Co sprawia nam największe kłopoty w negocjacjach z Unią Europejską?

Krzysztof Szamałek,
Kancelaria Prezydenta RP
Wymienię dwa obszary. Chodzi o dostosowanie Polski do ramowej dyrektywy wodnej oraz o naszą gospodarkę odpadami. Pierwsza sfera wymaga długoletnich procesów inwestycyjnych na dużą skalę i stanowi wielkie wyzwanie na najbliższe lata. Zachodzi tu konieczność zmiany systemu uzdatniania wody, budowy ujęć wody, zmiany systemu technologii oczyszczalni ścieków, urządzeń do pobierania wody i odbierania oczyszczonych ścieków. Niezbędny jest ogromny wysiłek w tej sferze.

Andrzej Walkowiak,
rzecznik ministra środowiska
Najdłuższy okres negocjacyjny przewidziano na gospodarkę wodno-ściekową. W Polsce ta dziedzina stwarza od lat określone problemy. W wielu osiedlach jest rozbita zabudowa, liczne nieszczelne szamba, dlatego też tutaj uwag jest najwięcej. Z drugiej strony, nasze rzeki i jeziora stają się coraz czystsze, w wielu miejscowościach zakłada się kanalizację, rośnie świadomość ekologiczna. Ludzie zdają już sobie sprawę, że czyste jezioro jest wielkim kapitałem. Mimo to dostosowanie do unijnych standardów pochłonie najwięcej czasu i pieniędzy, bo trzeba zbudować wiele oczyszczalni ścieków, sieci kanalizacyjnych, instalacji uzdatniania oczyszczonej wody itd. Mieliśmy dostosowywać się do norm unijnych przez 13 lat, ale będziemy to robić przez lat 10.

Janusz Mikuła,
prezes Polskiego Klubu Ekologicznego
Mamy inne kryteria jakości wody niż w Unii Europejskiej. U nas jest zaledwie kilkanaście wskaźników a w krajach zachodnich do 50. W sumie nie wiemy, co pijemy. W niektórych krajach unijnych są też inne systemy ochrony powietrza. Istnieją tam normy emisyjne, a u nas immisyjne. Normy emisyjne są ważne w perspektywie lat, kiedy realny stanie się handel emisjami, gdy zadziała rynkowy mechanizm ochrony środowiska, zapisany w polskiej polityce ekologicznej. Na razie normy emisyjne obowiązują wielkie zakłady energetyczne, jednak dla pozostałych nasze prawo ochrony przyrody jest wyjątkowo liberalne i dostosowane głównie do samorządów terytorialnych.

Jacek Bożek,
ekolog, prezes Klubu Gaja,
Bielsko-Biała
Najgorsza jest nie jakaś konkretna dziedzina, ale kondycja całego systemu urzędniczo-prawnego. Brakuje nam urzędników i polityków gotowych przeprowadzić zmiany. Każdy ustalony system jest bardzo niemobilny, ludzie trzymają się starych przyzwyczajeń. Z konkretów wymagających sporej pracy trzeba wymienić wodę, zwłaszcza uregulowanie problemów ścieków komunalnych, bo w dziedzinie ścieków przemysłowych trochę się ruszyło w ostatnim czasie.

Jakub Koniecki,
Urząd Komitetu Integracji Europejskiej
Istnieje 11 głównych problemów negocjacyjnych, w których domagamy się okresów przejściowych. Są to różne dziedziny: od bezpieczeństwa aparatury promieniującej (rentgenowskiej) do czystości powietrza i gospodarki ściekami, a także emisji zanieczyszczeń przy przeładunku i produkcji paliw. Dwie najtrudniejsze to „zintegrowane zapobieganie zanieczyszczeniom” – z czym muszą się uporać duże przedsiębiorstwa, chodzi o to, by dopuszczalne zrzuty zanieczyszczeń zawarte były w jednym pozwoleniu, a nie jak dotychczas rozbite na kilka dziedzin – oraz dyrektywa oczyszczania ścieków komunalnych, co spoczywa w gestii samorządów lokalnych. W tej ostatniej sprawie występujemy o najdłuższy, 13-letni okres dostosowawczy. Naszym partnerom z Unii chodzi o to, by spływające zanieczyszczenia nie stawały się szkodliwe także dla sąsiadów zza najbliższej granicy. Generalnie wszystko, co dotyczy jednolitego rynku przedsiębiorstw, jest drażliwe z punktu widzenia Unii. Jeśli uda się nam uzyskać złagodzenie norm emisji do wody lub powietrza, to istnieje obawa, że będziemy produkować taniej i prowadzić dumping ekologiczny. Jednak to już anachroniczna opinia.
Not. BT

Wydanie: 2001, 44/2001

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy