy, gdzie jest Noriega. Chyba w stolicy. Jeszcze nie został zatrzymany – odpowiedział Bush.”

    Czyli USA zbombardowały stolicy Panamy żeby zabić Noriegę, ale ale prezydent USA nie wie gdzie jest Noriega.

    Prezydent Bush (tatuś synka Busha, też prezydenta, który zrobił inwazję na Irak) nie pochwalił się ilu Panamczyków zabił, żeby mieli demokrację. Należy przyjąć, z dużą ostrożnością, że co najmniej kilkuset, tylko w trakcie tego bombardowania, nie liczący innych działań.

    Przypomnieć należy, że to z powodu 1 amerykańskiego trupa, jednego poturbowanego i jednej zgwałconej pani.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Wieslaw A. Zdaniewski
    Wieslaw A. Zdaniewski 12 stycznia, 2020, 00:12

    Do szkoły Lechu Miodku!

    29 lat temu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, Bush Pierwszy, korzystając z upadku muru berlińskiego i zaaferowania opinii światowej odwrotem komunizmu, zafundował mikołajowy prezent obywatelom Panamy w postaci zbrojnego najazdu na ich kraj. Pozornie chodziło o aresztowanie prezydenta Manuela Noriegi, którego demonizowano jako szczura z mokradeł i oficjalnie oskarżano o handel narkotykami. Dyplomacja odeszła do lamusa, oddziały amerykańskie szybko opanowały wszystkie strategiczne instalacje jak lotnisko w Panama City, bazy wojskowe i porty, i w kilka dni później aresztowały zbiega. Szybko weszli i wyszli. Strategia wejścia i wyjścia, całość operacji przewrotnie nazwana „Just Cause” – sprawiedliwe zadanie – w pojęciu panów świata, dla Panamczyków była „sprawiedliwą” karą. Najazd spełnił zadanie, odnotowany jako przykładna akcja w historii amerykańskich podbojów. Przynajmniej w zrozumieniu taktycznym.

    Nie obyło się bez ofiar. Garstka żołnierzy amerykańskich straciła życie i kilkuset panamskich. Nie ma zgody co do ilości zabitych cywilów. Świadkowie twierdzą, że nikogo nie obchodziło liczenie zmarłych w El Chorillo, dzielnicy biedoty w Panama City, którą samoloty US poczęstowały dywanowymi bombardowaniami podejrzewając, że z tych kręgów wywodzi się poparcie dla Noriegi. Organizacje praw człowieka twierdzą, że tysiące cywili straciło życie, a dziesiątki tysięcy przepędzono. Mieszkańców nie poinformowano o zamierzonych nalotach. Sejsmograf panamskiego uniwersytetu zanotował 442 wielkich eksplozji w trakcie pierwszych 12 godzin najazdu. Około 4 tys. domostw spłonęło. Miasto z którego nie było ucieczki, konało w oślepiającej inscenizacji bożonarodzeniowych pożarów. Samochody i ciężarówki pełne trupów i bohaterscy amerykańscy żołnierze. Wprowadzono godzinę policyjną, przez trzy dni nie dopuszczano dziennikarzy ani reporterów. Gdy ruszyła machina dezinformacji zadbano o aktorów, którzy przed kamerami TV demostrowali swe zadowolenie z „pomocy” US Marines. Baczni obserwatorzy stwierdzili natychmiast, że zadowoleni „świadkowie” nie znali języka hiszpańskiego. W USA prasa i TV, zgodnie z wytycznymi ojca propagandy Edwarda Barneysa, szły w jednym szeregu z 26-tysięczną armią, która najechała Panamę. Według Panamczyków El Chorillo stało się Guerniką, lub „małą Hiroszimą”. Tuż po zaprzestaniu walk buldożery wykopały rowy, w które zwalano zwłoki. Istnieje dokumentalny film nakręcony w trakcie najazdu: „The Panama Deception”, nagrodzony Oscarem, również dostępny w polskiej wersji. Film ten pokazywała polska TV w latach 90.
    Polowanie na Noriegę było pretekstem, gdy tymczasem chodziło o przypieczątownie amerykańskiej dominacji w rejonie i unieważnienie umowy, którą podpisali prezydent Carter i prezydent Panamy Omar Torrijos, zobowiązując się do roku 1999 zwrócić kanał Panamczykom. Bowiem strefa kanału w Balboa nie należy do Panamczyków. Jest wydzielonym obszarem o szerokości 16 kilometrów i należy do USA. Sytuacja przypomina przedwojenne usiłowania hitlerowców, którzy domagali się, aby Polska wydzieliła korytarz prowadzący z Niemiec do Gdańska. To co nie udało się hitlerowcom, udało się Amerykanom. Patrząc z innej perspektywy, okupowaną strefę kanału można przyrównać do rejonu polskiej Legnicy i stacjonujących tam wojsk radzieckich w wydzielonej, izolowanej strefie do 1993 r. Rosjanie wyszli, Amerykanie w Panamie pozostają.

    Nasz wiernopoddańczy człowiek w Panamie

    Operacja „Just Cause” poprawnie odczytana jako „słuszna kara” była przeprowadzona jednostronnie, nie sankcjonowana ani przez ONZ, ani przez Organizację Państw Amerykańskich (OAS). Telefony Busha do kolegów prezydentów bla, bla, bla, ha,ha,ha panie Miodku. Inwazja była pierwszą akcją militarną po okresie zimnej wojny, uzasadnianą w imieniu nowowprowadzonej „wojowniczej demokracji”. Rzekome polowanie na pułkownika Noriegę nie było zwrotem ku polityce poprawności. Przez całe lata Noriega był waszyngtońskim partnerem w Panamie na żołdzie CIA, podczas gdy Saddam Husajn był człowiekiem Waszyngtonu w Iraku. Noriega był głównym, nieokiełzanym graczem w ciemnej sieci antykomunistów, tyranów i handlarzy narkotyków, którzy stanowili istotę układu Iran-contras.
    (Dla przypomnienia: była to konspiracja obejmująca prezydenturę Reagana i jego National Security Council w celu sprzedaży, za pośrednictwem Izraela, nowoczesnych rakiet ajatollahom w Iranie, a następnie obrócenia zysków dla poparcia antyspołecznej rebelii niedobitków Somozy w Nikaragui i destabilizację rządu sandinistów. )Przydatność Noriegi dla Waszyngtonu i jego przyjaźń z Bushem Pierwszym oraz W.J. Caseyem, dyrektorem CIA, skończyła się w roku 1986, kiedy amerykańskie media ujawniły, to o czym CIA i Biały Dom dobrze wiedziało – że Noriega wspierał szmugiel narkotykowy. Co gorsza, okazało się, że „nasz człowiek” wystrychnął Wielkiego Brata na dudka i przekazywał informacje o naszych działaniach na Kubę. Najwyraźniej poczucie przynależności do karaibskiej kultury, nacjonalizm, czy może patriotyzm, przeważyły nad wiernością dla Wielkiego Brata.
    Akcję przeciwko Noriedze administracja Busha przygotowywała z ociąganiem. Gdy zdecydowano się na interwencję, pretekstem stały się klasyczne argumenty: ochrona życia Amerykanów i interesów związanych z kanałem. Podobnie jak dokonując poprzednich przewrotów w Gwatemali i Chile, uruchomiono „zorganizowaną kontrolę informacji” – wieloczłonową reklamopropagandę o międzynarodowym zasięgu. Grudzień był okresem przełomowym, kiedy kampania przeciwko Noriedze nabrała tempa, a administracja
    Busha Pierwszego opierając się na utrwalonych zwyczajach, postanowiła zmienić rząd i prawo międzynarodowe. Każdy kraj zrzeszony w OAS, oprócz USA, głosował przeciwko inwazji, co dla Busha nie miało znaczenia.
    Po upadku muru berlińskiego wpływy ZSRR w Europie Wschodniej załamały się, natomiast wzrosły możliwości Waszyngtonu manewrowania w swojej strefie wpływów. Upadek sowieckiego komunizmu stworzył możliwość Białemu Domowi ekspanzji ideologicznej i „moralnej” ofensywy. W tym momencie inwazja Panamy, w miesiąc po upadku muru, wskoczyła na pierwszy plan. Narody Ameryki Łacińskiej natychmiast rozpoznały zagrożenie. Nie zapomniały, że pomiędzy 1898 a 1994 r., USA obaliło 41 rządów w Ameryce Łacińskiej i wiele zmian reżimów przeprowadzono, aby, jak to określił prezydent Woodrow Wilson (przy okazji agresji na Meksyk w 1913 r.) „nauczyć Latynosów wybierania dobrych ludzi”. Sofistyka przekształcania występków i zbrodni w cnoty jest znana z nowej religii. W każdym przypadku niesubordynacji, administracja waszyngtońska obracała swe sympatie przeciwko nowym przyjaciołom, z taką samą pasją z jaką wpierw ich popierała. US zwalczało rządy, które pomogło ustanowić, gdy zaczęły one prowadzić politykę przeciwną do amerykańskich interesów.

    Miodoustny polityk (bez aluzji do Lecha Miodka)

    Najazd na Panamę błyskotliwie zinterpretował ambasador Busha Pierwszego na forum OAS, Luigi Einaudi, jako szansę, aby upitrasić etyczną zagrywkę na temat wielkich pryncypiów wyznawanych przez USA, które „jak ogień rozprzestrzeniają się po świecie”. Szybko i wyraziście powiązał on napad na Panamę z falą ruchów demokratycznych, które po upadku muru berlińskiego ogarnęły Europę. „Dzisiaj żyjemy w czasach historycznych” pouczał swych kolegów i delegatów OAS, dwa dni po inwazji. „Czasy gdy wspaniałe pryncypia rozchodzą się po świecie jak nieokiełzany ogień. Ta zasada, jak wszyscy wiemy, jest rewolucyjną ideą, głoszącą, że obywatele, nie rządy są suwerenne.” Goebbels i hitlerowcy, którzy w oparciu o naukowy traktat Edwarda Barneysa propagandę wznieśli na wyższy szczebel tumanienia suwerennych obywateli, mogliby pozazdrościć ambasadorowi!
    Łabędzi śpiew Einaudiego trafia we wszytkie punkty, które niebawem objawią się w „agendzie wolności” rozwiniętej w nadchodzących czasach Busha Drugiego: idea, że demokracja, według definicji Waszyngtonu, jest wartością uniwersalną, że „historia” reprezentuje wytyczne do spełnienia tej wartości, oraz że każdy naród lub osoba, stojąca na przeszkodzie temu spełnieniu, zostanie zmieciona. Wraz z upadkiem muru berlińskiego, Einaudi uważa, demokracja uzyskała „siłę historycznej konieczności”. W ciągu roku USA, oficjalny zwycięzca zimnej wojny i jedyna „super siła” pozostała na planecie Ziemia, będzie egzekutorem tej konieczności. Ambasador Busha Pierwszego przypomniał delegatom, że wielki demokratyczny postęp, który właśnie przetacza się przez glob, został zapoczątkowany w Ameryce Łacińskiej, ruchami praw człowieka dążącymi do zastopowania wynaturzeń przez wojskowe junty i dyktatorów. Fakt, że „freedom fighters” w Ameryce Łacińskiej, głównie walczyli przeciwko popieranym przez USA antyobywatelskim, prawicowym szwadronom śmierci, uszedł uwadze ambasadorowi.
    Można w nieskończoność przytaczać butne wypowiedzi amerykańskich polityków kierowane do reszty świata. Oczywiście żadnych sankcji za najazd Europa, ani żaden kraj na świecie nie wdrożył przeciwko USA. Siła jest prawem.

    To tyle dla redakcji PRZEGLĄDU – z Nowym Rokiem zakażcie rękawy i weźcie się do autentycznej pracy dla dobra czytelników i własnego zadowolenia. Z poważaniem, WA Zdaniewski

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. darek_DERK
    darek_DERK 27 stycznia, 2020, 13:27

    „celem ataku USA na Panamę jest „zaopiekowanie się obywatelami Stanów Zjednoczonych w tym kraju””. Coś mi to przypomina. 17.09.39 r. Armia Czerwona wkroczyła na wschód Polski by (rzekomo) zaopiekować się różnymi słowiańskimi narodami…..

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy