STOP rzezi dzików!

STOP rzezi dzików!

Protesty przeciwko polowaniom na dziki znów ogarniają całą Polskę. Tylko w ostatnich dniach pikiety odbyły się m.in. w Rybniku, Katowicach, Poznaniu, Krakowie i Wrocławiu. Łódzki protest zaplanowany jest na czwartek (13.01.), a warszawski na sobotę (15.01.). Wszystko przez nowy program Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zakładający m.in. niemal całkowitą eksterminację dzika na terenie Polski w ramach walki z Afrykańskim Pomorem Świń (ASF).

Jak podaje Główny Inspektorat Sanitarny, ASF to groźna choroba wirusowa świń domowych, świniodzików i dzików. „Wystąpienie ASF skutkuje przede wszystkim narażeniem kraju na olbrzymie straty finansowe związane w pierwszej kolejności z kosztami związanymi ze zwalczaniem choroby w gospodarstwach, gdzie zostanie stwierdzona (wiążącymi się m.in. z zabiciem zwierząt z zapowietrzonego stada i utylizacją ich zwłok, koniecznością przeprowadzenia oczyszczania i dezynfekcji oraz badań laboratoryjnych), jak również z drastycznym ograniczeniem możliwości sprzedaży i wywozu świń lub wieprzowiny zarówno w kraju jak i poza jego granice”, czytamy na stronie GIS.

Jednym ze stosowanych od lat sposobów zapobiegania rozprzestrzenianiu AFS jest odstrzał dzików. Niestety, jak dowodzą aktywiści z różnych organizacji prozwierzęcych, odstrzał dzików właściwie w ogóle nie powoduje ograniczania zasięgu AFS. „Jak podaje Główny Inspektorat Weterynarii, w 2021 r. liczba ognisk u świń domowych wyniosła 124. W 2020 r. były 103 ogniska a w 2019 r. 48 ognisk. Widać więc, że wirus się roznosi i coraz częściej trafia do hodowli”, piszą na Facebooku aktywiści ze Stowarzyszenia Dzika Inicjatywa.

„Tej porażającej skuteczności w rozprzestrzenianiu wirusa metodą odstrzału towarzyszą równie porażające kwoty wydatkowane z budżetu. Co roku rezerwuje się na ten cel ok. 130 mln zł, z czego lwią część (bo między 60 a 70 mln zł) pochłaniają kwestie związane z zabijaniem dzików. Tymczasem skuteczność tego sposobu zwalczania choroby wynosi 0,4% (!)”, apelują aktywiści z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Ministerstwo Rolnictwa już pozwoliło na masową eksterminację dzików, choć, jak martwi się wiceminister Lech Kołakowski, „zawsze 10-20 proc. ukryje się”. „Do boju ma ruszyć ponad 1000 dodatkowych myśliwych, którzy będą mogli strzelać także z samochodów. Zatem do rzezi dzików nie wystarcza już termowizja i noktowizja, które nie dają zwierzętom żadnych szans. Dziki nie mają żadnej świadomości, że są obserwowane, więc nie mają możliwości ukrycia się, myśliwy strzela do nich jak do tarczy. Do tego termowizja nie »widzi« żadnych przeszkód po drodze, jak krzaki czy trawa, a gdy kula uderza nawet w drobną przeszkodę, to się rozpada. Skutek jest taki, że zwierzęta nie są zabijane od razu, ale są ranione i umierają w męczarniach”, czytamy na facebookowej stronie łódzkiego wydarzenia „STOP rzezi dzików”.

Warto dodać, że w lasach dziki spełniają bardzo ważne funkcje, a ich nieobecność może zaburzyć działanie ekosystemów. Jak pisze Stowarzyszenie Dzika Inicjatywa, „dziki zjadają mnóstwo szkodników, w tym strzygonię choinówkę i pędraki, czyli larwy chrabąszczy. Pędraki w dużej liczbie mogą zabić hektary drzew. (…) Sto lat temu larwa strzygoni choinówki zniszczyła nawet 80% sosen w Borach Tucholskich i Puszczy Noteckiej. Przyczyną był… brak dzików. W zaborze pruskim dziki były tak samo nienawidzone przez władze, jak obecnie. W wolnej Polsce populacja dzików nie zdążyła się odrodzić i gdy na początku lat 20. XX w. strzygonia choinówka zaatakowała lasy, nie miała naturalnego wroga. Mimo że do lasów przywożono świnie i kury z nadzieją, że pomogą zwalczyć szkodniki, drzew nie udało się uratować. Jeśli teraz rząd zdecyduje o wybiciu dzików, jest ogromne niebezpieczeństwo, że za kilka lat będziemy wydawać miliardy złotych, żeby uratować lasy, ale na ratunek będzie już za późno”.

 

Jak walczyć z AFS?

„Podstawowym sposobem walki z ASF powinna być bioasekuracja, rygorystycznie stosowana zarówno w gospodarstwach hodowlanych, jak w trakcie polowań. Tymczasem na polowaniach leje się krew, a tłumnie uczestniczący w nich myśliwi łatwo mogą przenieść wirusa na samochodach, butach czy ubraniach. I jak nieraz zostało to udokumentowane, zachowują się w sposób, który sprzyja rozprzestrzenianiu się ASF”, piszą aktywiści ze Stowarzyszenia Dzika Inicjatywa.

Dzika Inicjatywa udostępniła zdjęcia z jednego z grudniowych polowań na dziki. Po zwierzętach zabijanych w imię walki z ASF zostały tylko ogromne, rozjeżdżone plamy krwi.

 

 

fot. Kevin Jackson/Unsplash, Podilnyk/Unsplash, Rolf Schmidbaue/Unsplash  

 

 

 

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy