Świat lubi jeść rośliny

Świat lubi jeść rośliny

Wegetarianizm i weganizm rosną w siłę

Jak roślinny wypas, to tylko w polskich miastach. Warszawa znalazła się na szóstym miejscu w rankingu portalu Happy Cow – globalnej platformy zbierającej dane o wege restauracjach – wśród najbardziej przyjaznych weganom miast na świecie. Znajdziemy ich w stolicy aż 222, w Krakowie – 126, a we Wrocławiu 88. A jeszcze 20 lat temu zamówienie wegańskiego dania w Polsce graniczyło z cudem. Teraz trend wege szturmuje i Polskę, i świat. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) od 2019 r. spada globalna produkcja mięsa (choć w samym tylko 2020 r. roku globalne spożycie mięsa wyniosło aż 325 mln ton), za to stale wzrasta popularność jego roślinnych substytutów. Barclays, brytyjska firma zajmująca się finansami, przewiduje, że w ciągu najbliższych 10 lat wartość sprzedaży mięsa pochodzenia roślinnego wzrośnie dziesięciokrotnie – z 14 mld dol. w 2019 r. do 140 mld dol. w 2029 r. I chociaż według raportu „Meat Atlas” Fundacji im. Heinricha Bölla i organizacji ekologicznej Friends of the Earth Europe Europejczycy jedzą średnio 66 kg mięsa per capita rocznie – czyli ponad dwa razy więcej, niż zalecają dietetycy – a światowa produkcja mięsa będzie wzrastać, roślinożerców również jest coraz więcej.

Jak czytamy na stronie organizacji The Vegan Society, tylko w Wielkiej Brytanii w latach 2014-2019 liczba wegan wzrosła czterokrotnie. Podobnie jest w Polsce. W 2019 r. Ogólnopolski Panel Badawczy „Ariadna” opublikował raport, z którego wynika, że mięsa nie jadło 8,4% Polek i Polaków. Dziewięć lat wcześniej tylko 1% z nich deklarowało wegetarianizm lub weganizm. W tym roku na zlecenie dużej firmy cateringowej Maczfit przeprowadzono kolejne badanie. Wyniki opublikowane w raporcie „Wegetarianie i mięsożercy pod lupą!” zaskakują. Z 1415 ankietowanych osób aż 295, czyli prawie 21%, zadeklarowało, że nie je mięsa. Wśród osób wybierających roślinne żywienie dominują kobiety (86%) i osoby z grupy wiekowej 18-25 (71%). Choć trudno określić, ilu ludzi na świecie nie spożywa mięsa, według badania Ipsos MORI w 2018 r. weganie stanowią ok. 3% światowej populacji, 5% ludzi na świecie deklaruje wegetarianizm, a 14% fleksitarianizm, czyli dietę roślinną z okazjonalnym spożywaniem mięsa i ryb.

Wegański styczeń

Veganuary, czyli wegański styczeń, to już tradycja. Od 2014 r. brytyjska organizacja o tej nazwie przez 31 dni stycznia wysyła do chętnych mejle z wegańskimi przepisami i zachęca do odstawienia mięsa i produktów odzwierzęcych. Do tej chwili z programu skorzystało już 2 mln osób.

Polskie Veganuary od 2011 r. organizuje Fundacja Viva! Z programu „Zostań wege na 30 dni” skorzystało już prawie 200 tys. Polaków. Większość z nich zadeklarowała, że pozostanie przy nowych wyborach żywieniowych. – 30 dni to wystarczający czas, żeby zdobyć merytoryczną wiedzę na temat odżywiania opartego na roślinach i wyrobić nowe nawyki żywieniowe. Całość jest udostępniana bezpłatnie w postaci aplikacji na Android i iOS oraz w wersji newslettera, do którego można zapisać się na stronie www.zostanwege.pl. Uczestniczki i czestnicy wyzwania codziennie otrzymują wiadomość z czterema przepisami (śniadanie, obiad, deser, kolacja), dietofakty, zwierzofakty, ciekawostki i rekomendacje interesujących publikacji i filmów. Stale pracujemy nad urozmaiceniem programu i wprowadzeniem nowych funkcji – mówi Karolina Czechowska, koordynatorka kampanii „Zostań wege”. – Prowadzimy także na Facebooku grupę „Wegetarianizm i weganizm dla początkujących”, w której wzajemnie wspiera się kilkadziesiąt tysięcy osób – dodaje Czechowska.

Przepis na zbilansowane bezmięsne żywienie jest dostępny na wyciągnięcie ręki. A zainteresować się warto – m.in. według Brytyjskiego Stowarzyszenia Dietetyków roślinny jadłospis może zmniejszać ryzyko wystąpienia chorób przewlekłych, w tym otyłości i nadwagi, cukrzycy typu 2, choroby niedokrwiennej serca, nadciśnienia tętniczego czy niektórych typów nowotworów.

Dlaczego mięso jest passé?

Według danych GUS z 2020 r. rocznie w Polsce zabija się prawie 1,3 mld zwierząt lądowych. Aby wyżywić mieszkańców Stanów Zjednoczonych, tylko w 2020 r. ubito ponad 55 mld zwierząt lądowych i morskich. „Pokazując tę liczbę w perspektywie, podczas II wojny światowej – konfliktu, który pochłonął najwięcej ofiar w historii – w ciągu sześciu lat zginęło ponad 60 mln ludzi. Żeby wyżywić Stany Zjednoczone, dokładnie tyle samo zwierząt ginie co dziesięć godzin”, czytamy na stronie internetowej animalclock.org.

Szacuje się, że ok. 60% wszystkich ssaków na Ziemi to zwierzęta hodowane na potrzeby ludzi, a ptactwo hodowlane stanowi aż 70% wszystkich ptaków. Większość z tych zwierząt całe życie spędza na fermach przemysłowych. Dr hab. Barbara Niedźwiedzka z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w artykule „Przemysłowe hodowle zwierząt – środowiskowa i etyczna katastrofa” pisze, że hodowla przemysłowa oznacza nie tylko cierpienie zwierząt zamkniętych w ciasnych klatkach i eksploatowanych do granic wytrzymałości, ale również zanieczyszczenie gleby i wody, wylesianie lasów deszczowych, wymieranie dzikiej fauny i flory, odór, rozprzestrzenianie chorób przenoszonych ze zwierząt na ludzi (np. borelioza, świńska i ptasia grypa) oraz przyśpieszenie efektów kryzysu klimatycznego. Sektor hodowlany odpowiada za aż 14,5% światowej emisji gazów cieplarnianych (to więcej niż emituje światowy transport), a ok. 75% emisji z rolnictwa jest związane z hodowlą zwierząt gospodarskich. Jednak to nie wszystko. „W 2006 r. FAO uznała sektor hodowli zwierzęcych za największe źródło zanieczyszczenia oceanów, przyczynę powstawania oceanicznych »martwych stref« i jedną z ważnych przyczyn zamierania raf koralowych”, pisze Niedźwiedzka. Co więcej, szacuje się, że produkcja zwierzęca odpowiada za 70% światowego zużycia słodkiej wody. Tylko 22% jest wykorzystywane przez przemysł, a 8% do celów domowych.

– Obecny system produkcji żywności jest skrajnie nieefektywny. Masowo wycina się lasy (np. w Amazonii) pod tereny na pastwiska i uprawę paszy, którą następnie karmimy wykorzystywane przez przemysł zwierzęta. Wycinka lasów niszczy siedliska dzikich zwierząt i wpływa na zanikanie bioróżnorodności oraz jest jedną z przyczyn szóstego masowego wymierania gatunków, które dzieje się na naszych oczach. To szóste masowe wymieranie gatunków na Ziemi, ale pierwsze spowodowane przez człowieka – mówi Karolina Czechowska. – Gdyby od jutra cała ludzkość przeszła na dietę roślinną, rozwiązałoby to wiele problemów. Z istniejących pól uprawnych, bez wycinania ani jednego drzewa, moglibyśmy wykarmić całą populację. Naukowcy potwierdzają, że najprostszym i dostępnym dla większości ludzi sposobem przeciwdziałania zmianom klimatu jest przejście na dietę roślinną.

Według badań prowadzonych na Uniwersytecie Michigan w porównaniu ze standardowym, ćwierćfuntowym burgerem wołowym (80% mięsa i 20% tłuszczu), wyprodukowanie beyond burgera (roślinnego produktu firmy Beyond Meat) to o 90% mniej emisji gazów cieplarnianych, o 99% mniej zużytej wody, o 93% mniej wykorzystanych gruntów rolnych i o 46% mniej zużytej energii.

Roślinne znaki

Nie każdy wegański lub wegetariański produkt w supermarkecie ma oznaczenie V-Label, czyli zielone V z listkiem na żółtym tle. Ten znak daje jednak pewność, że wybierany produkt na żadnym etapie produkcji nie miał styczności ze składnikami odzwierzęcymi. „Składniki i dodatki pochodzenia zwierzęcego mogą kryć się nie tylko na etykietach – pod symbolem E lub nieprecyzyjną nazwą – lecz mogą także występować na niektórych etapach procesu produkcji, o czym przedsiębiorca nie musi informować na opakowaniu. Pomocnicze substancje pochodzenia zwierzęcego stosowane w procesie produkcji (z wyłączeniem sytuacji, gdy chodzi o substancję alergenną) nie muszą być wykazywane na liście składników, ponieważ są stosowane tylko przejściowo i nie występują w produkcie końcowym lub występują w nim w śladowych ilościach. Ze względu jednak na fakt użycia składników pochodzenia zwierzęcego w procesie technologicznym tego typu produkty, zgodnie z kryteriami V-Label, nie zostałyby sklasyfikowane jako wegańskie lub nawet wegetariańskie (…)”, czytamy na stronie V-Label.

Na podobnych zasadach funkcjonuje wegański certyfikat Fundacji Viva! Ich znak to zielone V wpisane w biało-czarne tło z dopiskiem „Viva! Dla wegetarian i wegan”. – Oznaczenie produktów znakiem V ułatwia konsumentom wybór, gdyż taki znak zapewnia, że jest to produkt w 100% roślinny i nie był testowany na zwierzętach. Viva! każdego roku przyznaje znak V kolejnym produktom, oferta z naszą rekomendacją jest już naprawdę szeroka, nie tylko w przypadku produktów spożywczych, ale także wegańskich kosmetyków – mówi Karolina Czechowska. W tej chwili na rynku można znaleźć ponad 1,5 tys. produktów ze znakiem V przyznanym przez Fundację Viva! Z każdym miesiącem przybywa ich coraz więcej.

p.lesniewska@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Shutterstock

Wydanie: 04/2022, 2022

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy