Tag "libertarianizm"

Powrót na stronę główną
Świat

Początek końca skrajnej prawicy?

Prezydent Argentyny mierzy się z porażką po wyborach prowincjonalnych

Korespondencja z Argentyny

To był nieduży motor o małej mocy. Łysy mężczyzna bez kasku trzymał się ramion młodszego kierowcy, który pędził wąską ulicą stołecznego przedmieścia. Tak z wiecu wyborczego uciekał José Luis Espert, rozpoznawalny poseł partii rządzącej. Ludzie drwili potem, że polityka schodzi na psy. Dawniej to było, proszę pana, dawniej to się helikopterami uciekało. Do zdarzenia doszło na obrzeżach Buenos Aires. Prezydent Javier Milei z siostrą Kariną ulotnili się samochodem terenowym. Sąsiadom z Lomas de Zamora nie spodobała się ani prezydencka wizyta, ani porcja obelg, jakie usłyszeli z ust Esperta, polityka blisko związanego z osobami uwikłanymi w świeżo nagłośnioną aferę łapówkową.

To właśnie po tej aferze poparcie dla niedawno utworzonej partii Javiera Mileia La Libertad Avanza (LLA, Wolność Idzie Naprzód) zaczęło spadać wyraźniej niż do tej pory. Na tyle, że 7 września w wyborach do parlamentu Buenos Aires, najludniejszej prowincji w kraju, LLA sromotnie przegrała (33,71%) z opozycyjnym lewicowym blokiem Fuerza Patria (47,28%). Czy to początek końca neoliberalnej restauracji?

Wątróbka z cebulą

Fernando jest moim osobistym barometrem sytuacji społeczno-politycznej w Argentynie. Mieszka w zamożnej miejscowości Villa La Angostura. Lubi gotować, lubi jeść i z sumiennością godną lepszej sprawy dzieli się nagraniami wideo ze swoich weekendowych uczt. Gdy się poznaliśmy w pandemicznym 2020 r., oglądałem jego wołowe żeberka i matambre a la pizza – wysoce ceniony kawałek wołowiny z sosem pomidorowym i serem. Tak to wyglądało do 2023 r., kiedy Fernando po chwilowym romansie z wieprzowiną przerzucił się na pieczone kurczaki. Ostatnio coraz częściej widuję wątróbkę z cebulą i dania wegetariańskie. Wystarczająco często, by zacząć się martwić.

Gdy w lipcu tego roku wróciłem do Argentyny, w grupie znajomych nauczycieli akademickich mówiło się, że jedynym, który jeszcze kupuje wołowinę, jest Adam, Węgier. Reszta przerzuciła się na skrzydełka kurczaka i kaszę. A gdy Sergio, inżynier agronom i właściciel starej toyoty hilux, musiał nagle oddać samochód do naprawy, ze zdziwieniem zauważył, że nikt, nawet bogate siostry bliźniaczki, nie jest w stanie pożyczyć mu pieniędzy na zaliczkę dla mechanika.

To na prowincji. W stolicy nie byłem, ale ci, którzy jeździli, powtarzają, że podczas gdy anglojęzyczne dzienniki dla finansistów zachwycają się argentyńskim cudem gospodarczym, nawet w eleganckiej dzielnicy Belgrano zaroiło się od osób bezdomnych.

Co mówią liczby? Bezrobocie nie wzrosło drastycznie: z 5,7% pod koniec 2023 r. do 7,9% na początku 2025 r. W tym samym czasie wyrejestrowano 15 tys. małych i średnich przedsiębiorstw. Bramy na stałe zamknęły liczne zakłady przemysłowe, w ciągu roku ich produkcja spadła o prawie 10%. Kraj opuścili międzynarodowi gracze, wśród nich Exxon Mobil, HSBC, Procter & Gamble, Clorox, Mercedes Benz, Telefónica czy SHV Holdings (Makro). Francuski Carrefour wciąż szuka kupca, który przejąłby sklepy, a to pewnie dlatego, że dane dotyczące konsumpcji należą do najbardziej alarmujących. Argentyńczycy jedzą nawet o połowę mniej chleba niż półtora roku temu, 14 tys. piekarni zbankrutowało, poziom spożycia wołowiny jest najniższy od 20 lat, a sprzedaż w supermarketach w 2024 r. była o 17,3% mniejsza niż rok wcześniej. Powód: wysokie ceny, niskie zarobki i świadczenia oraz rosnąca niestabilność zatrudnienia.

Nauczyciele jeżdżą na Uberze, naukowcy i specjaliści emigrują, emeryci i renciści co tydzień w każdą środę manifestują niezadowolenie, a policja pod wodzą minister Patricii Bullrich sumiennie traktuje ich pałkami, strzela do nich gumowymi kulami i dusi gazem. W sierpniu tego roku minimalna emerytura wyniosła w przeliczeniu ok. 1,1 tys. zł, podczas gdy ceny podstawowych produktów żywnościowych są wyższe niż w Polsce. Za kilogram żółtego sera płaci się co najmniej 30 zł, 10 zł za kilogram chleba, 25 zł za kilogram wieprzowiny (podaję ceny poza stolicą). Jakby tego było mało, w ciągu pierwszego półtora roku rządów Javiera Mileia rachunki za prąd, gaz czy koszty transportu wzrosły o kilkaset (!) procent.

Zaciskanie cudzego pasa

Trudną sytuację ekonomiczną Argentyńczyków władze tłumaczą koniecznością zaciskania pasa. Inaczej się nie da, powtarzają, chociaż nigdy nie przedstawiają na to dowodów. W imię oszczędności zamknięto lub sparaliżowano wiele instytucji, w tym argentyńską agencję prasową Télam, dyrekcję dróg krajowych, narodowy instytut technologii rolnictwa, instytuty teatru, ludności rdzennej czy wody. Pozostawiono bez finansowania instytucje kultury, uniwersytety i szpitale, w tym specjalistyczny ośrodek onkologii dziecięcej. Na to wszystko nie było pieniędzy, chociaż, owszem, starczyło ich na wielokrotne podwyższenie finansowania wywiadu, służb specjalnych czy na importowane pociski z gazem pieprzowym.

Z czasem entuzjaści rozmontowania państwa zaczęli odczuwać na własnej skórze, że zamykane instytucje powołano kiedyś w konkretnym celu. Dziś samochody, które w ostatnich miesiącach zmieniły właściciela, jeżdżą z rejestracjami drukowanymi w punkcie ksero, a tysiące Argentyńczyków mają problemy z przekraczaniem granic, bo niewidzialna ręka rynku nie radzi sobie ani z rejestracjami, ani z wyrabianiem dokumentów. Z gaszeniem pożarów lasów, łagodzeniem skutków powodzi czy łataniem dróg również miewa problemy.

Obietnica jest ta sama, co w latach 90. Wystarczy sprywatyzować

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Szahaj Felietony

Polska anarchia

Wiem, nie jestem oryginalny (chociażby tytuł felietonu, zapożyczony od Pawła Jasienicy). Narzekania na polską anarchię są stare i nieco już zbanalizowane. Tym smutniejsza jest ich ciągła aktualność. Wygląda na to, że niczego nas nie nauczyła nasza historia. Doprowadzenie Polski do upadku z powodu warcholstwa szlachty i magnaterii. Owo słynne na całym świecie liberum veto, zrywanie sejmików i rokosze. Gdy inne nacje budowały silne państwa – albo na odwrót, bo historycy do dziś się spierają, czy narody powołały do życia swoje państwa, czy to państwa stworzyły de facto narody – myśmy odurzali się wolnością pojmowaną jako samowola.

Ta ostatnia to wolność pozbawiona wszelkich granic, poza prawem i dobrym obyczajem. Hołdujemy jej do dziś. Czym innym bowiem są patrole „obywatelskie” na granicy z Niemcami? Jawną pogardą dla państwa i prawa. Wszak to państwo powinno dzierżyć (słusznie) monopol na przemoc, w tym na wymuszanie przestrzegania prawa. Tymczasem polskie państwo się przygląda i grozi paluszkiem. Jeszcze chwila i powstaną u nas uzbrojone milicje obywatelskie, wzorem Stanów Zjednoczonych, gdzie jest ich sporo. Tym bardziej że ogromnym uznaniem cieszy się postulat lansowany przez Konfederację – łatwiejszego dostępu do broni. Gdy się ziści, będziemy mieć w Polsce Teksas.

Mentalnie jesteśmy już na to przygotowani. Nasze tragiczne dzieje oraz ostatnie dziesięciolecia wbijania nam do głowy, że państwo jest złe, ponieważ tylko przeszkadza, ogranicza i łupi (podatki), przynoszą owoce. Lansowane na początku transformacji przekonanie, że rynek doskonale poradzi sobie sam ze wszystkim, byle mu nie przeszkadzać, było zaczynem libertarianistycznej ewolucji naszego myślenia. Przeszliśmy od solidarności do egoizmu, od wspierania słabszych do darwinizmu społecznego, od pragnienia wolności do ukochania samowoli.

We krwi mamy obecnie chęć prywatyzacji wszystkiego, co wspólne. Wystarczy popatrzeć na rynki naszych miast, gdzie ogródki piwne nie pozwalają przejść chodnikiem, na polskie dworce kolejowe zamienione w centra handlowe (Poznań, Kraków, Sopot), nasze jeziora i rzeki pogrodzone aż po horyzont

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Prywatyzować, co się da

Javier Milei i jego pomysły na uzdrowienie argentyńskiej gospodarki Javier Milei doszedł do władzy na fali rosnącego społecznego oburzenia, potrzeby zmiany i rozczarowania peronizmem. Przekonuje, że wie, jak uczynić Argentynę znów wielką. Antysystemowiec, prawicowy populista, niebezpieczny radykał czy jedyna nadzieja na poprawę? Mocne odchudzenie administracji i wydatków państwowych, pozbycie się peso i Banku Centralnego, wreszcie solidny „kop w dupę kasty uprzywilejowanych polityków”. Na pierwszy rzut oka może dziwić, że pomysły rodem z neoliberalnego snu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Szahaj Felietony

Liczy się jakość życia, a nie bogactwo

Odwiedzili mnie przyjaciele ze Stanów, Wacek i Małgosia. Mieszkają w okolicach San Francisco. Wacek, polski patriota o szerokich horyzontach, wolny od wszelkich uprzedzeń rasowych czy etnicznych, był szefem Kongresu Polonii Amerykańskiej w północnej Kalifornii, gdy tam mieszkałem. To jemu zawdzięczam m.in. wizytę na jednym z zebrań w Domu Polskim w San Francisco, gdzie ówczesny prezes Kongresu Edward Moskal popisał się antysemickimi wypowiedziami. Wspaniale skontrował go Paweł Potoroczyn, konsul polski w Los Angeles. Nie o tym jednak chciałem pisać,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Szahaj Felietony

Wolny rynek i zamordyzm

Pamiętam doskonale, jak na początku naszej transformacji upowszechniano w Polsce mit, że gospodarka wolnorynkowa niejako z konieczności wiąże się z demokracją. Że jedna bez drugiej wręcz nie może istnieć. Mit ów nie został stworzony ad hoc. Jego historyczne źródło bije z pewnością w XIX-wiecznym liberalizmie spod znaku Johna Stuarta Milla. Ciekawe, że w Polsce kolportowany był wtedy, gdy całkiem świeże dane empiryczne mu przeczyły. Myślę o Chile pod rządami Pinocheta. To tam nastąpiło połączenie wolnego rynku (kapitalizmu) z zamordyzmem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Trzecia siła czy sondażowa anomalia?

Skąd się biorą sukcesy Konfederacji Rok temu Konfederację składano do grobu. Partia Bosaka i Mentzena dołowała w sondażach. Wiosną 2022 r. krzywe poparcia dla Lewicy i Konfederacji się przecięły – partia Czarzastego wskoczyła na 10%, konfederaci zaś nurkowali w okolice progu wyborczego. Ich notowaniom nie pomagały wypowiedzi odbierane powszechnie jako antyukraińskie i idące w poprzek okołowojennej patriotycznej mobilizacji. Prowokacje Janusza Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna przestały przynosić rozgłos, a zaczęły – wstyd. Kończyło

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Szahaj Felietony

Niebezpieczni miliarderzy

Ludzie bogaci są dla wielu wzorem moralnym. Nie jest to przypadek. Kapitalizm produkuje i podtrzymuje przekonanie, że tylko najlepsi z najlepszych mogą osiągnąć wielki sukces materialny. Utożsamia zatem bogactwo z bardzo wartościowymi cechami charakteru, jak również z mądrością. A robi to za pomocą pewnej ideologii, która mu towarzyszy od dawien dawna. Szczególnie wpływowa była ona zawsze w Stanach Zjednoczonych, gdzie zrównanie bogactwa i cnót moralnych jest wręcz automatyczne. Znalazła wyraz m.in. w czynieniu dążenia do sukcesu finansowego wręcz imperatywem religijnym,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Andrzej Szahaj Felietony

Moja piątka

Nie lubię komentować bieżącej polityki. Tym razem jednak nie wytrzymałem. Być może dlatego, że sprawa pośrednio dotyczy mojego miasta. Ma ono pecha, ponieważ nowy przywódca skrajnie prawicowej Konfederacji, Sławomir Mentzen, stąd właśnie pochodzi. A przecież nie ma w mieszkańcach tego pięknego miasta nic takiego, co uzasadniałoby przypuszczenie, że są oni zwolennikami skrajnej prawicy. Jednak na wszelki wypadek, aby coś złego do Torunia się nie przykleiło, muszę zadeklarować inną piątkę niż ta, z której zasłynął pan Mentzen. Przypomnę,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Przebłyski

Kosztowny wrzutek

Miał być wunderwaffe PiS w walce o wyborców Konfederacji. Tymczasem Adam Andruszkiewicz to postać z komiksu, a nie polityki. I czyjaś kosztowna zachcianka. Dojna zmiana dała mu więcej niż wiarusom prezesa z zakonu PC. A co dostała w zamian? Andruszkiewicz jako minister szybko urządził rodzinę i parunastu kumpli. W Grajewie szpanuje wpływami. Premier Morawiecki musi znosić tego wrzutka jako sekretarza stanu w swojej kancelarii. Andruszkiewicz jest z siebie bardzo zadowolony: „Nie zamienię tego sposobu sprawowania władzy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Kryzys lewicy

Różnice między starą a nową odmianą lewicy są tak duże, że stawiają pod znakiem zapytania spójność ruchu jako takiego Ogólnoświatowy kryzys partii lewicowych jest faktem. Aby zrozumieć jego przyczyny, odwołajmy się do podziału na starą i nową lewicę. Ta pierwsza koncentrowała się na prawach pracowniczych i sprawach socjalnych, ponieważ jej klientelą była klasa robotnicza epoki nowoczesności. Okres jej świetności przypadał na lata międzywojenne i kilka dekad po II wojnie światowej, a jej emanacją polityczną była socjaldemokracja,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.