„Solid Gold” w roli dziadka z Wehrmachtu

„Solid Gold” w roli dziadka z Wehrmachtu

W rocznicę bitwy pod Grunwaldem zaczęło się starcie dwóch mocarzy polskiego kina: Jacka Bromskiego i Patryka Vegi. Jeszcze nie doszło do zwarcia i nie ma krwi, ale już zalatuje potem z jednego z obozów.

Vega zrobił film „Polityka”, a Kaczyński zauważył, przeglądając fotosy, że jest podobny do aktora Andrzeja Grabowskiego, który tam gra. Prezes nabrał podejrzeń, że szykuje się jakaś świecka wersja „Kleru”, ale cóż może począć zwykły poseł w takiej sytuacji? Nic nie może. Tak też się stało. Ktoś tylko odwołał Grabowskiemu jakiś występ, a z aresztu wypuścili Bartłomieja Misiewicza, ksywa Bartłomiej M. Niemal prosto stamtąd były rzecznik MON udał się do sądu i złożył przeciwko Vedze pozew cywilny o naruszenie dóbr osobistych. Podobno wykrył podobieństwo któregoś aktora do siebie. Na dodatek tę nieszczęsną postać, dożywotnio obciążoną rysami Bartłomieja M., łączą w scenariuszu niejasne, ale bliziutkie związki z aktorem podobnym do Antoniego Macierewicza.

Przyszły poszkodowany domaga się rozmaitych satysfakcji, ale przede wszystkim chwilowego przyaresztowania filmu, aby nie mącił ludziom w głowie przed wyborami do parlamentu. Patryk Vega, jak się zdaje, wyznaczył ich termin na niedzielę 8 września, dlatego chce (ciągle jest wolnym człowiekiem), żeby premiera filmu „Polityka” odbyła się w piątek, 6 września. Pomyślał, że dobrze zrobi wyborcom kino, w którym pokazuje, co robią ulubieńcy narodu, kiedy elektorat nie patrzy. Nie wiadomo, czy ta sztuczka mu się uda, bo przecież w niedzielę wyborczą lud udaje się po instrukcję obsługi urny do kościoła, nie do kina.

Konkurent Vegi, reżyser Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, zrealizował film „Solid Gold”, przypadkiem bardziej polityczny, niż przewidywał. Za to nieprzypadkowe i całkowite jest podobieństwo postaci i akcji do afery Amber Gold. Gdyby jakiś widz chciał się uprzeć, że nie ma podobieństwa między złotem Bromskiego a tym pochodzącym ze słynnej piramidy finansowej, musiałby najpierw zmienić tytuł filmu. To zaś jest niemożliwe, bo już zrobił to osobiście prezes TVPiS, w tym właśnie celu, aby nikt nie miał wątpliwości, skąd pochodzi to wielkie zło, które atakuje partię Kaczyńskiego w bieżącym sezonie politycznym.

Jacek Bromski zaplanował premierę na 5 lipca, bez związku z terminem wyborów. Chodziło mu raczej o wakacje i bliskie sąsiedztwo z finałem sądowym afery. Film jest kryminalny i sensacyjny, w sam raz na lipiec. Cały ten terminarz dystrybucyjny diabli jednak wzięli, kiedy Jacek Kurski dostrzegł u Bromskiego potencjał większy niż kiedyś u dziadka z Wehrmachtu. Kupił za 1 mln zł prawa do dystrybucji „Solid Gold”, przebijając zawodowego dystrybutora, który dawał producentowi zaledwie 200 tys., i wyznaczył datę premiery na piątek, 11 października.

Kurski wie lepiej od Vegi i Bromskiego, a nawet od samego prezydenta, kiedy będą wybory. Można więc przyjąć, że gdyby nawet wszystko jeszcze raz miało się odkręcić, tegoroczne, jesienne wybory do Sejmu i Senatu RP odbędą się w pierwszą niedzielę po piątku, na który prezes TVPiS wyznaczy premierę filmu Jacka Bromskiego „Solid Gold”.

Telewizja publiczna jako dystrybutor kinowy to mało spotykany okaz ustrojowy w Europie, powiedzmy sobie, że niespotykany w ogóle. Raczej można było oczekiwać, że w sojuszu z widownią kinową telewizja będzie arbitrem starcia dwóch obrazów, „Polityki” i „Solid Gold”, Vegi i Bromskiego. Tymczasem zachowała się jak zmilitaryzowany sztab wyborczy i właśnie zarekwirowała gold dla potrzeb pisowskiego wojska.

Patryk Vega montował swój film daleko od Polski i długo trzymał język za zębami. Kiedy się wydało, że konstruuje filmową bombę do wysadzenia w powietrze układu rządzącego, musiał jakoś odpowiedzieć Bartłomiejowi M. na jego idiotyczną groźbę, że mu sądownie zablokuje wyświetlanie „Polityki”. I odpowiedział najśmieszniej jak mógł, że mianowicie mamy w Polsce demokrację. Teraz pewnie żałuje, ale zrobiło się późno. Po drugiej stronie pola bitwy już stoi zbrojny hufiec z wojennymi znakami „Solid Gold”. Ciekawe, czy Vega uwierzy oczom, kiedy zobaczy, kto jest w zaciągu.

Fot. materiały prasowe

Wydanie: 2019, 34/2019

Kategorie: SZOŁKEJS

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy