Szpiedzy i polityka
Dziewięciu rosyjskich dyplomatów, których UOP zakwalifikował jako szpiegów, zostało wydalonych z Polski. Oficjalnie – 20 stycznia do MSZ został wezwany ambasador Federacji Rosyjskiej, któremu wręczono notę dyplomatyczną, uznającą dziewięciu dyplomatów tego kraju za osoby niepożądane – personae non gratae.
Na reakcję Rosji nie trzeba było długo czekać – dzień później Moskwa poleciła wyjechać dziewięciu pracownikom polskiej ambasady.
“Epoka lodowcowa między Polską a Rosją” – skomentowała całe wydarzenie niemiecka, liberalna “Sueddeutsche Zeitung”, nazywając go “wojną szpiegów”. Stosunki między Warszawą a Moskwą sięgnęły dna. I to właśnie w tym momencie, w którym zaistniała realna szansa na ich radykalną poprawę. 10 lutego miał przyjechać do Polski rosyjski minister spraw zagranicznych Igor Iwanow, z wizytą zapowiadał się p.o. prezydenta, premier Putin. A ponieważ Rosja wciąż jest takim krajem, w którym stosunki polityczne przekładają się na kontrakty gospodarcze, wiele sobie po ewentualnym otwarciu obiecywaliśmy. Teraz to wszystko należy do przeszłości.
Czy więc musieliśmy decydować się na najbardziej radykalny krok, jakim jest wyrzucenie Obcych dyplomatów? Czy nie można było załatwić tego inaczej?
Sobotnia “Rzeczpospolita” przypomniała, że polskie służby już wcześniej, łapały rosyjskich agentów. W roku 1993 na gorącym uczynku złapano attache ambasady rosyjskiej Łomakina, a w roku 1997 w sidła naszego kontrwywiadu wpadło trzech rosyjskich dyplomatów-szpiegów. Ale wtedy wycofano ich do Moskwy dyskretnie, tak by nie szkodzić wzajemnym stosunkom. Taka właśnie jest międzynarodowa praktyka. Na świecie wciąż wyłapywani są jacyś agenci w strojach dyplomatów i albo ich się obserwuje, albo po cichu odsyła do swoich krajów. Dlaczego więc w Polsce uczyniono z tego tak wielkie halo? Czy decydowały tu, jak twierdzi na przykład poseł Konstanty Miodowicz z AWS, względy bezpieczeństwa państwa, czy też jakieś polityczne kalkulacje?
Informacje, które zdobyliśmy, w niewielkim stopniu wyjaśniają sprawę. Otóż w oficjalnym komunikacie poinformowano opinię publiczną, że decyzję o wydaleniu rosyjskich dyplomatów podjął premier Buzek. Wszystko miało się rozgrywać w niewielkiej grupie – Buzek, minister-koordynator Janusz Pałubicki, szef UOP – Zbigniew Nowek. Później, na dzień przed wyrzuceniem Rosjan, poinformowany został o wszystkim prezydent Kwaśniewski. No i szef MSZ – Bronisław Geremek.
Ale, jak mówi się w MSZ, minister Geremek był przeciwny tak radykalnej akcji. Do tego stopnia, że początkowo nie chciał włączać MSZ do całej sprawy. A później zażądał od premiera polecenia na piśmie. I dopiero gdy je otrzymał, zastosował się do poleceń. Według innych informacji akcja Polaków zaskoczyła również państwa NATO. W każdym razie Brukseli o niej nie uprzedzano.
Z tego wszystkiego wynika, że decyzja o wyrzuceniu Rosjan zapadła w wąskim gronie, raczej partyjnie jednorodnym. Nasuwa się więc pytanie: ile w niej było chęci politycznego fajerwerku?
Na to nikt jeszcze nie odpowiedział. Ale wielce znacząca jest tu opinia członka sejmowej speckomisji, przed którą minister Pałubicki i płk Nowek wyjaśniali motywy swojego postępowania. Siemiątkowski powiedział w wypowiedzi dla radia, że poinformowano go, iż wydalenie Rosjan, to “początek operacji polskiego UOP. I że następnym krokiem będą zatrzymania współpracujących z Rosjanami Polaków”.
Czy można z takiej zapowiedzi wyciągać jakieś wnioski? Doświadczenie nie podsuwa tu dobrych formuł. W krótkiej historii RP mieliśmy operację złapania Łomakina czy też ewakuacji Amerykanów z Iraku. Ale również mieliśmy ministra, który z sejmowej trybuny opowiadał o zdobytych przez UOP dowodach szpiegostwa, a później dowody te okazały się niewiele warte. Mieliśmy też taką sytuację, kiedy minister oskarżył jednego ze swoich podwładnych o defraudację, po paru dniach stwierdził że się pomylił, ale jeszcze zdążył o 3.00 w nocy rozpruć mu tajny sejf.
Dlatego zostawmy na razie bez odpowiedzi pytanie: czy w całej sprawie chodzi tylko o szpiegów, czy również jest w niej jakaś inna, polityczna gra?
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy