Śmierć Kanta

Dwaj uczeni lekarze rosyjscy albo nawet i radzieccy, bo ich wieku nie podano w audycji radiowej, której słuchałem kilka dni temu na drodze do Krakowa, poinformowali społeczeństwo mieszkające za Uralem, że najlepszym lekarstwem na SARS jest setka wódki dziennie, a jeszcze lepiej czystego spirytusu, bo wtedy wirus powodujący chorobę u ludzi, mający też swój gen i swój system odpornościowy, nawalony jak stodoła nie może trafić w płuca i wtedy atakuje organizm tak mniej więcej, jak poseł Lewandowski świadka Jarosława Sellina, żeby udowodnić telewidzom, że przy takiej chorobie winne są i płuca, które oddychały wcześniej.
Szczerze mówiąc, to komisja staje się coraz mniej wiarygodna i coraz bardziej groteskowa i tak naprawdę to szkoda dalszych pieniędzy na popisy posła Ziobry i na odpowiedzi premiera Millera. Powinno się ją w sposób kulturalny rozwiązać, a jako powód likwidacji podać na przykład obstrukcję posła Pęka lub uzasadnić decyzję słowami, jakimi posłużył się jeden z wójtów gdzieś w Polsce, który proponował radnym tuż po objęciu władzy likwidację domu kultury i biblioteki jednocześnie, argumentując swoją decyzję zdaniem: „Nie przeczytałem od szkoły żadnej książki, a przecież wójtem zostałem”. A protesty radnych skwitował zdaniem: „Jeżeli uważacie, że kultura będzie nam jeszcze potrzebna, to zawieśmy ją do odwołania”.
O wiele ciekawsze staje się życie medialne niektórych członków komisji. W Krakowie powiadają, że gdyby Jan Maria Rokita zagrał obecnie w „Zemście” Andrzeja Wajdy, to film byłby grany w Sali Kongresowej przez cały rok na kompletach.
Ja z kolei nie mogę doczekać się piątku – piszę w środę – kiedy to w „Super Expressie” ukaże się wywiad ze śledczą Renatą Beger, anonsowany przez redakcję jako wydarzenie tygodnia, choćby z tego powodu, że na pytanie: „Jaki sposób miała pani na męża?” odpowiedziała: „Ściągnęłam go wzrokiem. Mówią, że mam specyficzny. Kolega twierdzi nawet, że mam kurwiki w oczach”. A potem dodała: „Lubię seks jak koń owies”. Co zresztą dało się zauważyć podczas przesłuchań świadka Niemczyckiego. Dlatego rozbawiła mnie, ale i nie zdziwiła sekretarka w telefonie Staszka Szelca z kabaretu Elita, która jego własnym głosem powiedziała do mnie: „Tu mówi Stanisław Szelc, jeżeli nie odbiorę telefonu, to zadzwoń do Renaty Beger… bo Kant już nie żyje”.

Wydanie: 2003, 21/2003

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy