Uniwersytety trzeciego wieku to oczko w głowie Unii Europejskiej Dawniej kto nie mógł już pracować, a nie był beatus qui tenet, czyli błogosławiony posiadaniem, zostawał dziadem, opiewanym w piosence „Pij, pij, bracie pij – na starość torba i kij!”. Dziś błogosławieństwo posiadania nie straciło na atrakcyjności, a dla całej reszty nieposiadających jest emerytura lub renta. Bez żadnej wątpliwości – wielka, dziejowa zdobycz socjalna, ciężko wywalczona i zasłużona. Problemy jednak pozostają i powstają nowe. Pierwszy to samotność. Jak w piosence Starszych Panów: „Rodzina, rodzina, nie cieszy, gdy jest, lecz kiedy jej ni ma – samotnyś jak pies!”. Zresztą, nawet jeżeli jeszcze jest ta rodzina, to przecież nie będzie ona poważnie zajmowała się babcią czy dziadkiem: mają gdzie mieszkać i co jeść, niech nie zawracają głowy i radzą sobie sami. I trudno nawet czynić zarzuty takiej postawie. Jest ona w gruncie rzeczy naturalna: młodzi do przodu, starzy do tyłu! Tak jest w całym świecie ożywionym. Przed starym, mniej lub bardziej zasłużonym człowiekiem staje wtedy fundamentalne pytanie: co robić?! Doświadczenie podpowiada oczywistość: robić cokolwiek, bo najgorsza jest bezczynność. Prawdziwe i jedyne życie to ruch. Wielu przyjmuje taką zasadę: przechodzą na emeryturę czy rentę, ale pracują nadal ze wszystkich sił, legalnie albo na czarno, w swoim zawodzie lub jakimkolwiek. To bardzo dobra recepta, wielokrotnie sprawdzona, często z wyśmienitym skutkiem. Bywa ona jednak ograniczona niedomagającym zdrowiem. Na to jest jednak tylko jedna rada: walczyć o zdrowie, to także jest ruch i działanie. nWykłady bez egzaminów Przypadek sprawił, że mogłem uczestniczyć w imprezie organizowanej przez Uniwersytet Trzeciego Wieku przy Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Już wcześniej dochodziły do mnie informacje o takich uniwersytetach, ale nie zainteresowały mnie. Ja swój uniwersytet skończyłem w roku 1951 i wiedzę, jaką wtedy zdobyłem, skonsumowałem, a nawet rozwinąłem, jak mi się wydaje – z pożytkiem. Przy bliższym poznaniu sprawy okazało się jednak, że uniwersytety trzeciego wieku to jest innego rodzaju uniwersalność. Jest to ruch zrodzony z ważnej potrzeby zagospodarowania starości w świecie współczesnym. Idzie o odpowiedź na pytanie: jak najlepiej wykorzystać doświadczenie starości i jej olbrzymi potencjał intelektualny, który dotychczas leżał odłogiem. Nie przesadzam, mówiąc o olbrzymim potencjale – armia emerytów i rencistów to w naszym kraju 7 mln 200 tys. obywateli i obywatelek. Utrzymanie, rozwinięcie i wykorzystanie możliwości twórczych takiej armii to przecież ogromne wyzwanie. Już najwyższy czas porzucić stereotyp, wlokący się za nami przez tysiąclecia, że starość to dziadostwo. Nowoczesność odkrywa przed nami zupełnie inne możliwości. Pierwszy UTW powstał w 1973 r. we Francji, w Tuluzie. Założył go profesor nauk społecznych, Pierre Vellas, który powołał następnie Międzynarodowe Stowarzyszenie Uniwersytetów Trzeciego Wieku z siedzibą w Paryżu. Był to strzał w dziesiątkę. Idea zrealizowana w Tuluzie znajduje wszędzie naśladowców, bo wszędzie ludzie „u schyłku dnia” stanowią wielki problem, wymagający przynajmniej poważnego zastanowienia się. W Polsce pierwszy UTW powstał staraniem prof. Haliny Szwarc w 1975 r. przy Centrum Medycznym Szkolenia Podyplomowego w Warszawie. Obecnie w stolicy jest 14 takich placówek, a w całym kraju ponad 140 i wciąż powstają nowe. W skali światowej jest to zjawisko olbrzymie, liczone w dziesiątkach tysięcy. Jak funkcjonuje uniwersytet trzeciego wieku? Zostańmy przy przykładzie SGH, bo choć UTW działają przy różnych instytucjach i coraz częściej są powoływane (i słusznie) także przez samorządy terytorialne, to patronat doświadczonej uczelni uniwersyteckiej wydaje się najbardziej klasyczny. Są więc semestry wykładów jak na uczelni, ale nie ma indeksów ani egzaminów, po ukończeniu otrzymuje się dyplom. Jest symboliczne czesne, także symboliczna dyscyplina studiów. Uniwersytet ma 650 słuchaczy, a zainteresowanie studiami rośnie, co jest zgodne z tendencją występującą w kraju i na świecie. nOd templariuszy po komputer Zaglądam do programu wykładów: Prof. Grzegorz Kołodko „Polska transformacja – sukces czy porażka?”, dr Andrzej Zieliński „Tajemnice polskich templariuszy”, dr Ewa Nosowska „Kiedy w Polsce żyły słonie”, prof. Xymena Zaniewska „Słynne Polki – Nina Andrycz, Olga Lipińska, Janina Paradowska”, mgr Krystyna Lewkowicz „Fryderyk Chopin na emigracji paryskiej” (autorka wykładu jest prezesem UTW), prof. Tadeusz Stępień „Buddyzm – sztuka życia czy religia?”, radca prawny Regina Domurad-Kozioł
Tagi:
Florian Dłużak