Sposób na mieszkanie

Czy SKOK mogłyby finansować budownictwo mieszkaniowe? W okresie międzywojennym spółdzielnie mieszkaniowe radziły sobie nieźle

W roku 1890 Józef Kasztelan, dyrektor Banku Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych w Poznaniu, założył jedną z pierwszych spółdzielni mieszkaniowych na ziemiach polskich. Nosiła ona nazwę Towarzystwo Pomoc – Spółka Budowlana w Poznaniu. Wśród jej członków znaleźli się znany przemysłowiec Hipolit Cegielski i słynna aktorka Helena Modrzejewska.
Poza budową mieszkań Towarzystwo Pomoc stawiało sobie za cel wspieranie polskich inicjatyw kulturalnych na terenie Poznania. Jednym z beneficjentów był poznański Teatr Polski. Działalność Towarzystwa przerwał w 1939 r. wybuch II wojny światowej.

Dalekowzroczność polityków II RP
Przykład ten dowodzi, że spółdzielnie mieszkaniowe, poza zapewnianiem swoim członkom lokali, mogą skutecznie pełnić ważne funkcje społeczne. Rozumieli to doskonale działacze spółdzielczy w okresie międzywojennym. Rozumieli to też politycy, którzy po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. dość szybko podjęli działania, by stworzyć zręby prawne dla rozwoju spółdzielczości, ze szczególnym uwzględnieniem spółdzielczości mieszkaniowej.
Już 1 sierpnia 1919 r. Sejm Rzeczypospolitej przyjął Ustawę o Państwowym Funduszu Budowlanym, która nawet dziś zaskakuje nowoczesnym podejściem, a 29 października 1920 r. posłowie uchwalili Ustawę o spółdzielniach.
W przypadku spółdzielni budowlanych każda nowo powstała i zarejestrowana mogła liczyć na kredyt z Państwowego Funduszu Budowlanego, który początkowo obejmował nawet do 95% kosztów budowy. Oprocentowanie wynosiło od 1% do 4% i było rozłożone na 20 lat. Są to warunki, które dziś wydają się wręcz nierealne. A pamiętajmy – w 1919 r. Polska odzyskała niepodległość, miała nieustalone granice i czekała ją wojna z Rosją radziecką.
Jakże dalekowzroczni musieli być ówcześni politycy, skoro uchwalili rozwiązania, które miały służyć zaspokojeniu głodu mieszkaniowego ówczesnych Polaków!
To prawda, że mieszkania, które wówczas budowano dla robotników czy zwykłych urzędników, były zazwyczaj jednoizbowe, lecz – co trudno nam dziś sobie wyobrazić – w obliczu zagęszczenia mieszkań lokatorskich był to znaczny postęp.

Dać nadzieję młodym
Oficjalnie od 1989 r. w Polsce nie ma problemu mieszkaniowego. Istnieje jednak problem braku pieniędzy na zakup mieszkania. Ci, którzy skorzystali z 30-letniego kredytu we frankach szwajcarskich, muszą mieć świadomość, że przyjdzie im go spłacać przez bardzo długi okres. I ponosić związane z tym ryzyko. Program „Rodzina na swoim” z pewnością ulżył wielu, lecz czy nie powinniśmy sięgnąć po coś znacznie lepszego?
Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe dowiodły, że w Polsce może powstać silna instytucja finansowa bez udziału inwestorów zagranicznych i wsparcia z budżetu.
Jest okres przedwyborczy. Na razie walczący o miejsca w Sejmie politycy nawet słowem nie wspominają o tak ważnym problemie jak głód mieszkań. Może warto ich o to zapytać?
Bylibyśmy dziś w innej sytuacji, gdyby w połowie lat 90., gdy nasza gospodarka okrzepła, rząd stworzył silny Fundusz Mieszkaniowy, z którego można byłoby otrzymać tani kredyt.
Czy nie nadszedł czas, by opierając się na SKOK, zbudować instytucję, która dałaby młodym Polakom nadzieję na własne mieszkanie za rozsądną cenę? Gdyby taka instytucja istniała, stanowiłaby naturalną konkurencję dla oferty banków komercyjnych. Siłą rzeczy oprocentowanie kredytów mieszkaniowych oferowanych przez banki by spadło.
Bez wątpienia, gdyby taki pomysł pojawił się w Sejmie, wzbudziłby gorącą dyskusję i opór tych środowisk, które dziś dobrze zarabiają na pragnieniu Polaków posiadania własnego mieszkania. Ale czy obawy przed podniesieniem tej kwestii powinny zniechęcać polityków? Nie sądzę. Wiem, że ubiegający się o miejsce w Senacie prezes Kasy Krajowej SKOK Grzegorz Bierecki ma pomysł, w jaki sposób ułatwić młodym ludziom zakup własnego lokum. I jeśli zostanie wybrany, nie zrezygnuje z tego planu.

Budownictwo napędza koniunkturę
Nie sposób orzec, czy są szanse na powołanie, jak w roku 1919, Państwowego Funduszu Budowlanego. I nigdy się nie dowiemy, jeśli ktoś w naszym imieniu nie poruszy tej kwestii na forum. Oto realny problem do rozwiązania przez polityków.
Od dawna słychać narzekania, że młodzi ludzie w poszukiwaniu pracy emigrują do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii czy Norwegii. Poziom zarobków, a co za tym idzie także poziom życia, długo jeszcze będzie tam wyższy niż nad Wisłą. Jeśli więc chcemy, by za 20-30 lat nadal ktoś pracował na emerytury dzisiejszych 45-latków, należy znaleźć sposób, by zatrzymać młodych. Własne mieszkanie lub choćby niezbyt odległa perspektywa uzyskania go to dobra zachęta, by nie emigrować z ojczyzny.
O tym, że budownictwo mieszkaniowe napędza koniunkturę gospodarczą, wiadomo od dawna. Przykład Hiszpanii, a zwłaszcza Irlandii, dowodzi, że jeśli korzystamy z kredytów zewnętrznych, możemy znaleźć się w poważnych tarapatach. By tego uniknąć, należy liczyć na siebie.

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy