Strach przed wąglikiem

Czy na Florydzie doszło do ataku bronią biologiczną?

W aptekach Florydy zabrakło antybiotyków. Mieszkańcy masowo wykupują maski przeciwgazowe. „Oto nastąpił pierwszy w historii atak bioterrorystów na Stany Zjednoczone”, oświadczył David Pecker, dyrektor American Media Incorporation (AMI).
Wszystko wskazuje, że właśnie ta firma wydawnicza stała się celem. Budynek biurowy AMI w mieście Boca Raton na południowym wybrzeżu Florydy został świadomie skażony śmiercionośnymi laseczkami wąglika (Bacillus anthracis).
American Media Inc. wydaje wysokonakładowe brukowce „National Enquirer”, „Sun”, „Globe” i „Star”, przy których nasz „Super Express” może uchodzić za forum intelektualistów. Dzienniki te epatują seksem i niewiarygodnymi, lecz budzącymi grozę opowieściami. Nikt nie przeczuwał, że w biurze wydawnictwa rozegra się naprawdę przerażająca historia.
Pierwszy zachorował pracujący w Boca Ratton 63-letni fotoedytor dziennika „The Sun”, Robert Stevens. Zgłosił się do szpitala z objawami przypominającymi ostry przypadek grypy. Lekarze zastosowali forsowną kurację anybiotykową, lecz

nie udało się uratować

życia pacjenta. Szybko okazało się, że zgon spowodowały zarazki wąglika, które dostały się do organizmu przez drogi oddechowe. Wąglik powoduje choroby zwierząt kopytnych: krów, owiec i świń. Ludzi zaraża rzadko, przy czym infekcja następuje głównie poprzez spożycie skażonego mięsa lub przez skórę. Szczególnie niebezpieczne zarażenie przez drogi oddechowe (w 90% śmiertelne) zdarza się raz na kilkanaście lat. W XX w. w Stanach Zjednoczonych zanotowano zaledwie 18 przypadków choroby, ostatni raz w 1976 r. Dyrektorzy Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób Zakaźnych w Atlancie wydali uspokajające oświadczenie: „Robert Stevens przebywał dużo na świeżym powietrzu, także na terenach rolniczych. Zakażenie nastąpiło prawdopodobnie w sposób naturalny”. Lecz w trzy dni później do szpitala trafił inny pracownik tego samego budynku AMI, zatrudniony w dziale pocztowym Ernesto Blanco. W jego organizmie wykryto zarazki Bacillus anthracis, chociaż choroba nie zdążyła się rozwinąć. Tym razem prawdopodobieństwo „naturalnego” zarażenia wynosiło jeden do miliarda. Feralny budynek natychmiast ewakuowano i zapieczętowano. Do środka weszli naszpikowani antybiotykami,

ubrani w hermetyczne kombinezony

ochronne agenci FBI. Na klawiaturze komputera Roberta Stevensa znaleźli zarazki wąglika. Testom na obecność zjadliwego mikroba poddano ponad 800 osób – pracowników i członków ich rodzin. I rzeczywiście wykryto trzeci przypadek infekcji – wąglik zagnieździł się w jamach nosowych 35-letniej kobiety. W wyniku prowadzonego na szeroką skalę śledztwa uznano to za przestępstwo kryminalne lub akt terroru. Według tygodnika „Newsweek”, na tydzień przez zamachem na Amerykę z 11 września, redakcja dziennika „Sun” otrzymała dziwną przesyłkę zatytułowaną „List miłosny do Jennifer Lopez”, z białym proszkiem oraz opaską z gwiazdą Dawida. List mieli w rękach Robert Stevens i Ernesto Blanco.
Bennet Bolton, reporter „The National Enquirer”, twierdzi, że redakcja pisma zatrudniała arabskiego praktykanta, który pożegnał się zagadkowym e-mailem: „Zostawiłem dla was niespodziankę”.
Według gazety „Palm Beach Post”, zarazek został zmieniony genetycznie. Telewizja CNN twierdzi, że szczep ten może pochodzić z laboratorium w stanie Iowa, gdzie w latach 50. prowadzono rzekomo w celach naukowych badania nad wąglikiem.
Wielu mieszkańców Boca Roton nie ma wątpliwości, że

doszło do aktu bioterroru

mającego związek z atakiem na Amerykę 11 września. Herszt piratów powietrznych, Mohammed Atta, i jego dwaj towarzysze mieszkali przecież w odległości zaledwie kilku km od miasta. Terroryści planowali niekonwencjonalny atak, gdyż interesowali się bardzo samolotami rolniczymi z aparaturą do rozpylania chemikaliów.
Na Florydzie i innych regionach USA doszło do paniki. „Jestem zaszokowana. To wprost surrealistyczne. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę”, mówi Debbie Duckworth z pisma „Globe”. Ludzie nie chcą kupować gazet koncernu AMI, twierdząc, że zarazki czyhają w papierze i w farbie drukarskiej. W Cincinnati, w Naples na Florydzie, a nawet w kanadyjskim Montrealu ewakuowano gmachy, w których spostrzeżono „podejrzane” przesyłki. Godziny grozy przeżyli nawet mieszkańcy Berlina, gdzie na parkingu w dzielnicy Wedding ktoś obdarzony makabrycznym poczuciem humoru zostawił kopertę z napisem: „Kto mnie otworzy, zmieni swoje życie”.
Eksperci zgodnie uważają wąglika za najgroźniejszą broń z biologicznego arsenału. Przetrwalniki Bacillus anthracis, nawet w postaci suchego proszku, mogą zachowywać swe zabójcze właściwości przez dziesiątki lat. Gdy w 1942 r. armia brytyjska w ramach eksperymentów wybiła bombami wąglikowymi wszystkie owce na szkockiej wyspie Gruinard, ląd pozostał skażony aż do połowy lat 90. Gruinard została w końcu zdezynfekowana za pomocą chemikaliów i wody morskiej, ale i tak jest bezludna i nosi miano „wyspy śmierci”. Jeśli na Florydzie rzeczywiście doszło do aktu bioterroru, był on na szczęście przeprowadzony na małą skalę. Tragedia w Boca Raton stanowi jednak groźne memento na przyszłość.

 

Wydanie: 2001, 42/2001

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy