Tatry – mekka patoturystów

Tatry – mekka patoturystów

Mimo kiepskiej pogody mamy jeszcze wakacje. Od początku lata trwa szturm na Zakopane, a turyści jak zwykle nie zaskakują kulturą. W ostatnich dniach na Youtubie pojawiło się kilka filmów, na których widać, jak tatrzańskie lasy zamieniły się w wielką toaletę i śmietnik. Na kolejnym filmiku oglądamy, jak do bryczki na Morskie Oko czeka 30-40 osób. Żeby stanąć na szczycie Giewontu też trzeba swoje odstać. Co najmniej 3 godziny.

 

Góry śmieci

Od wielkiego sprzątania tatrzańskich szlaków minął niecały miesiąc. Wolontariusze ze stowarzyszenia Czysta Polska zebrali wtedy pół tony śmieci. Chyba jednak akcję trzeba już powtórzyć. Na zdjęciach widać, jak po tatrzańskich lasach walają się plastikowe opakowania, puszki, pety, chusteczki i kubeczki.

Do redakcji „Tygodnika Podhalańskiego” trafiło nagranie jednego z taterników, oburzonego widokiem wielkiej torby śmieci na szlaku w okolicach Wyżniej Kondrackiej Przełęczy w Tatrach Zachodnich. – W języku ludzi kulturalnych nie ma słów dostatecznie obelżywych, zdolnych opisać to bezeceństwo. Potrafi k… wnieść, ale nie potrafi znieść – słyszymy na nagraniu.

Z kolei na fanpagu „Aktualne warunki w górach” opublikowano film, na którym widać, jak tatrzański las w Dolinie Jaworzynki zamienił się w wielką toaletę z porozrzucanymi wszędzie chusteczkami. „Czy to jest naprawdę konieczne? Toaleta jest tuż obok w Kuźnicach lub w Murowańcu. Polak się wykosztował na wakacje i już nie starczyło 2 zł na kibelek? Smutne to i prawdziwe”, napisali autorzy posta.

„Tatry stały się ofiarami januszów, dżesik i innych patoturystów, którzy z braku pomysłów wymyślili sobie Zakopane, Sopot i inne komercyjne miejsca, nie mając nic szacunku do gór, natury i nie rozumiejąc, o co w tym chodzi…”, napisał jeden z internautów pod filmem.

 

Kolejki i bryczki

Żeby wejść na szczyt Giewontu, 25 sierpnia trzeba było czekać 3 godziny. Na drodze do Morskiego Oka podobnie – dojazd na miejsce dwie godziny i godzina w kolejce po bilet do Tatrzańskiego Parku Narodowego. A jak już się wejdzie, to prosto do bryczki. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać co najmniej 30 osób czekających na przejazd.

Od lat mówi się o cierpieniu tatrzańskich koni, które są zmuszane do pracy ponad swoje siły. – Kiedy w 2009 r. na Polanie Włosienica przewrócił się koń Jordek, cała Polska widziała, jak on tam leżał i umierał. W zasadzie od tego momentu zaczęła się w Polsce społeczna dyskusja – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! w wywiadzie dla Noizz.pl. Po analizie zleconej przez fundację okazało się, że konie ciągną za sobą ładunek, który jest aż o tonę dla nich za ciężki.

Mimo że ludzi wsiadających do bryczek jest z roku na rok coraz mniej, jak widać, wciąż znajdują się ochotnicy. Ale czego więcej można spodziewać się po patoturystach, którzy ciągną jelenia za rogi i biją go butem po nosie.

 

 

fot. fanpage Karkonoskiego Parku Narodowego (post z 22 sierpnia 2021 r.)

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy