Spojrzenie z Azji

Spojrzenie z Azji

Ilekroć jestem prawdziwie daleko od Polski, tylekroć uświadamiam sobie, jak bardzo rośnie waga proble-
mów społeczeństw pozaeuropejskich, zwłaszcza azjatyckich. Tam mieszka największa część 6-miliardowej populacji Ziemi (co piąty jej obywatel żyje zresztą za mniej niż jednego dolara dziennie!), tam występuje szczególna kumulacja bogactw naturalnych, a zarazem z największą mocą ujawniają się ogromne wyzwania, wymagające pilnego rozwiązania. Problemy wyżywienia i demografii, surowców i energii, ochrony środowiska (np. jak zapobiec niszczycielskiemu wyrębowi lasów w Amazonii, na Sumatrze czy Borneo stanowiących zielone płuca świata?!), edukacji, kultury, zapewnienia minimum sprawiedliwości społecznej oraz przechodzenia od dyktatury do demokracji potęgują się wyjątkowo w odległych od nas geograficznie kręgach cywilizacyjnych.
W drugiej połowie października, gdy przebywałem zarówno w Azji (w Singapurze i na sesji Unii Międzyparlamentarnej w Indonezji), jak i USA (na sesji ONZ) kolejny raz przekonałem się o tej banalnej prawdzie, iż świat się nadzwyczajnie skurczył, a poszczególne jego części stały się od siebie bardzo uzależnione. Na tym w istocie polega sens globalizacji. Możliwe są też szybkie podróże – niegdyś trudne do wyobrażenia.
Dziś z Warszawy czy Olsztyna do ukochanej krainy Józefa Conrada-Korzeniowskiego da się dotrzeć w niecałą dobę. Nawet z Singapuru do Nowego Jorku leciałem zaledwie 22 godziny.
Dziesięciomilionowej, kosmopolitycznej Dżakarty po latach nieobecności w ogóle nie mogłem poznać. Pełno tu wyjątkowych kontrastów – przy jednej długiej alei stoi bodaj więcej drapaczy chmur niż w całej Polsce, a nie ma zupełnie oczyszczalni ścieków. Taka jest rzeczywistość nie tylko stolicy, lecz całej 215-milionowej Indonezji, położonej na 14 tys. wysp, na obszarze równym temu między Londynem a Istambułem.
Korupcja występuje wszędzie, a walka z nią jest niesłychanie trudna. W ciągu 32 lat panowania wojskowego reżimu (do połowy 1998 r.) sama rodzina byłego prezydenta Suharto zdefraudowała 30-40 miliardów dolarów i to musi robić wrażenie na Europejczykach, w tym na Polakach, którym również i to patologiczne zjawisko nie jest obce. To pierwszy z brzegu przykład ukazujący skalę wyzwań. Na takiej glebie wyrastają zatem szybko: terroryzm i różnego rodzaju fundamentalizmy, o nacjonalizmach nie mówiąc.
Azja to też Bliski Wschód. A panuje tu obecnie – po 8 latach negocjacji – wyjątkowe napięcie między Izraelem a Palestyńczykami i de facto całym światem arabskim, które w czarnym scenariuszu mogłoby doprowadzić do nowej wojny w tym regionie. Wojny o reperkusjach szerszych – nie jedynie ze względu na sytuację na rynku ropy naftowej. Zarówno w muzułmańskiej Indonezji (najludniejsze państwo islamu – na szczęście na ogół dość łagodnego), gdzie za dolara można kupić aż 7 litrów benzyny, jak i w Stanach Zjednoczonych (“tylko” niecałe 3 litry) wyczuwa się powagę chwili. W Europie Zachodniej cena benzyny przekroczyła wyraźnie dolara za litr, a i w naszym kraju (gdzie średnio zarabia się równowartość niecałych 400 dol. miesięcznie, a więc 4-5 razy mniej niż w RFN czy Francji) stale rośnie.
Zrozumieć Azję jest równie trudno, jak zrozumieć cały świat. Same Chiny i Indie to razem 2,3 mld ludzi, czyli 40% populacji globu. A poza Indonezją jest jeszcze 150-milionowy Pakistan, 130-milionowy Bangladesz, 125-milionowa Japonia, świat arabski, 80-milionowy Wietnam, niewiele mniej ludne Iran i Turcja oraz bliższe zjednoczenia niż kiedykolwiek – obie Koree. To ten region – obok USA – będzie zapewne głównym ośrodkiem rozwojowym ludzkości w XXI wieku. Dlatego o Azji nie można zapominać, a tym bardziej jej lekceważyć. Stąd dobrze, iż w drodze na Igrzyska Olimpijskie w Sydney Aleksander Kwaśniewski zatrzymał się w Dżakarcie, by porozmawiać z prezydentem Wahidem. Polska powinna się naturalnie integrować z Unią Europejską, ale też pamiętać o Azji. Niestety, nasze obroty handlowe z Chinami, Indiami czy Japonią są śmiesznie niskie.
“Jedność w różnorodności” to nie tylko dewiza akcentująca wspólnotę Indonezji – mimo kłopotów z Timorem, niepokojów na Molukach, Sumatrze, czy w Iranie. To formuła trafnie oddająca złożoność i wielobarwność współczesnego świata.

Wydanie: 2000, 47/2000

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy