Prof. Halina Lorenc,
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej
Takie anormalnie ciepłe zimy zdarzyły się w ostatnim 45-leciu zaledwie trzy razy, w 1989, 2000 i 2007 r. Badaliśmy, czy ma to jakiś związek z latem, i okazało się, że nie występuje tutaj żadna korelacja. Łagodna zima nie zapowiada wcale zimnego, deszczowego lata. Natomiast różne incydenty pogodowe, jakie trafiają się nam choćby w kwietniu, odpowiadają specyfice miesięcy wiosennych, które ujmujemy przysłowiem kwiecień plecień. Za incydent pogodowy odpowiada konkretna sytuacja meteorologiczna. Ośrodek niskiego ciśnienia nad Zalewem Szczecińskim i północnymi Niemcami i bardzo intensywne opady mokrego śniegu dokuczyły ludziom, a wiatr pozrywał obciążone trakcje energetyczne, ale nie była to żadna anomalia pogodowa. Minęło, poleciało, ale za jednym ośrodkiem niżowym może przyjść następny.
Artur Chrzanowski,
synoptyk-meteorolog TVN
To byłoby wróżenie. Prognozowanie na dzień następny ma sens, ale najdłużej można przewidywać na 14-16 dni do przodu. Nikt nie jest w stanie rzetelnie przewidzieć, jakie może być lato. Nie prognozujemy tak daleko. Powstały już w świecie takie ośrodki, ale ich badania są na razie w powijakach i mówienie o tak dalekiej przyszłości jest obarczone dużym błędem.
Dr Witold Lenart,
klimatolog, Uniwersytet Warszawski
Nie sądzę, byśmy byli w stanie przewidzieć modele pogodowe. Jeszcze daleko do tego, bo brakuje danych. Prognozy długoterminowe mają swe źródło w wiedzy na temat przypadków z przeszłości. Jednak te obserwacje są bardzo niedoskonałe, bo wciąż pojawiają się nowe sytuacje, a warunki, które moglibyśmy uznać za przeciętne, nigdy nie wystąpiły. Wszystko idzie w kierunku rozregulowania istniejących systemów, więc nie można powiedzieć, że po łagodnej zimie będzie chłodniejsze lato, bo pojawiają się jednak wysokie wartości temperatur. Do następnego zlodowacenia mamy
10-18 tys. lat, a na razie idzie ocieplenie. Rośliny, które sadziliśmy w kwietniu, sadzi się teraz w marcu, ptaki wędrowne lecą bardziej na północ. Zmiany następują w zawrotnym tempie. W ciągu ostatnich siedmiu lat aż sześć miało lato z wysokimi temperaturami. Nie możemy jednak prognozować, czy to się utrzyma, czy nie nadejdzie wyjątkowo zimne i kapryśne lato, choć jestem pewny, że pogłoski o ochłodzeniu klimatu to bzdury.
Jarosław Kret,
prezenter prognoz pogody w TVP 1, podróżnik
Tego nikt nie wie. Na to pytanie starają się dać odpowiedź jedynie statystycy, bo tylko dzięki ich metodom można zbudować model przewidywanych zmian w dłuższym okresie. Drugim sposobem są obserwacje przyrody i środowiska. Na razie jednak nie mam takich obserwacji, aby na podstawie ruchów w wiosennej aurze prognozować na temat następującego po niej lata. Zresztą trzeba byłoby zdefiniować, co rozumiemy pod pojęciem kapryśne lato. Mogą nas przecież nawiedzać gwałtowne, ale krótkotrwałe zmiany w pogodzie i tego typu zjawisk na pewno będzie coraz więcej. Musimy jednak mieć świadomość, że to się wiąże z globalnym ociepleniem, ale nawet asekuracyjnie nie mógłbym powiedzieć, jak dużo będzie takich zmian. Bo przecież nie można wykluczyć, że w ciągu lata nastąpi półtoramiesięczna susza, bez kropli deszczu. Natomiast niezależnie od różnych zjawisk i kaprysów aury, które mogą przebiegać niezwykle dynamicznie, dostrzegamy, że w atmosferze coś się dzieje, do czego my także przyczyniliśmy się. O różnych cząstkowych zmianach dowiadujemy się od leśników, ale też od alergologów czy ornitologów, jednak opierają się oni raczej na doświadczeniu, a mniej na rzetelnych badaniach. Trudno zatem jednoznacznie przewidywać, sumując wszystkie te wskazania przyrodników. Być może równie precyzyjne prognozy moglibyśmy uzyskać od wróżki.
Prof. Ludwik Tomiałojć,
ornitolog, UWr
Jestem racjonalistą i empirykiem, więc nie wierzę w przepowiednie. Nie neguję, że można wyliczyć pewne prawidłowości, obserwując np. zachowanie roślin i ptaków, jednak organizmy żywe reagują na warunki z poprzednich dni i obecne, choć nam się wydaje, jakby coś przeczuwały. Decyzję o podjęciu lotu do chłodniejszych stref ptaki wędrowne podejmują nie na podstawie prognoz pogodowych, ale wydłużającego się dnia świetlnego. Bociana nie interesuje pogoda w Europie, ale długość dnia. Wtedy zaczynają silniej działać hormony. Inna rzecz, że ptaki mają bardziej czułe receptory niż ludzie i szybciej docierają do nich symptomy np. zmiany pogody, spadku ciśnienia itd. Jerzyki przyzwyczajone do klimatu tropikalnego potrafią nawet porzucić na kilka dni swoje gniazda z pisklętami, aby odlecieć na krótko w cieplejszy rejon, ale wracają, kiedy pogoda się poprawi. Jednak to nie wynik jakiegoś przeczucia, tylko lepszego odczuwania zmian pogodowych, takiego jakie cechuje na przykład meteoropatów.
Notował Bronisław Tumiłowicz
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy