SMS-owe ściganie owieczek

SMS-owe ściganie owieczek

Diecezja Graz-Seckau dostała 10 tys. euro kary za wzywanie do płacenia podatku kościelnego

Korespondencja z Wiednia

Kiedy w Austrii owieczki nie płacą podatku kościelnego, pracownicy instytucji kościelnych szukają sposobów, by przypomnieć wiernym o ich obowiązku. Podatek kościelny dla katolików wynosi 1,1% dochodów, dla ewangelików – 1,5%. Są i odstępstwa od tej reguły – podatek minimalny 50 euro czy zniżki dla samotnych matek i ojców, emerytów itd. Inne zasady wyliczeń stosuje się wobec rolników czy gospodarstw leśnych. Kościół ma o co walczyć – w 2011 r. wpłynęło do jego kasy z tego tytułu 400 mln euro. Jedni przedstawiciele Kościoła oddają nierzetelnych wiernych w ręce komorników – takich zgłoszeń jest w Austrii kilkanaście tysięcy rocznie – drudzy próbują drogi polubownej. Na taki ruch zdecydowała się w zeszłym roku diecezja Graz-Seckau w Styrii i w maju 2012 r. rozesłała do ok. 15 tys. osób, które nie zapłaciły kirchenbeitragu, SMS-owe ponaglenie. Zdenerwowało to kilku wiernych. Jeszcze w maju do urzędu telekomunikacji w Styrii i Karyntii wpłynęły anonimowe informacje o możliwym naruszeniu prawa. Informatorzy chronią nazwiska, by nie zostać uznanymi za czarne owce w stadku kornie płacących daninę.

Organizacja czy nie?

Okazało się, że diecezja mogła naruszyć par. 107 Prawa telekomunikacyjnego. Wysyłanie za pomocą poczty elektronicznej więcej niż 50 SMS-ów bez wcześniejszego formalnego przyzwolenia adresata jest karalne. Chyba że robi to organizacja. Podczas postępowania wyjaśniającego kluczowego znaczenia nabrał status wiernych wobec Kościoła jako organizacji. Diecezja, wspierając się opinią biegłego, broniła się tym, że według informacji z Ministerstwa Komunikacji, Informacji i Technologii (BMVIT) powiadamianie zbiorowymi SMS-ami członków danej organizacji nie może być uznawane za pocztę elektroniczną, nie podlega zatem ograniczeniom ani karze. Władze administracyjne widzą to inaczej. W 2007 r. wspomniana diecezja z Grazu zorganizowała w Boże Narodzenie akcję wysyłania tysięcy SMS-ów i już wtedy spotkało się to z krytyką. Jednak diecezja nie została ukarana. Teraz urzędnicy zastosowali wobec Kościoła interesującą wykładnię: w rozumieniu Prawa telekomunikacyjnego za organizację uznaje się taką strukturę, do której „członkowie wstępują dobrowolnie i podejmują ten krok jako dorosłe osoby”, co miałoby oznaczać również przyzwolenie na otrzymywanie od niej elektronicznych, zbiorowo wysyłanych informacji. Nie jest tak w przypadku Kościoła katolickiego. Do Kościoła wstępuje się z reguły jako dziecko z woli rodziców, nie ma tu więc działania aktywnego i dobrowolnego. Element dobrowolności sprowadza się do tego, że nie występuje się potem z Kościoła, ale w odróżnieniu od aktywnego przystąpienia nie może to być uznane za przyzwolenie na informowanie za pomocą zbiorowych SMS-ów.

Diecezja ukarana

Diecezja Graz-Seckau zapłaciła karę niespełna 10 tys. euro, przy najwyższej możliwej 37 tys. euro. Hertha Ferk, odpowiedzialna w diecezji za ściąganie podatku kościelnego, uważa jednak, że to „zastanawiające z prawnego punktu widzenia, iż przystąpienie do jakiejś organizacji automatycznie uznawane jest za przyzwolenie na otrzymywanie informacji drogą elektroniczną”. Rzecznik diecezji Graz-Seckau, Martin Gsellmann, zapewnia, że organizatorzy akcji byli przekonani o prawidłowości działań, opierając się na materiałach urzędu telekomunikacji właśnie i uznając, że występują jako organizacja. A wierni niepłacący podatku na Kościół mogą zastrzec, że nie życzą sobie SMS-ów, mogą też rzetelnie płacić swoje 1,1% albo, jak wiele tysięcy w ostatnich latach, wystąpić z Kościoła (w 2010 r. z Kościoła katolickiego odeszło w Austrii 87 393 osób).


Płatności na rzecz Kościoła jako regulację prawną wprowadził reżim hitlerowski w 1939 r. Obowiązywały w Austrii na rzecz Kościołów katolickiego i ewangelickiego, wyznania augsburskiego, helweckiego oraz starokatolickiego. Po wojnie podatek kościelny został przejęty przez prawodawstwo Republiki Austrii.

Wydanie: 2013, 41/2013

Kategorie: Kościół
Tagi: Beata Dżon

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy