Sposób na brudasów

Od 13 października każdy mieszkaniec gminy musi podpisać umowę na wywóz śmieci

Dość bezkarnego podrzucania śmieci do cudzych kontenerów lub wyrzucania ich do przydrożnego rowu! Od 13 października 2005 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o odpadach, zgodnie z którą każdy mieszkaniec gminy musi mieć umowę z wyspecjalizowaną firmą wywożącą śmieci. Na żądanie urzędnika właściciel posesji musi też przedstawić rachunek świadczący nie tylko o tym, że podpisano umowę, lecz także że terminowo płaci za usługę. Zmiana w przepisach – choć wydaje się drobna – daje wreszcie gminie sposób na brudasów, którym nie chce się dbać o czystość środowiska, oraz cwaniakom, którzy nie zamierzają płacić za wywóz swoich nieczystości.
Co wydarzy się, jeśli właściciel domu czy sklepu nie podpisze umowy ze specjalistyczną firmą? W takiej sytuacji gmina przejmie obowiązek wywożenia śmieci, ale też – zgodnie z nowymi przepisami – każe sobie płacić za tę usługę. Tym, którzy nie będą uiszczać narzuconej opłaty, nie zostanie odpuszczone. Urząd gminy będzie naliczał odsetki karne i wcześniej czy później upomni się o swoje.

Koniec z bezradnością gminy

Odpowiedzialność za czystość na terenie gminy spoczywa na władzach lokalnych. Gmina jest także zobowiązana do opracowywania planów gospodarki odpadami. Do tej pory jednak nie miała większego wpływu na ich realizację. Powodem są głównie pustki w gminnej kasie. Brakuje funduszy na wielkie proekologiczne inwestycje, np. oczyszczalnie ścieków czy spalarnie śmieci, ale także na likwidację nielegalnych wysypisk. Te ostatnie są istną plagą i utrapieniem dla gmin. Warto dodać, że systematycznie ich przybywa. Ostatnio szacowano ich liczbę na ponad tysiąc. To niemal tyle samo ile legalnych składowisk komunalnych, których, jak podaje rocznik statystyczny, w 2003 r. było 993.
Na usuwanie dzikich wysypisk samorządy wydają krocie. Aby zdobyć na ten cel pieniądze, władze lokalne domagały się możliwości wprowadzenia tzw. podatku śmieciowego. Ich sprzymierzeńcem było Ministerstwo Środowiska. Ale przeciwko opowiadały się firmy zajmujące się wywózką śmieci. Do tej pory taką opłatę można było wprowadzić, ale dopiero po uzyskaniu zgody w referendum. Problem jednak w tym, że niewiele gmin decydowało się na tak kosztowne i ryzykowne rozwiązanie. Po pierwsze, Polakom zazwyczaj nie chce się brać udziału w lokalnym referendum, a jest ono ważne dopiero wtedy, gdy frekwencja wyniesie powyżej 30%. Po drugie, nawet jeśli mieszkańcy dopiszą, to i tak wynik głosowania może się okazać niekorzystny dla władz. Mało kto chce się przecież dobrowolnie opodatkować.
Opór przed zapisaniem w ustawie prawa do narzucania podatku śmieciowego przez gminy bez konieczności rozpisywania referendum był spory. Dlatego zdecydowano się na rozwiązanie, które podatkiem się nie nazywa, ale i tak zmusza mieszkańców do płacenia.

Czy umowy nie będą lipne?

Powstaje pytanie, czy podpisywane umowy będą rzetelne – czy nie będzie zaniżania oficjalnej liczby wywożonych śmieci i podwójnej księgowości. Niestety, takie praktyki mają miejsce. Do tej pory zdarzały się też sytuacje, że nieuczciwe firmy, chcąc oszczędzić sobie kosztów, pozbywały się ładunku w lesie czy przydrożnych rowach. Teraz, jeśli przedsiębiorstwo chce funkcjonować, musi przedstawić umowy z właścicielami składowiska. Gmina może więc skontrolować, gdzie mają trafiać nieczystości, czy dana firma rzeczywiście je tam wywozi i w jakiej ilości.
Oczywiście nie ma co się łudzić, że nowe prawo z dnia na dzień wymusi na mieszkańcach podpisywanie umów i płacenie za wywóz odpadów. Przede wszystkim może zastanawiać, czy urząd gminy będzie w stanie sprawdzić, czy każdy ma podpisaną stosowną umowę. I w jaki sposób będzie egzekwował należne opłaty.
Nowe przepisy obowiązują dopiero od kilku tygodni. Za wcześnie więc, by wiedzieć, jak sprawdzają się w praktyce. Mimo to przyjęcie nowego prawa jest krokiem w dobrym kierunku, bo nawet jeśli nie przyniesie ono natychmiastowych efektów, nie ma wątpliwości, że w niedalekiej przyszłości wymusi na mieszkańcach opłacanie tej proekologicznej usługi.

Festiwal hipokryzji

Teraz warto się zająć kwestią selektywnej zbiórki odpadów. Na razie takie akcje prowadzi niewiele gmin. Dlaczego? Według szacunków, z każdych 100 zł wydanych na system zbiórki selektywnej gmina odzyskuje… 20 zł (ze sprzedaży surowców wtórnych). Efektem takiego mechanizmu finansowania jest prawie powszechny festiwal hipokryzji – 40% gmin ustawiło kolorowe pojemniki do selektywnej zbiórki, ale i tak 97% odpadów komunalnych ląduje… na składowiskach. Sprawą trzeba się zająć także dlatego, że naciska na nas Komisja Europejska. Polska zobowiązała się bowiem do utrzymania pewnych poziomów odzysku i recyklingu odpadów. A nadal mamy z tym spore problemy.

 

 

Wydanie: 2005, 49/2005

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy