Szowinistyczny szyk

Są na świecie państwa. Piękne i piękniejsze. Są w tych państwach miasta. Piękne i piękniejsze. Jest Warszawa najpiękniejsza, stolica kraju piękniejszego.
Są w Warszawie dzielnice. Ta piękniejsza to Kabaty.
Tak naprawdę ta szykowna, zabudowana nowoczesnymi apartamentowcami dzielnica nie nazywa się Kabaty. Nazwa Kabaty obejmuje tylko część terenu, gdzie znajdziemy najdroższe w Warszawie mieszkania, luksusowe apteki oferujące zmęczonym zarabianiem pieniędzy aparaty regenerujące. Salony win, smakowite wędliniarnie, wyfiołkowane fryzjernie, gabinety odnowy, przywracania i przeszczepiania urody. Do tego szkoły prywatne, krajowe i krajowo-zagraniczne, wszystkie płatne powyżej średniej krajowej za miesiąc.
W tej pięknej dzielnicy najpiękniejszego miasta pięknego kraju wchodzącego do przecudnej urody Unii Europejskiej mieszka rodzina Temkinów. Rodzina – jak zauważa „Gazeta Wyborcza”, mutacja „Stołeczna” – która ma „żydowskie i gruzińskie korzenie”. Junior Alek ma 16 lat, humanistyczne uzdolnienia, no i 8 dioptrii. Minus. Teoretycznie w tak pięknej dzielnicy, zamieszkanej przez elitę stołeczną, elitę finansowo-umysłowo-towarzyską, owe minus 8 to byłby plus. Bo liczy się, co chłopak ma w głowie, a nie na niej. Ale dla dzieci przodującej aktualnie „nowej klasy średniej” przyszłości III RP, czyli „Czwartego Mocarstwa”, ten chłopiec to „śmierdzący Żydek” albo zwyczajnie „Żyd”.
Czyli obcy. Nie nasz. No i za to dostawał w niedalekiej szkole regularny wycisk. Traktowano go jak kota w wojskowej jednostce karnej albo cwela w zakładzie karnym. Chłopak zmienił szkołę, ale miejsca zamieszkania nie. Boi się wrócić do domu, bo koleżkowie z tej pięknej dzielnicy urządzają sobie na Alka polowania. Ale co to za przyjemność tylko w fizycznej nawalance. Co za przyjemność wykrzykiwać Alkowi, że właśnie zrobią mu „Oświęcim bis”?
Pewnie dlatego nieustraszeni pogromcy innych dzwonią do państwa Temkinów, informując, iż niebawem nastąpi ostateczne rozwiązanie. A w Wielki Czwartek w stronę ich mieszkania poleciał grad jaj. Taki przedsmak wielkanocnego dzielenia się jajeczkami. Staropolska, rodzinna, braterska tradycja.
Obrzucanie wyzwiskami „Żyd” i „Żydek” nie jest w naszym pięknym kraju czymś szczególnym. Ale do tej pory media odnotowywały takie zachowania w brzydszych dzielnicach brzydszych miast naszego przepięknego, tolerancyjnego, europejskiego kraju. Tłumaczenie było proste.
Bieda na łódzkim Widzewie sprawia, że młodzież odreagowuje, szukając sobie wroga. Mitycznego Żyda. Albo innego Ruskiego. Bieda sprawia, że w zaniedbanych szkołach wiele jest przemocy, pastwienia się nad słabszymi. Bieda sprawia, że nie ma w naszym kraju tolerancji dla innych, zwłaszcza uważanych za bogatych.
Na stołecznych Kabatach biedy nie ma. Średnia wykształcenia zamieszkujących należy do najwyższych w kraju. To osiedle elit. Czemuż dzieci aktualnych elit, czyli przyszłe elity pewnie już IV Rzeczpospolitej, zachowują się jak najgorsze lumpy? Czy dlatego, że te elity są warte „Czwartego Mocarstwa”?

PS Tak naprawdę stołeczne Kabaty to dawne Moczydło Wschód. Ale kto z zamieszkujących tam elegancików powie, że mieszka na jakimś Moczydle? I do tego ten „Wschód”…

 

Wydanie: 2003, 23/2003

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy