Tag "Ryszard Czarnecki"
Siatkarze szukają Rycha
Rycho Czarnecki, europoseł PiS znany unijnym organom ścigającym nadużycia, ma trzy pasje. O dwóch powszechnie wiadomo – media i kasa. Trzecia to polowanie na posady w sporcie. Rycho uwielbia być gościem programów telewizyjnych. Jakichkolwiek. Może być coś o praniu. I o skarpetkach. Podnieca go każda kamera. Jedno, co go może powstrzymać, to kasa. Rycho lubi zarobić. Na wszystkim. Jest w tym bardzo pomysłowy. I uparty. Od lat poluje na fuchy w sporcie. Chciał być prezesem PZPN, ale dla piłkarzy jest
Rychu na delegacji
Rychu Czarnecki ma to, co lubi, ale jakoś nie jest zadowolony. Media pełne są opisów, jak beztrosko doił Brukselę. Na delegacjach. Polak wiadomo, że potrafi. A Rychu potrafi nawet więcej. Podobno coś ze 100 tys. euro dopisał do rachunków. Gdyby żył w czasach Dyzmy, toby go wygryzł. Rychowi z pewnością należy się książka „Dyzma wrócił”. No bo kto by wymyślił taką historię? Zima 2012 r., luty, śnieg po pas, a Rychu fiatem punto cabrio bez dachu jedzie z Jasła do Brukseli! 1443 km
Mister 15 minut
No i znowu się ubogacił. Prawicowy megaloman Ryszard Czarnecki dorzucił garść dowodów na pazerność dojnej zmiany. Do starych określeń: krętacz, lizus i chachmęt doszło nowe: mister 15 minut. Gdy Czarneckiemu przyjrzał się OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych), wyszło, że mister Richard w Brukseli spędzał tylko kwadrans dziennie. Przez 23 godziny i 45 minut był w podróżach. Podróże i diety tak tego pisowca pochłonęły, że ledwo nadążał z wystawianiem rachunków. A że Unia nie daje się okradać, już rok
Kilian z Morawieckim – POPiS-owa elita
Strach zawitał do wypasionych willi ludzi, którzy trafili do elity finansowej za rządów Tuska. Z biednych absolwentów uczelni w ciągu jednego pokolenia stali się multimilionerami. Rzuceni na państwowe posady zarabiali w spółkach skarbu państwa po trzy, cztery, pięć i więcej milionów rocznie. Zmieniali firmy. Brali milionowe odprawy. Żyło się. A tu Kaczyński chce ich finansowo zlustrować i zastąpić swoimi. Chodzą więc po mediach i jęczą. Najbardziej wzruszył nas Krzysztof Kilian. Zapomniał, niestety, jak to z Morawieckim załatwiali robotę
Bo nam się należy!
„Dobra zmiana” rusza na Brukselę. Bać się czy śmiać? Za czym kolejka ta stoi? Ano za Europą. Za miejscem w Parlamencie Europejskim. Flaga Unii, nazywana przez niektórych szmatą, wypiękniała. I namnożyło się nam kandydatów do foteli w Brukseli i Strasburgu. Chcą tam być nawet ci, którzy jeszcze parę miesięcy temu krzyczeli o eurokołchozie, niemieckiej Europie, Europie islamskiej czy zdegenerowanej. Obrzydzali ją, a teraz przestępują z nogi na nogę, żeby się załapać. Tłok jest potężny, bo do boju o miejsce w tym raju ruszyła
Czarnecki matka i ojciec
Rychu Czarnecki miał udany tydzień. I dwa sukcesy. Jako wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej jest matką złotego medalu. A jako ojciec Przemka załapał się na taśmy Morawieckiego z Sowy i Przyjaciół. Wiemy więc, jak młody Czarnecki trafił do roboty w banku Jagiełły. Rychu jest w swoich sprawach bardzo skuteczny. Wymusił na działaczach siatkówki wiceprezesurę. A na kolegach robotę dla syneczka. Wie też, jak się ustawić do kamery. Łaził z siatkarzami od lotniska do Dudy. I wszędzie
Biały miś przy kasie
Przebierańcy atakują. Po udającym dziennikarza Rachoniu mamy udającego menedżera Filipa Rdesińskiego. Rachoń przebierał się na Wybrzeżu za penisa. A Rdesiński w Poznaniu za białego misia. Rdesiński został teraz prezesem Polskiej Fundacji Narodowej i zastąpił Świrskiego, króla obciachu. Choć z tymi numerami, jakie ma na koncie, nikt rozsądny nie oddałby mu kiosku z gazetami. Ten były działacz partyjki Ziobry w podziale łupów dostał prezesurę Radia Merkury. By się podlizać Czarneckiemu, kabotyńskiemu politykowi PiS, wyrzucił z pracy dziennikarza.
Rychu termometr
Cwanemu Rychowi Czarneckiemu urwały się profity nie tylko po wyrzuceniu go z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Bezlitośni siepacze z PE chcą go też wygonić z DEG, organu zajmującego się wspieraniem krajów spoza Unii. Rychu już został wykluczony z delegacji oceniającej wybory w Chorwacji. Europosłów wkurzyła szczególna zaradność Rycha, który wbrew zakazowi PE pojechał z samozwańczą misją do Azerbejdżanu. Pojechał i pochwalił wybory prezydenckie jako cacy-cacy. Nie tylko te. Bo Rychu Czarnecki to stara recydywa. Takie numery wykręcał już w Uzbekistanie i Armenii.
Wylot odlota
Nie docenili ogromnych zasług Richarda Henry’ego Czarneckiego w spopularyzowaniu polskiego szmalcownictwa. A przecież dzięki temu osobnikowi cały świat mógł wejść do internetu i dowiedzieć się, co to jest to szmalcownictwo, które Czarnecki zarzucił Róży Thun. Gdyby głupota mogła fruwać, polityk PiS wyleciałby już poza naszą galaktykę. A tak wyleci „tylko” z gabineciku w Parlamencie Europejskim, kosmicznej pensji, darmowych lotów, hoteli, rautów itp. Dla niego to „tylko” oznacza koniec świata. Ale nie koniec żerowania na głupkach, którzy go tolerują.
Z ostatniej chwili (Czarneckiego)
Łachudra, który żeruje na PiS, tak jak wcześniej żerował na innych partiach, nie ustępuje. Richard Henry Czarnecki, bo tak się przez lata ten osobnik nazywał, kretyńskimi występami bardziej szkodzi PiS niż cała opozycja. Trwaj więc, Richard, trwaj. I gryź!









