Spór o drugiego Einsteina
Stephen Hawking: tylko dzięki inżynierii genetycznej człowiek może wygrać z komputerem
Spór o drugiego Einsteina
Jest najsłynniejszym spośród żyjących naukowców. Sprzedał więcej książek o astrofizyce niż piosenkarka Madonna o seksie. Przykuty do wózka inwalidzkiego, bezradny jak niemowlę, potężnym umysłem penetruje najdalsze granice wszechświata.
Jego popularnonaukowa praca "Krótka historia czasu", stała się bestsellerem. Ma ją w swojej bibliotece co 750 mieszkaniec ziemskiego globu.
Kiedy 59-letni Stephen Hawking zabierze głos, ludzkość słucha z najwyższą uwagą. We wrześniu geniusz z Cambridge opublikował kolejną książkę "Wszechświat w łupinie orzecha", w której snuje nowe rozważania o podróżach w czasie, o kosmosach równoległych, czarnych dziurach i przyszłości naszego gatunku. Głosi m.in., że ludzkość będzie bezpieczna dopiero wtedy, gdy znajdzie nowe siedziby w innych systemach planetarnych. Prędzej czy później uczyni bowiem
Ziemię niezdatną do zamieszkania,
a w naszym Układzie Słonecznym nie ma globów, na których człowiek mógłby przeżyć. Hawking twierdzi też, że w przyszłości embriony dojrzewać będą w laboratoriach, ponieważ na skutek przeprowadzonych zmian genetycznych ludzkie mózgi staną się tak ogromne, że normalny poród będzie niemożliwy. W wywiadzie dla niemieckiego magazynu "Focus" król astrofizyków, zajmujący w Cambridge katedrę, którą miał ongiś Izaak Newton, powiedział, że poprzez inżynierię genetyczną należy zwiększyć kompleksowość ludzkiego DNA. "To powolny proces, ponieważ w każdym pokoleniu trzeba będzie poczekać 18 lat, aby stwierdzić efekty zmian genetycznych. Musimy jednak wkroczyć na tę drogę, jeśli chcemy, aby systemy biologiczne zachowały wyższość nad elektronicznymi. W przeciwieństwie do ludzkiego intelektu komputery podwajają swą wydajność co 18 miesięcy. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że rozwiną inteligencję i przejmą panowanie nad światem. Musimy też jak najszybciej opracować techniki ułatwiające bezpośrednie połączenie mózgu z komputerem tak, aby cybernetyczne umysły wspomagały ludzką inteligencję, zamiast się jej przeciwstawiać".
Słowa te wzbudziły entuzjazm wśród zwolenników inżynierii genetycznej. Sue Mayer, aktywistka organizacji Genewatch, uważająca, że sztuczne "ulepszanie" człowieka powinno mieć swoje granice, oświadczyła natomiast rozżalona: "Hawking próbuje skierować debatę o inżynierii genetycznej na fałszywe tory. Naiwnością jest sądzić, że manipulacje w DNA pomogą nam wygrać wyścig z komputerem".
Niemiecki magazyn "Die Zeit" napisał, że tak naprawdę nie ma powodów do kłótni. Profesor z Cambridge ma takie pojęcie o genetyce, jak przeciętny czytelnik gazet, wygłasza wielokrotnie już wypowiedziane banały i słuchany jest tylko ze względu na swe nazwisko. To media uczyniły Hawkinga prawdziwym tytanem umysłu,
drugim Einsteinem, symbolem nauki,
ikoną przełomu wieków. Naukowiec z Cambridge, sparaliżowany przez złośliwą chorobę, doskonale nadaje się bowiem na bohatera mitu. Może lekko zginać tylko dwa palce lewej dłoni, za ich pomocą porozumiewa się ze światem poprzez specjalny komputer i syntezator głosu. A jednak potrafi rozwiązywać najtrudniejsze zagadki kosmosu! Trudno o lepszy przykład triumfu ludzkiego ducha! Sceptycy, jak Robert Matthews z magazynu "The Spectator", twierdzą jednak, że dziennikarze powinni wreszcie dostrzec coś więcej niż elektryczny wózek inwalidzki profesora. Jako naukowiec Hawking nie ma poważnych osiągnięć. Połączył tylko kilka teorii matematycznych i wysunął hipotezę, że czarne dziury promieniują (wcześniej sądzono, że te "studnie kosmosu" pochłaniają wszystko jak gigantyczne odkurzacze i nie oddają absolutnie nic). Dotychczas nie zaobserwowano jednak w kosmosie tego "promieniowania Hawkinga". Astrofizyk wysunął też teorię, która okazała się błędna. Hawking głosił, że rozszerzający się wszechświat zacznie kiedyś się kurczyć, aż zakończy istnienie w "wielkim kolapsie". Dokonane w ubiegłym roku odkrycia świadczą jednak, że kosmos jest "otwarty" i rozszerza się w nieskończoność – "wielki kolaps" nie nastąpi. Nie można więc porównywać Hawkinga z Einsteinem, twórcą teorii względności. Z tych właśnie przyczyn autor "Wszechświata w skorupie orzecha" zapewne nigdy nie zostanie uhonorowany Noblem. "Hawking wykonał wspaniałą pracę, ale nie jesteśmy pewni, czy opisane rzeczy
rzeczywiście istnieją w naturze",
mówi Anders Barany, sekretarz szwedzkiego komitetu noblowskiego. Stephen Hawking jest znakomitym popularyzatorem, ale ilu czytelników zrozumiało tak naprawdę "Krótką historię czasu"? Niektórzy złośliwcy nazywają ją "najczęściej kupowaną nie czytaną książką od czasów Biblii".
Te głosy sceptyków, zapewne w jakiejś części powodowanych zazdrością, pozostają jednak bez echa. Świat uwielbia Hawkinga, geniusza z Cambridge, który sprawił, że wielu po raz pierwszy usłyszało o wszechświatach równoległych czy teorii strun. Nowa książka fascynującego naukowca z pewnością znów znajdzie miliony nabywców.
Krzysztof Kęciek
Kategorie: Bez kategorii
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy