Śmierć czarnowłosej stażystki

Śmierć czarnowłosej stażystki

Kto zabił Chandrę Ann Levy, najsłynniejszą zaginioną osobę w USA?

Z młodej, tryskającej energią, czarnowłosej dziewczyny zostało niewiele – potrzaskana czaszka, kilka kości, podarty sportowy biustonosz, but tenisowy Reeboka, walkman Sony pod warstwą butwiejących liści, połamane słuchawki, rozbite ciemne okulary. Po roku bolesne podejrzenie zmieniło się w pewność – Chandra Ann Levy, najsłynniejsza zaginiona osoba w Stanach Zjednoczonych nie żyje – padła ofiarą brutalnej zbrodni. Jej szczątki znaleziono w waszyngtońskim Rock Creek Park, który latem ub.r. policjanci przeszukiwali wielokrotnie bez rezultatu.
Wiadomo już, jaki los spotkał 24-letnią kochankę kongresmana Gary’ego A. Condita. Teraz policja musi wykryć, kto i dlaczego ją zabił. „Gwarantuję, że wyjaśnimy tę sprawę, nawet, gdyby miało to potrwać 10 lat”, zapowiada szef policji w Waszyngtonie, Charles H. Ramsey. Nie wszyscy w to wierzą. Czy detektywi, którzy nie potrafili porządnie przetrząsnąć parkowych zarośli, zdołają wytropić mordercę, gdy z ciała ofiary pozostał tylko szkielet?
Jak pisze dziennik „Washington Post”, w Stanach Zjednoczonych giną każdego roku tysiące ludzi, ale tylko zniknięcie Chandry Levy wywołało narodowy melodramat. 24-letnia dziewczyna, stażystka w Federalnym Biurze Więzień, marząca o pracy w FBI, była bowiem „bliską przyjaciółką” demokratycznego członka Izby Reprezentantów, Gary’ego Condita, starszego o 30 wiosen, który, przynajmniej w oczach opinii publicznej, natychmiast stał się jednym z podejrzanych. „Nic tak nie fascynuje ludzi, jak połączenie seksu, władzy, a może i zbrodni”, pisał latem ub.r. „Washington Post”. Condit, o którym wcześniej właściwie nikt nie słyszał, był przez kilka tygodni najczęściej wymienianym w mediach amerykańskim politykiem, a w końcu jego kariera została złamana. W marcu 2002 r. sromotnie przegrał demokratyczne prawybory w Kalifornii, gdyż elektorat uznał go nie tyle za podejrzanego, ile za krętacza. Condit dopiero w dwa miesiące po zniknięciu Chandry Levy, podczas trzeciego przesłuchania wyznał policji, że był „bliskim przyjacielem” zaginionej.
Chandra Ann Levy pochodziła z „górnej klasy średniej”, jej ojciec Robert jest onkologiem, matka Susan – artystką rzeźbiarką. Dziewczyna miała opinię pewnej siebie i cieszącej się życiem. Studiowała dziennikarstwo i zarządzanie, objechała pół świata, romansowała ze znacznie starszymi mężczyznami. „Nie lubię rówieśników, to nieodpowiedzialni smarkacze. Starszy dżentelmen daje poczucie stabilności i bezpieczeństwa”, tłumaczyła koleżankom.
Do Waszyngtonu przybyła 28 września 2000 r., aby podjąć staż w federalnym Biurze ds. Więziennictwa. Już w dwa miesiące później zwierzyła się ciotce, że ma chłopaka, „faceta żonatego, po pięćdziesiątce”, człowieka w rządzie. Wkrótce zdradziła jego tożsamość – to kongresman Gary Condit. Był to romans dziwny i raczej smutny. Kochanek z Izby Reprezentantów nalegał, aby wszystko pozostało w całkowitej tajemnicy: „Inaczej cały związek kaput”. Na randki polityk przychodził w czapce bejsbolowej, w kurtce z kołnierzem i okularach przeciwsłonecznych – zamaskowany jak tajny agent z karykatury.
Stażystka łudziła się, że Gary porzuci dla niej żonę. „Będziemy ukrywać się przez pięć lat, a potem odejdzie ze mną. Będziemy mieli dziecko”, snuła plany na przyszłość. 29 kwietnia 2001 r. nagrała na sekretarce automatycznej ciotki tajemnicze słowa: „Na jakiś czas wracam do domu. Jeszcze nie wiem, co będę robiła latem. Mam kilka naprawdę ważnych wiadomości”. Brukowy dziennik „National Enquirer” napisał później, że ta „ważna wiadomość” to ciąża. Amerykanie natychmiast zaczęli się zastanawiać: „Czy polityk pozbył się swej ciężarnej kochanki?”.
1 maja 2001 r. o godzinie 9.30 Chandra Levy po raz ostatni włączyła swój komputer. Szukała w Internecie połączeń lotniczych z Kalifornią, lecz także witryn ze zdjęciami swego „sekretnego przyjaciela” i elektronicznych planów parku Rock Creek. Ok. godziny 13 wyszła, zabierając tylko klucze i już nie wróciła. Policjanci, którzy kilka dni później weszli do eleganckiego apartamentu Chandry, znaleźli częściowo spakowaną walizkę, portmonetkę z kartami kredytowymi i gotówką, telefon komórkowy oraz prawo jazdy. Stało się jasne, że dziewczyna nie wyjechała do Kalifornii i że musiało stać się coś złego.
Policja wszczęła śledztwo, przeszukała mieszkanie kongresmana, pobrała próbki jego DNA. Media zaś skrupulatnie przebadały życie seksualne polityka, które, jak pisze „Washington Post”, okazało się „gadzie, oślizłe i zimne”, bowiem Condit oprócz Chandry miał inne przyjaciółki. Brukowiec „National Post” w artykule „Tajemnica zaginionej kochanki”, sugerował, że Condit, gdy zasiadał jeszcze w izbie ustawodawczej Kalifornii, zwany był powszechnie „Garym Kondomem” z powodu swych erotycznych ekscesów. Żeński personel biura kongresmana zamierzał podobno założyć fundusz „Prezerwatywy dla Condita”, aby frywolny mąż stanu zaczął wreszcie uprawiać bezpieczny seks. Gary lubił jakoby również seks perwersyjny – pod łóżkiem trzymał pęk krawatów, którymi wiązał swe partnerki…
Policja nie wysunęła wobec kongresmana żadnych zarzutów, aczkolwiek rodzina Chandry głosiła, że Condit z pewnością coś ukrywa. Śledztwo ślimaczyło się bez rezultatów, toteż poirytowane brakiem sukcesu władze rozwiązały wydział zabójstw policji waszyngtońskiej.
Wydawało się, że zaginięcie czarnowłosej stażystki na zawsze pozostanie tajemnicą. 22 maja br. pewien człowiek spacerował wieczorem z psem po Rock Creek. Szukał żółwi (można je potem sprzedać w sklepie zoologicznym, chociaż nie jest to zgodne z prawem). Zamiast żółwia pies znalazł jednak czaszkę pod 30-centymetrową warstwą gałęzi i liści. Szczątki praktykantki leżały w ponurym miejscu, na stoku wzgórza, gęsto porośniętym krzakami i drzewami o niskich gałęziach, które prawie nie przepuszczają słońca, odległym ok. 200 m od parkingu i miejsca na pikniki. Tu nie zapuszczają się uprawiający jogging. Aby dotrzeć w ten mroczny gąszcz, Chandra musiałaby wspiąć się od najbliższej drogi 100 m pod górę. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że zabójca zepchnął ciało w dół. Gdyby latem ub.r. odkryto zwłoki, szanse na wytropienie zabójcy byłyby ogromne. Sprawca zostawił z pewnością wiele śladów, także swoje DNA w krwi, spermie czy we fragmentach skóry za paznokciami broniącej się ofiary. Łatwo można by też ustalić przyczynę zgonu. Po roku zostały jednak tylko kości opłukane przez deszcz i śnieg, rozwleczone przez psy i lisy, oraz resztki ubrania – koszulki z napisem University of South California. Nowoczesna medycyna sądowa potrafi dokonywać cudów, czy jednak w ponad rok po zbrodni przetrwały jakieś ślady?
Naczelny lekarz sądowy Waszyngtonu, Jonathan Arden, w sześć dni po odnalezieniu zwłok stwierdził, że Chandra Levy padła ofiarą zabójstwa. Na kościach nie było wprawdzie uszkodzeń (dziura w czaszce powstała już po śmierci ofiary), jednak stażystka prawdopodobnie została przed śmiercią skrępowana własnymi legginsami – znaleziono na nich węzły. Oficjalnie przyczyna śmierci nie jest znana, policjanci przypuszczają, że dziewczyna została uduszona.
Adwokat kongresmana, Mark Geragos, głosi, że odnalezienie zwłok Chandry Levy świadczy o niewinności jego klienta. Zdaniem Geragosa, stażystka uprawiała w parku jogging, gdy została napadnięta przez niebezpiecznego zboczeńca. Policja rzeczywiście zamierza przesłuchać w tej sprawie dwóch skazańców. Jeden z nich to Albert Cook, który w styczniu 2001 r. zgwałcił i zabił biegającą w parku kobietę. Drugim jest 20-letni Ingmar Guandique z Salwadoru, który w maju 2001 r., w 14 dni po zaginięciu stażystki, zaatakował nożem dziewczynę uprawiającą jogging w parku Rock Creek. Kolejną ofiarę napadł w lipcu tegoż roku, lecz wtedy został aresztowany, obecnie odsiaduje 10-letni wyrok.
Tylko że Guandique wybierał zazwyczaj blondynki, podczas gdy Levy była brunetką. Policja zamierza więc przesłuchać jeszcze raz także kongresmana Condita. Jak pisze „Washington Times”, prowadzący śledztwo przypuszczają, że stażystka została zamordowana w innym miejscu, a zabójca tylko ukrył ciało w gęstwinie. W ciągu ostatnich 25 lat na terenie Rock Creek Park znaleziono ok. 30 zwłok, ale co najmniej połowa z nich została tam podrzucona. „Washington Times” zwraca uwagę, że kiedy Chandra po raz ostatni siedziała przed komputerem, szukała na elektronicznym planie położenia Klingle Mansion. Jest to kamienny budynek w parku Rock Creek, wprawdzie historyczny, ale niedostępny dla publiczności i niełatwy do odnalezienia. Czyżby ktoś wyznaczył jej Klingle Mansion jako miejsce spotkania?
Śledztwo trwa. Ubranie ofiary wysłano do laboratorium FBI w Quantico. „Być może, zidentyfikowane zostanie dymiące jeszcze DNA sprawcy”, ma nadzieję zastępca szefa waszyngtońskiej policji, Terry Gainer.
Uroczystości żałobne ku czci Chandry odbyły się w jej rodzinnym mieście Modesto. W ceremonii uczestniczył rabin Paul Gordon, burmistrz Carmen Sabatino i 1,2 tys. żałobników.
Babka dziewczyny, Frannie Iseman, powiedziała podczas uroczystości, że imię „Chandra” oznacza „Wyższa od Księżyca”. Dlatego wszyscy, którzy wspominają Chandrę, powinni patrzeć nie w ziemię, lecz ku gwiazdom.


Druga kochanka

Kongresman Condit nie uczestniczył w uroczystościach żałobnych ku czci Chandry Levy w Modesto. W ceremonii wzięła jednak udział jego była kochanka, Anne-Marie Smith. Ta 30-letnia stewardesa twierdzi, że w kilka dni po zaginięciu Chandry Condit zadzwonił do niej i powiedział: „Mam kłopoty. Będę musiał chyba usunąć się na jakiś czas”. Prawnik polityka zażądał też od stewardesy podpisania zaprzysiężonego oświadczenia, że nigdy nie miała romansu z Conditem. Gdy kobieta odmówiła, zaczęły ją nękać dziwne telefony, czuła, że jest śledzona, zwróciła się więc do mediów. FBI przesłuchiwało Anne-Marie Smith przez sześć godzin.

 

Wydanie: 2002, 22/2002

Kategorie: Świat

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy