Szóste masowe wymieranie trwa

Szóste masowe wymieranie trwa

raportu opracowanego przez Roberta H. Cowiego z Uniwersytetu Hawajskiego oraz Philippe’a Boucheta i Benoita Fontaine’a z Uniwersytetu Paryskiego wynika, że Ziemia stoi w obliczu szóstego masowego wymierania gatunków. Poprzednie, które nastąpiło pod koniec kredy (66 mln lat temu), zakończyło erę dominacji dinozaurów. Naukowcy jasno mówią, że wszystkie pięć masowych wyginięć, jakie zdarzyły się w przeszłości na Ziemi, były spowodowane naturalnymi zjawiskami, ale za szóste wymieranie odpowiada wyłącznie człowiek.

Jak mówi w rozmowie z Onetem biolog i ekolog prof. dr hab. Piotr Skubała, szóste wymieranie rozpoczęło się nie w XX wieku, ale z chwilą pojawienia się człowieka na Ziemi, w późnym plejstocenie. „Ludzie pojawiali się na kolejnych kontynentach i wyspach. To wtedy rozpoczęło się wymieranie tzw. megafauny, a więc wielkich, wspaniałych przedstawicieli ssaków czy ptaków. Wśród nich były m.in. nosorożce włochate, mamuty, lwy workowate, ptaki moa, lemury olbrzymie, a także megalanie bądź tygrysy szablozębne. Nasi przodkowie potrafili wybić nawet 70-85% przedstawicieli megafauny w Australii, Ameryce Północnej czy Południowej. Na odizolowanych wyspach, np. Madagaskarze czy Nowej Zelandii wybito wszystkich przedstawicieli megafauny”, mówi prof. Skubała.

Kryzys pogłębił się jeszcze bardziej z nadejściem rewolucji przemysłowej i w XX w. Z raportu WWF Living Planet z 2020 r. wynika, że w latach 1970-2016 średni spadek badanych populacji gatunków kręgowców wyniósł aż 68%. Jednak, jak zaznaczają Robert H. Cowie, Philippe Bouchet i Benoit Fontaine, szóste wymieranie najlepiej widać na przykładzie zdziesiątkowanej liczby bezkręgowców, których nadal brakuje w słynnej czerwonej księdze gatunków zagrożonych publikowanej przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN). „Od ok. 1500 r. aż ok. 7,5–13% (150 tys.–260 tys.) z 2 mln wszystkich znanych nam gatunków bezkręgowców już wyginęło”, czytamy w raporcie.

Jak zaznaczają naukowcy, obecnie największym zagrożeniem dla dzikiej przyrody jest m.in. nadmierna eksploatacja planety, ograniczanie siedlisk i prognozowany wzrost globalnej temperatury. Szacuje się, że 60% wszystkich ssaków na Ziemi to zwierzęta hodowane na potrzeby przemysłu mięsno-nabiałowego. Ludzie stanowią 36% procent ssaków na Ziemi, a dzikie zwierzęta, uwaga, 4%. W ciągu zaledwie 50 lat ok. 20% lasów Amazonii zniknęło z powierzchni Ziemi, co wiąże się m.in. z utratą wielu nieodkrytych gatunków z jednego z najbogatszych ekosystemów świata i znacznym ograniczeniem siedlisk dzikich zwierząt. Do tego dochodzą skutki kryzysu klimatycznego – ekstremalne zjawiska pogodowe, zanieczyszczenie środowiska i wzrost temperatury, na razie o ok. 1,1°C w porównaniu do średniej sprzed epoki przemysłowej.

Każda zmiana jest ważna dlatego, że nawet jeśli nie uda nam się powstrzymać pewnych procesów, to przynajmniej je osłabimy. Wbrew pozorom jest gigantyczna różnica między np. ociepleniem się średnich temperatur o 3°C, a o np. 2°C. Warto robić wszystko, by to uderzenie klęsk żywiołowych, to pogorszenie się jakości życia było jak najmniejsze. Być może uda się zapobiec całkowitej zagładzie ludzkości – komentuje prof. Skubała.

 

 

fot. Paweł Czerwiński/Unsplash, Upesh Manoush/Unsplash, Nick Fewings/Unsplash  

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy