Taksówkarze kontra kasy fiskalne

Taksówkarze kontra kasy fiskalne

Tak naprawdę nikt dziś dokładnie nie wie, ile można zarobić za kółkiem

Pomysł wprowadzenia kas fiskalnych w taksówkach wywołał zdecydowany i jednogłośny protest całej branży. Wyrażano go nie tylko petycjami i protestami, ale przede wszystkim trąbieniem i blokowaniem ulic.
– Kasy to dla nas groźba bankructwa, nikt natomiast nie może na tym skorzystać – twierdzili taksówkarze.
– To sposób na dostarczenie wiarygodnej informacji o dochodach taksówkarzy i ukrócenie ewentualnych nierzetelności – mówili urzędnicy Ministerstwa Finansów.
Jednak pod koniec stycznia wicepremier Grzegorz Kołodko nie zamierzał jeszcze przesądzać sprawy i oświadczył, że jeśli pomysł wprowadzenia kas fiskalnych w taksówkach okaże się nieuzasadniony, Ministerstwo Finansów wycofa się z niego.

Zakusy na taryfę

Widmo kas fiskalnych krążyło nad taksówkarzami już od kilkunastu miesięcy.
Pomysł obowiązkowego wyposażenia taksówek w kasy sprzężone z taksometrami, wykazujące liczbę przejechanych kilometrów i sumy zainkasowane przez kierowców, zmaterializował się ponad rok temu. W grudniu 2001 r. wicepremier Marek Belka wydał rozporządzenie, zgodnie z którym wszyscy taksówkarze powinni wyposażyć swe pojazdy w kasy. Pierwsze taksówki z kasami miały kursować już w październiku ubiegłego roku.
Opór branży taksówkarskiej sprawił że początek akcji instalowania kas przesunięto na marzec 2003 r. Do poślizgu przyczyniło się i to, że tylko niektórzy wytwórcy urządzeń fiskalnych zaczęli produkcję kas w wymaganym terminie (różnią się one nieco od tych w większości sklepów), były opóźnienia w procesach homologacji, wreszcie w sprawę wmieszała się polityka. Mamy w Polsce ok. 140 tys. taksówkarzy, co razem z rodzinami daje pokaźny, skoncentrowany w miastach elektorat.

Bieda za kółkiem

Zdaniem Pawła Biedrzyckiego, prezesa Zrzeszenia Transportu Prywatnego w Warszawie, kupno kasy to poważny wydatek, nawet rzędu 3 tys. zł. I nie ma tu większego znaczenia, iż fiskus miałby później zwracać połowę nakładów poniesionych na ten cel. Na dzień dobry trzeba przecież mieć, żeby wydać. Dla wielu taksówkarzy, zwłaszcza tych, którzy dziś nie płacą nawet ZUS-u, bo ich nie stać, oznaczałoby to bardzo poważną wyrwę w budżecie. Już teraz coraz więcej taksówkarzy to emeryci i renciści, bo ludziom niemającym innego źródła dochodu trudno się utrzymać tylko z taryfy. Na czysto po odliczeniu kosztów taksówkarze zarabiają mniej więcej od 800 do 1,8 tys. zł miesięcznie. Są to jednak dane orientacyjne, gdyż osoby pracujące w usługach przewozowych nie są skłonne do ujawniania wszystkich dochodów.
Oczywiście, pierwsza reakcja na spadek zarobków to podnoszenie cen świadczonych usług. Tyle że na wolnym, konkurencyjnym rynku usług przewozowych nie zawsze jest to możliwe. Po wprowadzeniu kas fiskalnych kilka lub nawet kilkanaście tysięcy taksówkarzy już teraz z trudem wiążących koniec z końcem mogłoby więc stracić pracę. W wypadku takiego scenariusza stroną pokrzywdzoną okazaliby się także klienci, płacący drożej za taksówkę i dłużej czekający na jej przyjazd.
A co zrobić, gdy klienci… uciekają z taksówki, nie płacąc? Podobno zdarza się to coraz częściej. Przecież kasa wykaże obrót i tych liczb nie da się już wykasować jak w dotychczasowych taksometrach. Albo gdy taksówka jedzie na wezwanie poza strefę 1 (kierowca włącza wtedy licznik), zaś pod wskazanym adresem nikt nie czeka i trzeba wracać z pustymi rękami?
Zdaniem taksówkarzy, na kasach fiskalnych nie mógłby zarobić i fiskus. Przecież, jak mówi Stanisław Rembek z ZTP, taksówkarze są na karcie podatkowej lub ryczałcie. Zatem obojętnie, czy kasy zostaną wprowadzone, czy nie, wysokość płaconych przez nich podatków nie zależy od wielkości obrotów.

Prześwietlanie kieszeni

Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że wprowadzenie kas fiskalnych mogłoby oznaczać uszczuplenie dochodów taksówkarzy. Czy jednak aż w tak dużym stopniu, jak przekonują przedstawiciele branży? Dziś w Warszawie jest prawie 10 tys. taksówkarzy, w Krakowie ponad 4 tys. Trudno uwierzyć, by nakłady na kasy mogły zdecydowanie przerzedzić tę grupę zawodową. Kasy fiskalne tanieją niemal z miesiąca na miesiąc, na polskim rynku są już urządzenia, których koszt nie przekracza 800 zł – czyli znacznie tańsze niż za 3 tys. zł. A to już jest kwota, na którą może sobie pozwolić nawet taksówkarz w małym miasteczku. Dziś kasy fiskalne są w prawie każdym kiosku z gazetami, a jednak ich nie pozamykano – mimo że znacznie łatwiej uciec, nie płacąc, spod kiosku, niźli wyrwać się bez uiszczenia opłaty z wnętrza taksówki…
Naturalnie, można rozumieć niechęć taksówkarzy do ujawnienia ich rzeczywistych dochodów. Nikt nie lubi, gdy fiskus dokładnie prześwietla mu kieszenie, a to właśnie umożliwiają kasy fiskalne. Taksówkarze mogli też żywić – niebezpodstawnie – obawy, iż wprowadzenie kas przyniesie zmianę systemu opodatkowania, likwidację ryczałtów i karty podatkowej. Zrozumiałe jednak, że fiskus chciałby wiedzieć, ile kto zarabia, i na tej podstawie wymierzać podatki.
„Na Pragie nie jadę, zmiennik na mnie czeka”, wołał niezapomniany Jarema Stępowski w piosence o warszawskim taksówkarzu. Ale dziś o pasażera należy walczyć, a za kółkiem zarabia się coraz trudniej.

Wydanie: 06/2003, 2003

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. kasa fiskalna dla taksówkarzy
    kasa fiskalna dla taksówkarzy 23 sierpnia, 2018, 00:04

    Długo zastanawiałem się jaka kasa fiskalna będzie idealna dla mnie. Z racji wykonywanego zawodu taksówkarza, chciałem wybrać coś poręcznego jak i funkcjonalnego, gdzie szybko i sprawnie obsłużę mojego pasażera. Dlatego wybrałem taką kasę fiskalną dla taksówkarzy. Kasa fiskalna oprócz tego czego potrzebowałem, posiada wyświetlacz, który dostosowuje się do zewnętrznego światła. Dla mnie bomba 

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy