Tag "performans"
Nie szkoda „Słoneczników”, gdy ginie świat
To jest jeden z tych dziwnych momentów epoki cyfrowych, internetowych czasów, kiedy kameralna akcja, w tym wypadku dwóch aktywistek, znajduje się na ustach niemal całego świata. „Tak zniszczyły obraz”, „Atak na »Słoneczniki«”, „Poważne kłopoty”, „Oblały obraz van Gogha”, „Warte 84 miliony dolarów »Słoneczniki« oblane zupą”, „Skandal w Londynie”. W komentarzach królują słowa: debilki, kretynki, wandalizm, bezmyślność, głupota. A co się stało? Właściwe nic. Dwie aktywistki brytyjskiej organizacji Just Stop
Grubi do bicia
Nadwaga i otyłość dotyka aż 59% polskiego społeczeństwa, a jednak ta większość doświadcza dyskryminacji i wykluczenia Skąd ta nienawiść? Co powoduje 12-latkiem, który ku uciesze kolegów z klasy wbija grubej koleżance cyrkiel w ramię, tłumacząc, że chce się dowiedzieć, czy tłuszcz osłabia ból? Dlaczego ta dziewczynka się nie broni? Dlaczego nikt dorosły jej nie broni? Co sprawia, że lekarz na oddziale ratunkowym nazywa 20-latka chorującego na otyłość olbrzymią słoniątkiem i zaśmiewa się, że pacjent, który nie mieści się w kołnierzu tomografu przeznaczonego do badania ludzi, musi
Alkohol w DNA i woda w usta
Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które przechodzi terapię, by przepracować to, co się stało w minionych dekadach w życiu naszym i naszych bliskich Sandra Szwarc i Lena Frankiewicz – twórczyni dramaturgii oraz reżyserka spektaklu „Woda w usta” granego we Wrocławskim Teatrze Współczesnym Oglądając wasz spektakl, wyobraziłam sobie, że teatr jest wielkim gabinetem terapeutycznym. Publiczność to terapeuci, którzy w ciszy wysłuchują historii aktorów (pacjentów), obserwując ich komunikację werbalną i niewerbalną. Podobnie jak poszczególni terapeuci posługują się
Po co otwierać mikrofon?
Czym różni się open mic od slamu? I dlaczego warto przyglądać się wspólnotowym praktykom, które powstawały na marginesie życia literackiego, żeby wkrótce stać się jego najbardziej witalnym i eksperymentalnym elementem? Kiedy w latach 90. zeszłego wieku na imprezach literackich pojawiły się slamy, traktowano je jak coś w rodzaju lokalnego folkloru, który, owszem, jest, ale raczej jako forma zarządzania niezadowoleniem tych, którzy odpadli od oficjalnych hierarchii albo dopiero do nich aspirują. Niewielu urzędników kulturalnych, ale także
Całe życie upokorzenie – mawiał Janusz Głowacki. Miał rację
Kostium przysłano tydzień temu. Błogosławiony kurier Władysław dzwoni zawsze o godz. 8 i to dzięki niemu udaje mi się zdążyć na próbę. A przesyłka nie plącze się przez cały dzień pod nogami pani Wiesi „na ochronie” ani wśród ogórków na blacie sąsiadki, ani w Żabce. W miękkiej, papierowej paczce było coś w rodzaju rajtuzo-śpiochów w kolorze czarnym. Z błyszczącej lajkry. I pomyślałam, że to żart kolegów, którym zdarzało się przysłać mi papier toaletowy czy suchary. Ostrożnie wyjęłam i założyłam śpiochy. Miały „stópki” jak
Dziewczyna szatana
Lokalne media obejmujące patronat nad wystawami w opolskiej Galerii Sztuki Współczesnej poprosiły, by ich nazwy nie było na plakatach Malwa, drobna, dziewczęca, właśnie zsiadła z roweru, swoistego dzieła sztuki. Przyjechała nim w butach na kilkunastocentymetrowych obcasach, one też są pokryte rysunkami. – Są idealne do jeżdżenia, chodzić w nich nie lubię – śmieje się Malv Miel. Siadam na burgundowym fotelu, który służy w performansach online, towarzyszących wystawie jej prac „Dziewczyna szatana”, otwartej w opolskiej Galerii Sztuki Współczesnej









