Tajemnice Chin: co się zdarzyło po śmierci Mao

Tajemnice Chin: co się zdarzyło po śmierci Mao

Deng rzucił hasło, że teraz koniec z jedzeniem z jednego kociołka, każdy sam musi dbać o swoją miseczkę ryżu. Jedni wypełniali swoje miseczki, a drudzy nie


Prof. Krzysztof Gawlikowski 
– badacz klasycznej i nowożytnej myśli chińskiej, dyrektor Centrum Cywilizacji Azji Wschodniej Uniwersytetu SWPS

Fascynująca jest ta wielka przemiana Chin. Dziś gospodarczy tygrys, 40-50 lat temu najbardziej komunistyczne państwo świata. Zamknięte. Zresztą właśnie mamy 50. rocznicę rewolucji kulturalnej. Co Chiny napędza?

– Studiowałem w Chinach na początku lat 60., jeszcze za życia Mao, poznałem zatem w praktyce jego system „koszarowego komunizmu”, wtedy nieco reformowanego. Potem Chiny pogrążyły się w chaosie rewolucji kulturalnej, uczelnie zamknięto, a studenci cudzoziemscy musieli wyjechać. Mogłem znowu znaleźć się w Pekinie dopiero w styczniu 1977 r., kiedy już pracowałem w PAN. Było to kilka miesięcy po ogłoszeniu śmierci Mao Zedonga (9 września 1976 r.). Rok wcześniej, w styczniu 1976 r., zmarł Zhou Enlai (Czou En-laj), który był premierem od samego początku ChRL, od 1949 r.

Nienawidzili go twardogłowi z czasów rewolucji kulturalnej.

– On był absolutnie „nie ich”. Jednak Mao, doceniając jego talenty administratora, nie zgadzał się go usunąć, mimo ich starań i tłumaczeń, jaką wredną robotę cały czas robi Zhou. Podważa słuszny kurs partii, brata się z Kissingerem. Odejście od walki ze „światowym imperializmem” i od „linii rewolucyjnej”, a współpraca z Waszyngtonem przeciwko Moskwie, choć akceptowane przez Mao, budziły wśród radykałów ostre kontrowersje jako „zdrada komunizmu”. Gdy więc w styczniu 1976 r. Zhou Enlai zmarł, maoistowski establishment chciał ten pogrzeb urządzić jak najciszej. Miała być tylko oficjalna, nieduża akademia w Zakazanym Mieście, bez żadnych uroczystości pogrzebowych.

Ochroniarze zaaresztowali ochranianych

I to się nie udało.

– Bo rozpoczęły się żywiołowe, kilkudniowe manifestacje na placu Tiananmen ku czci Zhou. Przyjeżdżały delegacje z całego kraju, z wieńcami, z kwiatami. To był masowy ruch. Przejazd trumny do krematorium, bo wolą Zhou było, aby jego ciało zostało spalone, a prochy rozsypane z samolotu nad ziemią chińską, stał się wielką manifestacją ludności. Wyrażała ona poparcie dla Zhou, co oznaczało dystansowanie się od Mao i jego popleczników. Kolejne masowe demonstracje odbyły się na placu Tiananmen na początku kwietnia 1976 r., z okazji chińskiego święta zmarłych. One już były rozpędzane. Po nich znienawidzony przez maoistów Deng Xiaoping, który stał się pierwszym wicepremierem przy chorym Zhou (od 1973 r.), został znowu wypędzony. Ale nie na długo, bo natychmiast po pogrzebie Mao szefostwo tamtejszego BOR zaaresztowało całą tę maoistowską wierchuszkę, z żoną Mao na czele. Ochroniarze zaaresztowali ochranianych, a władzę przejęli umiarkowani maoiści.

Zaaresztowano bandę czworga…

– Aresztowano łącznie kilkadziesiąt osób, w tym wojskowych. I do takich Chin, ogarniętych ogromnymi turbulencjami, trafiłem w styczniu 1977 r. Minęła właśnie pierwsza rocznica manifestacji pogrzebowych ku czci Zhou Enlaia, obchodzona kolejnymi manifestacjami. Wieczorami chodziłem na plac Tiananmen i to, czego służby nie zdarły…

Czytał pan?

– Chiny to kraj starej kultury. Jak są demonstracje, zazwyczaj od razu pojawiają się jakieś rymowanki, pieśni, układane są wiersze. I ja te różne ulotki wyklejane na murach czytałem w słabym blasku latarni. Ich treść poraziła mnie od razu. A już wiedziałem, że podobne tony były rok wcześniej, i wyraźnie mówiono, że gdyby nie było tamtych manifestacji, jeszcze sprzed śmierci Mao, z potępieniem dla maoizmu, nikt po śmierci starego wodza nie odważyłby się aresztować jego następców. Więc czytałem… Zapamiętałem np. ulotkę, w której autor pisze (a przypominam, że jeszcze nie było mauzoleum Mao na placu Tiananmen): „Stoję na środku placu Tiananmen, zwrócony twarzą ku południowi i wybijam dziewięć pokłonów do ziemi premierowi Zhou Enlaiowi”.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2016, 21/2016

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy