Złudne okazują się nadzieje, że okrągła – 20. rocznica Polskiego Sierpnia będzie okazją do ogólnonarodowej refleksji i poważnej debaty nad jego nieprzemijającymi wartościami. Zamiast tego mamy pokaz wypinania piersi do orderów przez kombatantów ostatniej godziny. Przez ludzi obecnej władzy, o których wówczas nikt nie słyszał. Po raz kolejny marnujemy więc wielką szansę przypomnienia Europie i światu, że właśnie tu, nad Wisłą, rozpoczął się historyczny proces rozmontowywania układu jałtańskiego.
Amnezja świata, który coraz rzadziej pamięta o polskim Sierpniu i naszych zasługach, nie jest jego winą. My sami w tym zapominaniu mamy największy udział.
Skłóceni i podzieleni, bez końca lustrujący ludzi Sierpnia. To samobójcza i głupia polityka. Wielcy przed laty i mali dziś. Tak można opisać obecny stan ducha. Tym też różnimy się od naszych sąsiadów. Popatrzmy choćby, jak Czesi potrafili zdyskontować swoją “aksamitną rewolucję”. Warto choć przez chwilę zastanowić się nad tym, jak Niemcy z upadku muru berlińskiego zrobili symbol upadku całego systemu.
A my? Aż żal patrzeć na degradację pamięci naszego Sierpnia w europejskim i światowym dziedzictwie. Teraz mieliśmy okazję to nadrobić. Jak? Dyskontując 20. rocznicę Sierpnia. Tyle że jej obchody powinny być takie, jak wówczas, gdy było to prawdziwe święto jedności ludzi z różnych grup społecznych, o różnych poglądach, doświadczeniach i tradycji.
A że jedność i solidarność społeczna były symbolami Sierpnia, to i trudno świętować bez nich.
Czyż nie powinno być tak, że na zaproszenie władz państwowych, prezydenta Kwaśniewskiego, premiera Buzka, Lecha Wałęsy, ministra Geremka, związku zawodowego “Solidarność” do Gdańska przyjeżdżają szefowie wielu państw, międzynarodowi liderzy: Bush, Gorbaczow, Kohl, intelektualiści i ludzie kultury? A wielki koncert na terenie Stoczni Gdańskiej mógłby przypomnieć światu niepowtarzalną atmosferę sprzed lat.
Polacy mają prawo do dumy z Sierpnia. Do dumy z Okrągłego Stołu. Mają więc prawo do takich godnych, ogólnopaństwowych obchodów.
Będzie jednak inaczej. Nie wyjdziemy poza utarczki i gry polityczne. Prawdziwi bohaterowie Sierpnia będą marginalizowani i spychani na
pobocza. A historia będzie zmieniana przez spóźnionych bohaterów.
Oby z całej rocznicy nie została tylko sławna już opowieść Lecha Wałęsy o Marianie Krzaklewskim, który strajk gdański spędził na zakładowych wczasach w Bułgarii.
Niestety, ta wielka, wspólnotowa więź ludzi z różnych miejsc przeszła już do historii. Wielu z tych, którzy wówczas wierzyli, że teraz będą już u siebie, to dziś ludzie sfrustrowani i zgorzkniali, nikomu niepotrzebni. Oni nie są spadkobiercami Sierpnia.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy