Swój człowiek w Totolotku

Swój człowiek w Totolotku

Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy przy obsadzaniu stanowisk w państwowych spółkach liczą się kwalifikacje merytoryczne, to chyba teraz może już być pewny, że nie. Nominacja Władysława Jamrożego na stanowisko prezesa Totalizatora Sportowego pokazuje, że najważniejszą, wymaganą umiejętnością jest brak skrupułów w zaspokajaniu oczekiwań swych partyjnych mocodawców.

Władysław Jamroży raczej nie należy do ludzi, od których należałoby kupować używane samochody, jest zresztą z wykształcenia lekarzem, a nie menadżerem, czy handlowcem. Dobre kontakty z koalicją SLD-PSL sprawiły, że powołano go na stanowisko prezesa PZU-Życie. Szczęśliwie dla siebie został odwołany pod sam koniec urzędowania poprzedniej ekipy, dzięki czemu przed AWS-owską władzą mógł wystąpić w roli ofiary reżimu postkomunistycznego – i zaoferować jej swoje usługi. Wkrótce został prezesem PZU, a na tym stanowisku zrobił zapewne interes życia. Potajemnie obiecał Deutsche Bankowi sprzedaż, posiadanego przez PZU, pakietu akcji BIG Banku Gdańskiego. Gdy to uczynił, mogło już dojść do wrogiego przejęcia BIG BBG przez Deutsche Bank. Minister Emil Wąsacz uznał najpierw, że jest to działanie na szkodę skarbu państwa, ale pod wpływem swych partyjnych przyjaciół złagodził stanowisko. Niewykluczone, że wpływ na to mogły wywrzeć niemałe sumy, jakie ewentualnie miałyby przypaść wszystkim aktorom tego widowiska.

Postępowanie Władysława Jamrożego uznane zostało za nieetyczne, co, oczywiście, nie zahamowało jego kariery. Gdy więc teraz szefowie AWS szukali swojego człowieka na stanowisko prezesa złotodajnego Totalizatora Sportowego, który zapewniłby wsparcie firmy dla kandydata prawicy na prezydenta i włączenie się w kampanię przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, kandydatura Władysława Jamrożego okazała się idealna. Niewykluczone też, że chodziło o to, by niektórzy prominentni działacze prawicy mogli zarobić na poparciu dla kontraktu, jaki Totalizator zapewne podpisze z komputerowym operatorem, amerykańską firmą GTECH. W każdym razie Władysław Jamroży, określany niekiedy jako ten, który znany jest z niejasnych działań, uznany został przez liderów AWS za odpowiedniego człowieka do przeprowadzenia podobnych operacji. Oby jednak nie doznali rozczarowania, bo w miarę jak pogarszać się będą przedwyborcze notowania koalicji, słabnąć też może oddanie Władysława Jamrożego wobec obecnych mocodawców – i niewykluczone, że w przyszłości przeżyją oni niejedną przykrą niespodziankę.

Oczywiście, cały sposób i motywy powoływania nowego prezesa Totalizatora powinny być żenujące i dla liderów koalicyjnych, i dla naszego państwa aspirującego do europejskich standardów, bo tak mianuje się szefa podwórkowej mafii, a nie prezesa poważnej firmy. Zażenowania jednak nie widać, jest tylko, co najwyżej, oburzenie jednej strony, że ta druga powołała swojego człowieka bez porozumienia z partnerem. I takie właśnie są polskie polityczne standardy.

 

Wydanie: 17/2000, 2000

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy