Tak zwana wolność

Tak zwana wolność

Piknik w Szczecinie. Obchody Sierpnia. Mężczyzna w niebieskim podkoszulku indagowany jest przez dziennikarza o tamte dni. Co wie o znaczeniu Sierpnia. – No – zadumał się “podkoszulek” – przyniósł nam tak zwaną wolność. Tak zwaną.
Polak precyzyjnie potrafi określić, co otrzymał i co dać musi. Wolność jest tak zwana. Czyli nie jest tym, czego oczekiwano. Trzeba się do niej zdystansować.
Zbigniew Romaszewski w dyskusji radiowej zapewniał, że robotnikom tamtych dni przyświecały przede wszystkim szczytne cele polityczne. I nie negując oczywistej motywacji, trzeba przypomnieć, że ta niewyobrażalna wówczas wolność miała być także ekonomiczna. Kiedy życie nie będzie socjalistyczne i spłaszczone, kiedy wszystko będzie zależało ode mnie, wtedy na pewno lepiej będzie mi się żyło. A władza będzie nasza, nasi ludzie zaczną rządzić, więc nie skrzywdzą podwyżkami. Trochę tak to sobie wyobrażaliśmy. I jeszcze, że będziemy dla siebie lepsi.
W dwadzieścia lat po Sierpniu nie jesteśmy dla siebie lepsi, a Polak precyzyjnie potrafi określić, co otrzymał i co dać musi. I łatwo dostosowuje się do sytuacji, w której wolność jest tak zwana. Pełna ekonomicznych ograniczeń. Pewnie dlatego sytuacja finansowa rodziny i perspektywy na przyszłość we wszystkich badaniach opinii społecznej otrzymują najniższe oceny. Równie nisko cenimy swoje możliwości bezpłatnego leczenia. I rezygnujemy zarówno z bezpłatnego, bo za dużo korowodów, jak i z płatnego, bo nierealne. Już nie tylko wolność jest tak zwana, ale i bezpieczeństwo, poczucie, że gdy zachoruję, mogę się leczyć.
W chaosie reformy zdrowia pogubili się gruźlicy, bo przecież jest wolność i każdy może się prześwietlać, kiedy zechce. Pogubiły się także kobiety w ciąży, bo przecież są silne i same wiedzą, kiedy będą rodzić. Dopiero większa umieralność niemowląt w niektórych powiatach województwa mazowieckiego zmusiła kasę chorych do działań. Teraz kobiety mają dostawać kupony ciążowe, czyli zestaw badań, które powinny wykonać.
W reformie pogubili się chorzy, bo wielu nie potrafi poruszać się w tym labiryncie. Pogubili się zdrowi, bo załapali się na bezrobocie. Pogubiły się kobiety, żąda się od nich wielodzietności i wieloetatowości. Najpewniejsza w tym wszystkim wydaje się być młodzież, która buduje własną wolność, żadną posierpniową. I na pewno nie jest to wolność tak zwana. Za dwadzieścia lat, na pikniku, pokolenie wyżu, czyli właśnie początku lat 80., odpowie dziennikarzowi, że czuje się wolne. Naprawdę wolne. Niczyim kosztem.

Wydanie: 2000, 36/2000

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy