Tatusiu, będziesz płacił

Tatusiu, będziesz płacił

W Sejmie szykowany jest bat na alimentacyjnych dłużników

Nasze państwo zabrania usuwać niechciane ciąże, ale wydostać pieniędzy na wychowanie dziecka – nie potrafi. Przykładów dłużników alimentacyjnych mamy bez liku. Znany dentysta, który rozwiódł się z żoną i zostawił jej dwoje dzieci, cały majątek, w tym prywatną przychodnię znajdującą się na posesji byłej żony, przepisał na swoją mamę. W sądzie oświadczył, że jest bezrobotny, nie ma nic i alimentów płacić nie może. Codziennie rano przychodził do pracy tuż przed nosem dwójki swoich dzieci. Raz nawet kupił im czekoladę.
Nie mogą nic zapłacić także inni ojcowie, np. korepetytor języka angielskiego i hydraulik. Oczywiście bezrobotni, bez prawa do zasiłku. Jest też w ewidencji tata ukrywający się w Irlandii i jeszcze jeden pan, który siedział rok w więzieniu za długi i teraz jest w trudnej sytuacji materialnej. Oni wszyscy nie płacą, bo udają, że nie mają z czego.
Likwidacja Funduszu Alimentacyjnego w 2004 r. skrzywdziła wiele dzieci. Statystyczna matka z dzieckiem, której utrzymaniem zajmowała się po likwidacji funduszu pomoc społeczna, traciła na tym średnio 60 zł miesięcznie. Dodatkowo system zasiłków został tak zorganizowany, że wykluczał kobietę z życia zawodowego.
Dziś trwają prace nad przywróceniem Funduszu Alimentacyjnego, jednak na innych, trochę bardziej radykalnych zasadach. Trzeba poprawić ściągalność środków na utrzymanie dzieci, niedobry rodzic nie będzie więc mógł tak łatwo ukryć majątku ani przepisać go na osoby trzecie, nawet konkubinę czy nową żonę. Chciało się mieć dzieci, to trzeba przynajmniej przyjąć do wiadomości, że ich utrzymanie kosztuje.

Ukryć można wszystko

Mówi Renata Iwaniec, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Fundusz Alimentacyjny: – Cały czas walczymy o Fundusz Alimentacyjny i mam nadzieję, że powróci od 1 października. Czasu jest mało i choć pieniądze w budżecie są zagwarantowane, to gminy potrzebują około dwóch miesięcy na przygotowanie wszystkiego, aby nie powstał bałagan. W Sejmie są złożone dwa projekty, obywatelski i poselski. Wdrożono już procedurę legislacyjną. Jesteśmy na etapie czytania projektów ustaw. Projekt poselski przewiduje dosyć radykalne rozwiązania egzekucyjne, pozwalające ściągnąć alimenty nawet od dalszej rodziny lub osób prowadzących z dłużnikiem gospodarstwo. Mam nadzieję, że komisja wybierze z tych dwóch projektów najlepsze instrumenty, że oba projekty zostaną pożenione i powstanie ustawa, która pozwoli lepiej funkcjonować niepełnym rodzinom, a zarazem nie będzie obciążać wypłatami z funduszu budżetu państwa ani podatników, ale tych, którzy nawarzyli piwa, czyli rodziców dzieci i ich rodziny.
Do tej pory nie było bata na dłużnika. Choć wyrok był wydany, pozostawał na papierze. Natomiast samotne matki i samotni ojcowie wychowujący dzieci byli traktowani jak wysuwający nadmierne roszczenia wobec państwa. Teraz być może to się skończy. To nie państwo jest ojcem naszych dzieci, ale konkretna, choć bardzo niechętnie przyznająca się do tego osoba. Generalnie chodzi o to, by państwo sprawnie ściągało należności, a dziecko otrzymywało pieniądze na utrzymanie na czas.
Cele walczących o alimenty są niby proste, ale w praktyce od wielu lat sprawiają one państwu ogromne problemy. Teraz fundusz ma być nie daniną państwa, lecz kredytem, który państwo będzie z nawiązką ściągać od dłużnika – rodziciela.

Samotne matki to nie górnicy

Renata Iwaniec używa przejrzystej formuły: – Samotne matki to nie górnicy, nikt nie rzuci kamieniem. Trwa jednak walka o alimenty i o dobre prawo, które pozwoli nam odzyskać należne pieniądze, o ochronę dla dzieci – największych ofiar w tym dramacie. System zasiłków alimentacyjnych przyznawanych przez gminy ujawnił szereg wad. Otrzymywały je tylko osoby, które zmieściły się w określonym progu podatkowym i wiele matek świadomie rezygnowało z pracy, bo taka zaliczka alimentacyjna miała wysokość ich zarobków, a niekiedy otrzymywały nawet więcej pieniędzy niż za pracę. Z drugiej strony brakowało przepisów, które umożliwiały ściąganie należności niepochodzących z legalnej pracy. Nie można było dotrzeć do majątku przepisanego na nową żonę, na konkubinę, jeśli zobowiązany do płacenia alimentów przekazał im swoje mienie, np. samochód. Nowa ustawa o Funduszu Alimentacyjnym będzie zawierała mechanizm pozwalający odebrać majątek, z którego można pokryć zobowiązania dłużnika. Nikogo porządnego ustawa nie skrzywdzi. Gdy ktoś płaci, nie będzie nagabywany przez komornika. Jednak jeśli alimentów nie płaci i przepisuje swoje mienie na inne osoby, to one współdziałają w łamaniu prawa. Medialna wrzawa podniosła się wokół hasła, że chcemy odpowiedzialności drugiej żony lub konkubiny za los dzieci; jeśli jednak tego nie zrobimy, będziemy wciąż dreptać w miejscu i obciążać alimentami nie prawdziwego ojca, ale podatnika.

Komornicy w pocie czoła

Problem ściągalności alimentów ma wiele aspektów. Zwolennikom przywrócenia funduszu zależy na dobrej organizacji przepływu pieniędzy i poprawie ściągalności alimentów od nieuczciwych rodziców. Najwyższej Izbie Kontroli zależy na poprawie wskaźników pracy komorników. Kontrola wykazała, że odzyskują oni zaledwie około 0,5% wypłaconych zaliczek alimentacyjnych. Zdaniem kontrolerów NIK, nie wywiązują się z nałożonych na nich obowiązków i źle współpracują z organami gmin.
Krajowa Rada Komorników odpiera zarzuty NIK i wskazuje, że ta ściągalność jest znacznie większa. – Aby ocenić skuteczność egzekucji, należy do kwoty przekazanej gminom doliczyć kwoty przekazane bezpośrednio wierzycielkom alimentacyjnym – tłumaczy Iwona Karpiuk-Suchecka, rzeczniczka Krajowej Rady Komorniczej.
– Komornicy z takim samym zaangażowaniem prowadzą zarówno sprawy alimentacyjne, jak i pozostałe rodzaje spraw egzekucyjnych – dodaje. – Działają oni wyłącznie na podstawie wyroku sądowego i tytułu egzekucyjnego zawierającego klauzulę wykonalności, docierają do miejsca zamieszkania dłużników, którzy nie płacą alimentów, nie rzadziej niż dwa razy do roku. Przeprowadzają wywiad środowiskowy, zgłaszają się też do policji w celu ustalenia miejsca pobytu dłużnika i źródła jego dochodów albo do Centralnego Biura Adresowego. Ich zadaniem jest ustalenie, czy rodzic posiada jakieś ruchomości. Zwracają się do ZUS, by sprawdzić, czy dłużnik jest tam zarejestrowany, tzn. czy podjął legalną pracę i czy jest tam wskazane miejsce jego zatrudnienia, zwracają się też do urzędu skarbowego z pytaniem, czy płaci podatki i jaki wykazuje dochód, do gminy, by ustalić, czy jest właścicielem nieruchomości, do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, by dowiedzieć się, czy ma samochód. Z tych swoich działań komornik dwa razy do roku składa sprawozdanie do prezesa sądu rejonowego.
– Wbrew statystykom mówiącym o niskiej, bo nieprzekraczającej jednego procenta ściągalności alimentów, efekty pracy komorników są o wiele bardziej widoczne – wyjaśnia rzeczniczka KRK. – Ściągalność ta niekiedy wynosi 20%, a średnio około 15%, jednak środki finansowe trafiają bezpośrednio do osób, które mają otrzymywać alimenty. Jedynie nadwyżka, w istocie bardzo niewielka, trafia na konta gmin, które z tych środków wypłacają zasiłki.

Jaki ojciec, taki syn

Na niechęci do płacenia alimentów przez tych, którzy dzieci płodzili, ciąży również wychowanie, które wynosi się z domu. Już od dawna na forach dyskusyjnych kobiet pojawiają się takie właśnie interpretacje unikania łożenia na dzieci.
„Mamusie i tatusiowie, weźcie się wreszcie do wychowywania SYNALKÓW, aby w przyszłości byli odpowiedzialni za swoje dzieci i je utrzymywali. Nie spotkałam żadnej mamusi, która by dopingowała swojego SYNALKA do płacenia alimentów, wręcz odwrotnie”, napisała rozżalona matka, która widzi, że nawet była teściowa nie występuje w jej obronie i nie dba o interesy wnucząt.
Teściowa nie pozostaje dłużna i odpowiada: „MAMUSIE też niech powiedzą swoim córeczkom, żeby nie dawały się nabierać na urocze słówka, tylko żeby podchodziły do życia odpowiedzialnie”.
Dostaje się również dziadkom: „Dziadkowie i babcie powinni płacić ze swoich emerytur, może wtedy przyłożyliby się do wychowywania swoich synalków na odpowiedzialnych mężczyzn, a nie hodowali lowelasów”.
Na podstawie takiej diagnozy powstał pomysł kampanii społecznej przygotowywanej przez Sylwię Chutnik, prezeskę Fundacji MaMa. Sylwia Chutnik jest współtwórczynią akcji, w której będzie się drwić ze środowiska alimentacyjnych dłużników, a może nawet ich straszyć. – Ci, którzy nie płacą, uważani są w opinii społecznej za równych gości i cwaniaków – mówi Sylwia. – To żenujące, bo zasądzone alimenty nie są z reguły jakimiś wielkimi sumami. A mimo to panowie wymigują się na różne sposoby. Dlatego niebawem rozpocznie się kampania pod hasłem: „Zero tolerancji… dla dłużników alimentacyjnych”. Będzie to kampania prowadzona w konwencji muzyczno-hiphopowo-teledyskowej. Nie chcemy uderzać w tony błagalne, bo umiemy walczyć o swoje. Pokażemy, że kobiety to nie stereotypowe przykłady matek Polek, umęczonych i pasywnych, które nie wiedzą, jak osiągnąć cel i nie mają już siły. Pokażemy panom dłużnikom, że kobieta potrafi być aktywna, nawet agresywna i wywalczy to, co się jej należy.
– Skończył się czas obrazów medialnych ukazujących puste lodówki, głodne dziateczki i płaczące kobiety – dodaje autorka kampanii. – Nie ma błagania – jest egzekwowanie. Najważniejsze to przełamać zmowę milczenia wokół dłużników alimentacyjnych. Są nie fair w stosunku do swoich dzieci, są żenującymi i nieodpowiedzialnymi ściemniaczami. Muszą zdawać sobie sprawę, że ich kłamstwa kiedyś się wydadzą. Nie obronią ich wtedy koledzy, nowe żony czy rodzina. Choćby własną nerkę przepisali na brata, to kiedyś będą musieli spłacić długi.
Czy te wszystkie zabiegi przyniosą pozytywny skutek? Czy zadłużeni rodziciele zaczną wreszcie uczciwie płacić na swoje dzieci? Przekonamy się już w październiku.

———————————————————

W Polsce około 30% matek i około 2% ojców samotnie wychowuje dzieci. Te dane jasno mówią o odpowiedzialności obojga rodziców. Jeśli dodamy do tego informację, że ściągalność alimentów wynosi około 10-20%, zobaczymy, jaka jest skala problemu, jak wielkimi dłużnikami wobec własnych dzieci i państwa są nieuczciwi rodzice.

 

Wydanie: 11/2007, 2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy