Sztandar szykuj

Podobno, nie wiem, być może to plotki, być może nie, ale chodzą słuchy, że Sojusz Lewicy szyje sobie sztandar, który chce wyprowadzić. Może to nie jest prawda, ale że myśli o tym, to widać namacalnie. A wystarczyło tak niewiele, żeby nie było problemu, pilnować tylko urzędników, żeby uczciwie wykonywali swoją pracę, i na bieżąco rozliczać się z tymi, którzy ten kraj wyraźnie chcieli popsuć. W ciągu kilku ostatnich lat padło w Polsce ponad 20 tys. drobnych i średnich przedsiębiorstw – niektóre, bo nie wytrzymały konkurencji, ale większość przegrała z machiną toczącą się bez wyobraźni. A kilkanaście tysięcy zakładów bankrutujących nie z własnej winy to praca dla kilkuset tysięcy osób, to większe podatki dla państwa, to wreszcie mniejszy stres dla wszystkich, i tych próbujących żyć, i tych rządzących. Ale nie zrobiło się nic. Nie było żadnych radykalnych kroków, żeby złodziejstwo i hucpę wyeliminować z życia publicznego, mało tego, patrząc na ostatnie lata, człowiek ma wrażenie, że to wszystko działo się za cichym przyzwoleniem i teraz SLD ma nocnik, który przerósł jego rękę.
Teraz mamy na tapecie plan Hausnera, który też się staje areną przetargową dla kilku sprytnych panów i problemem natury treserskiej dla Krzysztofa Janika. Piszę treserskiej, ponieważ na własne uszy słyszałem, jak Monika Olejnik pytała przewodniczącego klubu, co zrobi, żeby ściągnąć Jagielińskiego z drzewa, na które go posłał z powodu targów o stanowiska.
Odrębną sprawą w tej całej historii z agonią w tle jest ów plan, który poza wzmożonym fiskalizmem niczego specjalnie nie zmienia. A partie opozycyjne, szczególnie PiS, LPR i Samoobrona, które to wszystko opiniują pod własnych przyszłych klientów, przypominają mi żart o tym, jak psycholog w domu wariatów sprawdzał postępy w leczeniu choroby trzech Einsteinów i zadał im wszystkim jedno pytanie:
– Ile jest dwa razy dwa?
– Pięć – odpowiedział pierwszy.
– A jak myślisz ty? – zapytał drugiego.
– Myślę, że dwa razy dwa równa się środa.
– No tak, a co sądzisz na ten temat ty, mój trzeci Einsteinie?
– Ja uważam, że dwa razy dwa równa się cztery.
– Wspaniale, a powiedz mi teraz, ponieważ widzę, że jesteś prawie wyleczony, jak do tego doszedłeś?
– To bardzo proste, panie doktorze, po prostu podzieliłem pięć przez środę.

Wydanie: 11/2004, 2004

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy