Tag "polityka zagraniczna"
Czy ekspert może być rusofobem?
Ludzi, których wiedza na temat Rosji jest dostatecznie głęboka, próżno szukać w gremiach służących klasie politycznej Chcąc zobiektywizować przyczyny jednoznacznej i wyjątkowo konsekwentnej wrogości naszej klasy politycznej w stosunku do Rosji, podaje się dwie główne okoliczności: emocjonalną i intelektualną. Ta pierwsza wynika (jakoby) z konieczności „odreagowania”. Przez długie bowiem dziesięciolecia strach nakazywał skrywać zapiekłe niechęci, które eksplodowały, gdy odwaga przyszła wraz z parasolem rozpiętym nad nami przez naszego „strategicznego sojusznika”, ponoć równie opętanego rusofobią.
MSZ to dziś atrapa
Gdzie jest polska polityka zagraniczna? Kto ją prowadzi? O tym, że nie wiadomo, kto prowadzi w Polsce politykę zagraniczną, że MSZ jest ministerstwem marginalnym i ma tam miejsce kuriozalna polityka kadrowa, pisaliśmy od wielu miesięcy. Medialne wypowiedzi Jacka Czaputowicza, Witolda Waszczykowskiego i innych prominentnych postaci PiS nasze opinie potwierdzają. Byli ministrowie słowo w słowo powtarzają to, co mówiliśmy wcześniej. W dodatku nic nie zapowiada, by ten stan miał się zmienić. Gdzie jest pilot? Pytanie numer
Ten ciepły człowiek Łukaszenka
Nie tak dawno w ten sposób Łukaszenkę określił po powrocie z Mińska jeden z czołowych polityków PiS, ówczesna trzecia osoba w państwie, marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Pomijając walory intelektualne tego męża i jego zdolność do analizy jakiejkolwiek sytuacji, a tym bardziej sytuacji politycznej, samo to, że tam pojechał i spotykał się z ignorowanym na europejskich salonach politycznych Łukaszenką, świadczy wyraźnie o tym, jakie liderzy PiS mieli rozeznanie w białoruskich realiach. Stosunek polskiej prawicy do Łukaszenki był dość
Uzależnieni od Ameryki
W zamian za obietnice „zacieśniania współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa” Polska ogranicza swoje pole podejmowania decyzji w energetyce, gospodarce, technologii i dyplomacji W nocy z 24 na 25 czerwca niejeden dziennikarz w Polsce nie zmrużył oka. Andrzej Duda udał się z wizytą do Waszyngtonu, kampania przed pierwszą turą wyborów była u nas na ostatnim zakręcie, a napięcie budowano przez kilkadziesiąt godzin obietnicami złotych gór czekających na polskiego prezydenta za oceanem. Tarcze antyrakietowe, bazy wojskowe, tysiące żołnierzy, miliardowe inwestycje, nowe technologie
Ostatnia prosta
O wyniku wyborów zadecyduje mobilizacja dwóch grup wyborców – seniorów i młodzieży Kurtyna poszła w górę. Stoimy przed drugą turą wyborów prezydenckich. Kandydatów zostało tylko dwóch – Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski. Wygra jeden, innej możliwości nie ma. Tym razem wygrana będzie znaczyła dużo więcej niż w poprzednich wyborach. Mówił o tym na łamach PRZEGLĄDU m.in. Aleksander Kwaśniewski. Tylko więc przypominamy: wygrana Dudy oznaczać będzie domknięcie na najbliższe lata, najpewniej do wyborów w 2023 r., projektu państwa
Dorzynanie dyplomatów
Polska często nie tylko nie popiera kandydatur Polaków, ale nawet je torpeduje Prawie 10 lat temu Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało pismo – w odpowiedzi na interpelację posła PiS Arkadiusza Mularczyka – na temat roli Polski i Polaków w międzynarodowych instytucjach i kosztów naszej działalności w ich ramach. Uczestniczymy, obsadzamy stanowiska, płacimy składki do budżetu OBWE, NATO i UE – co oczywiste – ale na liście znalazły się też Międzynarodowa Organizacja Frankofonii i Spotkania Konsultatywne Stron Układu w sprawie Antarktyki.
Dyplomacja w cieniu koronawirusa
Jak powinna funkcjonować dyplomacja w czasach kryzysu? Spójrzmy na Włochy. W zeszłym tygodniu media poinformowały, że nasi celnicy zatrzymali transport 23 tys. kupionych w Polsce maseczek ochronnych, które miały trafić do szpitali w Rzymie i regionie Lacjum. Owszem, obowiązujący w Polsce stan epidemii pozwalał na zatrzymanie wywozu niektórych artykułów. Ale czy taki gest miał sens? Po pierwsze, jak wiemy, sytuacja we Włoszech jest dramatyczna, nieporównywalna do sytuacji w Polsce. Po drugie, wydarzenie natychmiast zostało nagłośnione we włoskich mediach,
MSZ, które się kurczy
Mamy niby to samo MSZ co, powiedzmy, sześć-siedem lat temu, ale inne. Jacek Czaputowicz niby jest ministrem, ale jego pozycja w państwie jest nieporównanie niższa niż np. swego czasu Radosława Sikorskiego. Nie chodzi tylko o tzw. siłę przebicia i miejsce w rządzącym establishmencie, ale także o to, czym się rządzi. Bo MSZ Jacka Czaputowicza zostało rozebrane, jak – przyrównując na wyrost – Polska w XVIII w. Po kolei traci obszary, nad którymi do tej pory czuwało. Zacznijmy od sprawy najgłośniejszej,
Moloch bez głowy
Czy MSZ istnieje? Owszem, są budynki, są zatrudnieni na etacie urzędnicy, formalnie rzecz biorąc, instytucja istnieje. Tylko jest, by tak rzec, bezgłowa. W sprawach Unii Europejskiej MSZ nie ma nic do powiedzenia, choćby z tej prostej przyczyny, że sprawy unijne zostały przeniesione do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W sprawach stosunków z USA i z Izraelem inicjatywa należy z kolei do Kancelarii Prezydenta. To prezydent Duda podpisuje umowę z USA, na stojąco, na skrawku biurka. No i to on decyduje, czy jechać do Izraela na uroczystości rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz, czy nie jechać. Ba, swoją
Ruletka zamiast polityki
Jeśli ktoś nie wierzy, że mądra polityka zagraniczna państwa jest wypadkową kompetencji ekipy i ciągłości kadr dyplomatycznych, niech popatrzy na polski eksperyment kadrowy. Przypadkowi ludzie, znajomi znajomych dostali do ręki wszystkie potrzebne instrumenty. Szkopuł w tym, że nie potrafią na nich grać. Bo nawet nie znają nut. Dyplomacja od zawsze była rzemiosłem. Finezyjnym, ale rzemiosłem. Wymagającym dużej wiedzy, znajomości języków, kultury i zręczności. Na świecie drogą do ministerialnych foteli są, a w Polsce kiedyś były, staże na placówkach dyplomatycznych, posady









