Sonda: Dlaczego TK odkłada orzeczenie o „dezubekizacji”?

Sonda: Dlaczego TK odkłada orzeczenie o „dezubekizacji”?

W tym tygodniu pytamy: Dlaczego Trybunał Konstytucyjny mgr Julii Przyłębskiej odkłada ogłoszenie orzeczenia w sprawie „dezubekizacji”?

 

Andrzej Rozenek

poseł Lewicy

Przede wszystkim jest to gra na czas. Na ogłoszenie wyroku pani Przyłębska miała dwa tygodnie od zamknięcia sprawy, co miało miejsce w październiku. Od tamtej pory Trybunał Konstytucyjny jest poza jakimkolwiek prawem – przekroczono wszystkie terminy. Dlatego TK Przyłębskiej zaczął procedować sprawę od nowa. Jakie są tego powody? Po pierwsze, w gronie sędziów, którzy mieli orzekać, nie znalazła się większość dla stwierdzenia, że ta ustawa jest zgodna z konstytucją. Nawet pisowscy pomazańcy, wysłani do TK przez Jarosława Kaczyńskiego, nie byli w stanie podpisać się pod ustawą, która narusza prawa człowieka, stosuje odpowiedzialność zbiorową i odbiera prawa nabyte. To daje do myślenia, jak fatalnie skonstruowany jest ten akt prawny. Po drugie, w lipcu dojdzie do zmiany jednego z sędziów. Jak należy się spodziewać, przyjdzie sędzia, który będzie powołany decyzją Kaczyńskiego, co może dawać Przyłębskiej większość do stwierdzenia, że ustawa jest zgodna z Konstytucją. Po trzecie, to gra na czas z powodów finansowych – ta ustawa niezależnie od decyzji TK będzie kosztować. Załóżmy, że ustawa zostanie uznana za zgodną z konstytucją –wtedy ludzie, którzy nie odwołali się w terminie od decyzji Zakładu Emerytalno-Rentowego dostaną do ręki możliwość wzruszenia terminów. Osób, które nie odwołały się od decyzji ZER jest ok. 16 tys., co w praktyce oznacza kolejną lawinę pozwów i kolejne wydatki Skarbu Państwa – sędziowie najczęściej stają po stronie emerytów mundurowych i przywracają im odebrane emerytury.

 

Zdzisław Czarnecki

Federacja Stowarzyszeń Służb Mundurowych

Z naszego punktu widzenia wyrok odkładany jest z trzech powodów. Po pierwsze, byłby niepomyślny dla władzy, a to otworzyłby nam drogę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Po drugie, czego się domyślamy, w TK brakuje zdecydowanej większości po stronie Przyłębskiej. Tu chodzi o niuans – zapis obniżający emerytury w sposób drastyczny po 1990 r. zdaje się być nawet dla pisowskich nominatów nie do przyjęcia. Po trzecie, to pieniądze – na 43 tys. funkcjonariuszy i funkcjonariuszek objętych tą ustawą tylko 27 tys. się odwołało. Jeżeli ustawa się nie zmieni, pozostaje grupa 16 tys. ludzi, którzy pozostają „zamrożeni”.

 

prof. Marek Chmaj

prawnik, specjalista w zakresie prawa konstytucyjnego

Sprawa jest bardzo trudna, zwłaszcza dla byłych funkcjonariuszy, których postępowanie przed sądami okręgowymi zostało zawieszone do czasu rozstrzygnięcia pytania prawnego. Odnoszę wrażenie, że w składzie Trybunału jest większość, która nie chce orzec po myśli pani Julii Przyłębskiej. Stąd odraczanie i ponowne otwarcie rozprawy. Cel jest jeden – nie dopuścić do publikacji wyroku. Kosztem dziesiątków tysięcy osób zainteresowanych przedłuża się postępowanie, a w zasadzie przedłuża je Julia Przyłębska.

Osoby oczekujące na rozstrzygnięcie sprawy przez TK od ponad 4 lat mają obniżone emerytury. Nie ma postępowań sądowych, bo sądy czekają na wyrok TK. Skoro wyroku Trybunału nie ma, moim zdaniem, sądy okręgowe winny wziąć pod uwagę uchwałę Sądu Najwyższego i podjąć zawieszone postępowania, jednocześnie wyznaczając IPN-owi prekluzyjny* termin na przedstawienie ewentualnych uwag co do służby danych funkcjonariuszy.

 

Wiesław Baraniewicz

zespół prawny Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych

Jedną sferą są regulacje prawne, które są łatwe do zinterpretowania. Jednak znajomość przepisów to jedno, a realia to zupełnie coś innego. Jeżeli weźmiemy do rąk przepisy prawa, to wnioski są takie. Gdyby pani Przyłębska miała większość sędziów, którzy byliby gotowi zagłosować za tą ustawą jako zgodną z konstytucją, już by się dokonało. Druga rzecz, to konflikt wewnętrzny w TK. W składzie orzekającym są prof. Pawłowicz i poseł Piotrowicz. Obydwoje brali udział w procedowaniu tej ustawy na etapie prac parlamentarnych w Sejmie. To jest powód do wyłączenia ich ze składu, co oczywiście się nie stało. To zjawisko opisał ostatnio prof. Rzepliński, odnosząc się do ostatniego wyroku TK w sprawie aborcji. Notabene tam też ze składu nie wykluczono właśnie prof. Pawłowicz. Trzecia sprawa – gdyby rządzący chcieli wyprostować po swojej myśli realizację tej ustawy, to wykreśliłby z niej dwa wyrazy i pozbawiłby tym samym zębów uchwałę Sądu Najwyższego z 16 września 2020 r. Rządzący uznali, że lepiej, żeby sprawy toczyły się przed sądami w obydwu instancjach, co potrwa jakieś 5-7 lat. Po takim czasie niewielu zainteresowanych zostanie jeszcze przy życiu. Jest to świadome i cyniczne założenie, o którym nie powinniśmy zapominać. Gdyby TK uznał tę ustawę za sprzeczną z konstytucją, to odżywają prawa ok. 14 tys. ludzi, którzy nie odwołali się do sądu od decyzji zmniejszających świadczenia.

 

*terminy prekluzyjne – terminy nieprzywracalne, po ich upływie czynność procesowa nie wywołuje żadnych skutków procesowych

 

fot. Tingey Injury Law Firm

 

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy