PRO
Daniel Senderek,
autor książki „SMS, słowa mają siłę”
Jesteśmy wszyscy śledzeni, każde połączenie, każdy e-mail i SMS. Każde słowo, np. Allah, bomba, Bush, jest komputerowo wychwytywane i odnotowywane. Jestem technikiem transmisji i uczyliśmy się o tym. Amerykanie robią to poprzez swą bazę w Anglii, która zasięgiem obejmuje Europę. W każdej sieci jest komórka inwigilacyjna przechowująca billingi. Jeśli trzeba, notują też dokładne godziny i minuty transmisji, treść SMS-a, a nawet położenie telefonu. Nie uciekniemy od inwigilacji. Taka jest cena luksusu.
KONTRA
Emil Płodzień,
wiceprezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty
Nie. Nie są przecież ujawniane wszystkie wiadomości, dochodzi do tego jedynie w sytuacji szczególnej. Tylko sąd czy prokurator mają prawo do wglądu w treść korespondencji, o ile toczy się postępowanie, które musi dotrzeć do prawdy. Prokurator dostarczył też materiał do sejmowej Komisji Śledczej, bo ona sama nie miała takich uprawnień. Nie ma świętości w przypadku prowadzenia śledztwa, ale wszystkie procedury zostały zachowane. Prokuraturze nie można zarzucić łamania prawa.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy