Solo na wakacjach

Solo na wakacjach

Samotny wypoczynek musi być albo smutny, albo… grzeszny

Pewnie, że letnią porą najprzyjemniej oglądać romantyczne zachody słońca w duecie. Ale nie każdy ma drugą połówkę. Wszystkie panny, wdowy i rozwódki, samotne z wyroku losu lub wyboru, dzwoniąc po biurach podróży w poszukiwaniu ofert solo, muszą przebrnąć przez współczujące „Naprawdę nie ma z kim?”, podejrzane „Co też pani?!” lub uczynne „Proszę dobrać koleżankę”. Samotny wypoczynek musi być najwyraźniej albo smutny, albo… grzeszny.

Pojedynczy, czyli na łowach

– Grzeszyć można jechać na Ibizę! – prawie się oburza pani Iwona Kostecka, szefowa biura podróży Lingwista. – Trzeba być jełopem, żeby jechać samej na Cypr – dodaje, gdy tłumaczę, że chodzi o wypoczynek, nie o świntuszenie. – Proszę pani, tak wyjeżdża osoba, która w życiu nie może sobie poradzić – mędrkuje. – Jeśli szuka towarzystwa, to widocznie ma kompleksy, a takiej nic nie pomoże. A jeśli jedzie i z nikim nie chce gadać, to już nie rozumiem… To jednak specyficzny klient, który lubi sam jeździć – zamyśla się.
Ale jak już się uprze, Lingwista może zaoferować… kursy językowe w RPA (pokój jednoosobowy przy rodzinie). Towarzystwo? Też jest do zorganizowania. Na przykład w hotelu na Cyprze, gdzie biuro wysyła turnusy wesołej młodzieży od 16. roku wzwyż.
– Na miejscu jest opiekun. Jeśli klient chce poznać osoby w swoim wieku, pracownik może się zorientować. Ale nie łączymy w pary. Lingwista to nie swatka – dodaje niepytana pani Iwona.
– Proszę pani, wiadomo, co się za tym kryje – Ewa Góra, prezes biura Travel, dobrze wie, o co chodzi w ofertach dla singli. – Nam, pracującym w branży, sama nazwa wskazuje, że to konkretna usługa: owszem, chcę odpocząć, ale z dyskretnym nastawieniem damsko-męskim. Ewa Góra to nawet rozumie. – Aktywne kobiety nie mają czasu ułożyć sobie życia rodzinnego i szukają kogoś na urlopie. A myśli pani, że po co taka osoba jedzie? Bo na pewno nie na samotne wczasy. Może dla singli trzeba zrobić osobne biura? Nie wiem.
Tłumaczenia, że można chcieć oderwać się od codzienności, wstawać po południu albo czytać do rana, brzmią tak naiwnie, że aż śmiesznie. Jednak niektórym pracownikom biur nie tylko świntuszenie przychodzi do głowy. Współczująco proponują mi oferty lecznicze dla seniorów. – Taaak… Było coś takiego… W Busku Zdroju – przypomina sobie Joanna Sidorowicz z biura Gromada.
Pojedynczym, którzy nie chcą narazić się na podejrzenia, pozostaje turystyka pielgrzymkowa bądź sanatoryjna. Grażyna Zalewska, kierowniczka hotelu Gromada w Busku Zdroju, żywo reaguje na pytanie o możliwość wypoczynku w pojedynkę. I wcale nie podejrzliwie: – Lepiej pani nie mogła trafić! Do wód Buska ludzie w pojedynkę przyjeżdżają od lat. Mamy i turnusy profilaktyczno-lecznicze, i programy wycieczek po okolicy. Mówię pani, jakie piękne kościółki, pałacyki. Jest nawet jedyne w Polsce stado amerykańskich bizonów, które powiększyło się w tym roku o 20 młodych. Można zorganizować minisafari. Są weekendowe pobyty w siodle. Pewnie, że dla samotnych. A bale PRL-u?! Do 5 rano! – Nie, proszę się nie obawiać. Nie gościmy tylko seniorów. Zresztą dla nich mamy specjalną ofertę. Jaki przedział wiekowy? Od 30 do 80 lat. Zobaczy pani! Ognisko integracyjne, grillowa kolacja przed hotelem, wieczorki rozpoznawczo-zapoznawcze. Wie pani, wszystko zaczyna się przecież od rozmowy, spojrzenia…

Singiel, czyli nieopłacalny

– Naprawdę nikogo pani nie dobierze? – współczuje głos w telefonie, który ma tyle propozycji. Wyspy Kanaryjskie, Maroko, Majorka. Ale chce, żebym zaoszczędziła pieniądze. – Bo pojedynczy, jak to w życiu, ponosi większe koszty. Żeby turysta się opłacał, musi mieć kogoś do pary.
– A może koleżanka z pracy? Zawsze będzie raźniej i zdecydowanie taniej – pracownicy biur szukają mi troskliwie towarzystwa. – No tak, mamy 19 punktów wylotowych. Ale jest różnica w cenie. Zdecydowana – damski głos z Neckermanna próbuje ściągnąć mnie na ziemię. Jest! Najtańsza Majorka. Dwa tygodnie samotności w jednoosobowym pokoiku (trzygwiazdkowy hotel, dwa posiłki) za 1000 euro (jak dobiorę koleżankę, będzie 800). Ale żebym się nie nastawiała na specjalne atrakcje solo. To standardowa oferta, tyle że podzielona przez jeden. – Jest jeszcze propozycja klubu Aldiana i sieci Iberostar – pani w Neckermannie naprawdę chciałaby znaleźć mi coś specjalnego. – Duże ośrodki, czyli możliwość poznania ludzi, imprezy sportowe, a więc szansa na integrację. Ale to już koszt ok. 1,5 tys. euro – znów głos strąca mnie na ziemię. W końcu dostaję dobrą radę: jeśli jestem młodsza, mogę skorzystać z wyjazdów studenckich, a jeśli już dojrzała, powinnam śledzić oferty last minute. Ale ponieważ jedynki w promocji zdarzają się rzadko, biuro dokwateruje mi kogoś do dwójki. A to już ryzyko, bo można dobrać płeć i wiek, ale nie charaktery. Najlepiej jeśli wyjadę przed lub po sezonie, bo wtedy jest mały ruch i nie trzeba sztucznie łączyć w pary nieznajomych.
Chociaż nie marzę o obcej babie w drugim łóżku, ta wersja jest jednak najtańsza. Z Sigmy Travel, dla przykładu, w drugiej połowie sierpnia mogę jeszcze dostać jedynkę na Sycylii za 4,2 tys. zł na dwa tygodnie (dwójka o 1000 zł taniej). Za to co wieczór jest dyskoteka w hotelu. W Sigmie Travel radzą jednak, żebym zdecydowała się na objazdówkę, czyli wakacje w autokarze ze zwiedzaniem. Chociażby 15-dniowe Włochy. Do pokoju kogoś dokwaterują mi na pewno. Oczywiście, że losowo. – Ale to przecież tylko objazd. Cały dzień w ruchu. W hotelu jedynie się śpi – tłumaczą.
– Pokój solo to 30, 50, a nawet 80% ceny więcej niż duet – potwierdza Zofia Grotte z Prestige Travel. -Zresztą to nie filozofia, że w grupie jest taniej. Rzeczywiście zaoszczędzę, jeśli wykupię jedno miejsce w dwójce. – Ale czy ma pani pewność, że towarzyszka nie będzie chrapać, palić, czytać w nocy? Tego biuro nie gwarantuje. Jednym słowem, ryzyko. Może lepiej dopłacić za drugie łóżko? Bo dopłacić trzeba, nawet jeśli nie dotknę drugiego kompletu pościeli. Hotel musi przecież zarobić.
A co z jedzeniem? Nie chcę siedzieć przy stoliku w towarzystwie z przydziału. – W hotelach od trzech do pięciu gwiazdek są bufety, a ponieważ posiłek trwa dwie, trzy godziny, jest rotacja – pani Zofia wyjaśnia, że nikt nikogo nie przymusza do towarzystwa, bo miejsc nie brakuje. A ustronny kącik zawsze się znajdzie.
Wiesław Piegat z Warszawskiej Izby Turystyki przyznaje, że na brak ofert dla pojedynczych rzutują pieniądze. – Samotność kojarzy się biurom z większym stopniem zubożenia, a klient, dla którego trzeba przygotować niezbyt wygórowaną cenowo ofertę, po prostu się nie opłaca. Solowe wyjazdy, w przeciwieństwie do Zachodu, nie są u nas biznesem. A szkoda. Często by pomogły. Przecież nieraz kryją się za nimi różne ludzkie tragedie. I nawet nie wiem, czy na takich wczasach nie powinien znaleźć się psycholog – zastanawia się pan Wiesław.
Potańczyć, pobiegać, posurfować
W narodowych ośrodkach turystycznych też rozkładają ręce. – Nie rozumiem pytania – mówi niepewnie głos w przedstawicielstwie węgierskim. – Nie, wyjazdów z programem stricte dla samotnych raczej nie ma. – Ciepłe morze, zabytki, sporty wodne. Dla samotnych to samo co dla innych – tłumaczy Marta Staszek z informacji chorwackiej. – Za to w drugą stronę, czyli wczasy typowo rodzinne… – Przecież sam nikt nie wyjeżdża – dodaje zdziwiona Sylwia Górska z Duńskiej Izby Turystycznej.
Za to Barbara Horowska z cypryjskiej organizacji dwoi się i troi, żeby coś zaproponować. Są cypryjskie wieczory, można potańczyć, pooglądać zjadaczy ognia, a we wrześniu nawet napić się za darmo na festiwalu wina. Można też wykupić fakultatywną wycieczkę i przyłączyć się do grupy. Samotni zawsze są mile widziani. Cypryjczycy są przyjaźni i opiekuńczy. Nikt nie poczuje się odepchnięty.
Tunezyjski ośrodek proponuje natomiast thalassoterapię, czyli zabiegi z wykorzystaniem dobrodziejstw morza (algi, okłady z błota, masaże wodne). – Odmładza, rewitalizuje, leczy i… zabiera dużo czasu, więc śmiało można jechać samemu. Tydzień – 1140 euro.
Szymon Sado, prezes Opal Travel, znalazłby każdą ofertę, gdyby było takie życzenie. Biuro już myśli o rozwoju solowej turystyki. – Bo nam nie chodzi o zrozumienie intencji, ale o zamówienie – twierdzi, że nie doszukuje się podtekstów w wyjazdach w pojedynkę. A jeśli niektórzy się doszukują, to dlatego, że temat jest jeszcze niepodjęty na dużą skalę. – Miałem wśród klientów świetnie zorganizowane turystycznie małżeństwo – wspomina. – Ciągle podróżowali. Kiedyś wrócili ze wspólnej wycieczki i po kilku dniach zginął mąż tej pani. Czy nie ma prawa teraz jechać sama? Tylko gdzie? Raczej nie ma „przytulisk” dla samotnych.
Ponoć są na świecie specjalne hotele dla osób powyżej lat 18. Ubiór, fraki, kasyna, dancingi… Obowiązuje dynstynkcja i nastrój. Bez dziecięcych wrzasków, hyde parków i rodzinnych rozrywek.
W biurach czasem ktoś coś słyszał, ale nikt nie wie na pewno.
A jednak coś jest! – Możliwe, że nawet pani kogoś pozna – zachęca mnie głos z biura Air Club, który ma specjalną ofertę Club Med, zarówno dla par, jak i pojedynczych dorosłych. W każdym razie samotni nie czują się tam samotni. – Mamy takie wioski w Turcji, we Włoszech, na Sycylii, w Tunezji i Meksyku. Oczywiście, że koedukacyjne. Wszędzie bogaty program: ćwiczenia przy basenach, opieka instruktora do każdego sportu, wieczorem show. Dwa tygodnie (z wyżywieniem i atrakcjami) to 1,4 tys. euro od osoby. Niestety, brakuje jedynek. Może pani zarezerwować jedno miejsce w dwójce. Dzięki temu pani nie dopłaca. Osoba w łóżku obok? Wiadomo tylko, że to będzie kobieta.
A ponieważ nie chcę siedzieć prowokacyjnie na tarasie z kieliszkiem wina i narażać się na zaczepki przemiłych obcych, szukam aktywnych ofert dla pojedynczych. – Trudno mi powiedzieć. Nie spotkałam się – główkuje pani z Biura Aktywnego Wypoczynku Altius. – Mamy oferty dla grup. Jedyne, co pani może, to umawiać się indywidualnie z instruktorem. Paralotnia 250 zł, wspinaczka 250 zł, jeden dzień raftingu 110 zł (tu może udałoby się z kimś), dniówka z przewodnikiem po górach (plus rower) 200 zł… Jakieś 2 tys. za aktywny tydzień w przyzwoitym pensjonacie z wyżywieniem.
Samotna aktywność jest dla mnie zbyt droga. – Sama pani widzi, że w grupce jest taniej. Każdy koszt rozkłada się na kilka portfeli. Ale my na własną rękę nie zbieramy samotnych. W ofercie jest tyle atrakcji, a każdemu podoba się przecież coś innego, więc jak porobić pakiety?

Solo po Polsce

Skoro zorganizowany wypoczynek nie wchodzi w grę, próbuję zorganizować go sama, obdzwaniając właścicieli małych rodzimych pensjonatów. Sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej. W Polsce samotny turysta jest lepszy niż żaden. Choć i tu, po europejsku, najmniejsze pokoiki mają duże łoża małżeńskie. – 100 zł za dobę. Aż na dwa tygodnie? No to dam, powiedzmy… 10% zniżki – godzi się właścicielka domu gościnnego Bursztyn na Helu.
Sama w małżeńskim łóżku? – Mam cztery jedynki, ale ze wspólną łazienką. Domek jest jednorodzinny – oznajmia głos z innej helskiej kwatery. – 40 zł doba. Tak, jest telewizor. Nie, u mnie raczej pani nikogo nie pozna. Zresztą w tych pokojach są wersalki dla dwóch osób. Wolę, jak przyjeżdża para, bo wtedy koszt wzrasta do 60 zł. Ale przecież może pani zjeść obiad między ludźmi, na przykład w kasynie, iść na dancing do hotelu Riwiera, pochodzić po deptaku, wypić colę.
W Bieszczadach też trudno o jedynki. – Może pani zająć dwójkę i zapłacić za jedno łóżko (25 zł za nocleg) – godzi się w ostateczności właścicielka gospodarstwa agroturystycznego Pod Modrzewiami.
– No pewnie, że tu samej bezpiecznie! Nawet domu nie zamykamy na noc, tak przyjemnie. Jest Solina. A atrakcje dla samotnych? – Trudno powiedzieć. Przecież nie znam pani gustu – tłumaczy zafrasowana. Za to gospodarz z Polańczyka jest pewien, że nawet samiuteńka coś dla siebie znajdę. – Mam swoje zejście do jeziora, rowery, a czasem samotnych na kwaterze. Można się zapoznać. Obawy? Można biegać po polu, bo dwa hektary są ogrodzone. W razie czego do dyspozycji jest owczarek niemiecki. Choć domki są trzyosobowe, już dogadaliśmy się z gospodarzem, że puści mi cały apartament za 60 zł dniówka. – I do 50 byśmy zeszli, jeśli będzie pani korzystać z pojedynczego łóżka niemałżeńskiego. Bo to pościel, pranie, wiadomo – dodaje.
No i mogę jeszcze pojeść do syta naturalnych produktów.

 

Wydanie: 2003, 33/2003

Kategorie: Obserwacje
Tagi: Edyta Gietka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy