Tomaszewski wraca do gry

Tomaszewski wraca do gry

Aż 16 miesięcy i aż 22 rozpraw potrzebował Sąd Lustracyjny, by uwolnić byłego wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji, Janusza Tomaszewskiego, od zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Ale to jeszcze nie jest definitywne zamknięcie sprawy. Rzecznik interesu publicznego, Bogusław Nizieński, nie rezygnuje. Już zapowiedział apelację. Będzie ścigał Tomaszewskiego aż do wyczerpania możliwości proceduralnych. Nie wyklucza też tego, że znajdzie jeszcze przeciwko niemu jakieś nowe dokumenty.
Sędziego Nizieńskiego nie zrażają kolejne wyroki sądowe, uwalniające od winy oskarżanych przez niego polityków. Główny lustrator kraju działa w majestacie ustawy lustracyjnej. Ustawy, która już na długo przed uchwaleniem była powszechnie i ostro krytykowana. A w parlamencie została przepchana głosami posłów AWS i UW. Lustracja w ich rozumieniu miała oczyścić życie publiczne. Praktyka dowodzi czegoś zupełnie odwrotnego. Po raz kolejny okazało się, że ustawa lustracyjna jest narzędziem do politycznych rozrachunków. A zasadniczy wpływ na werdykty sądu mają zeznania byłych pracowników SB.
Co wynika z orzeczenia Sądu Lustracyjnego? I co zmieniło się od czasu, gdy premier Buzek utracił zaufanie do swojego wicepremiera, a większość członków AWS zapomniała, że w ich szeregach był taki polityk, który pełnił nawet funkcję sekretarza generalnego Ruchu Społecznego AWS?

Dla Janusza Tomaszewskiego był to dramatyczny czas weryfikacji przyjaciół. Marian Krzaklewski przez 16 miesięcy nie mógł znaleźć nawet chwili czasu na rozmowę. Podobnie Jerzy Buzek. I wielu, wielu innych polityków z tej formacji. Wypowiedź premiera Buzka po werdykcie sądu też trudno uznać za szczególnie honorową. Tylko Lech Wałęsa głośno powiedział to, co wielu polityków myśli po cichu. Były oskarżenia, potrzebne jest zadośćuczynienie. Pora więc na dymisje. Wałęsa jest konkretny. Padły nazwiska liderów AWS.
Proces Tomaszewskiego trwał strasznie długo. Zasadne jest więc pytanie o to, ile w tym procesie było lustracyjnej procedury, a ile nieformalnych zabiegów politycznych, opóźniających werdykt sądu? Ile w tym procesie jest samej lustracji, a ile próby wyeliminowania z AWS wpływowego polityka i silnego rywala?
Co teraz będzie robił były wicepremier? Decyzja zależy już teraz tylko od niego. Od tego, co będzie chciał robić i z kim? Jak sam mówi, ciągnie wilka do lasu.
A więc powrót do AWS albo skok do Platformy Obywatelskiej.
Tomaszewski znany jest ze swoich ambicji. Naturalna wydaje się być nie tylko jego walka o odzyskanie dawnej pozycji, ale także próba sięgnięcia po przywództwo AWS. To zła wiadomość dla Krzaklewskiego i Buzka. I zapowiedź kolejnych konfliktów w tej formacji.
Wieloletni oponent Tomaszewskiego, były szef Kancelarii Premiera, Wiesław Walendziak, powiedział po wyroku, że to już nie jest AWS sprzed półtora roku. To prawda. W momencie, gdy Tomaszewski stawał przed sądem, AWS miał znacznie lepsze notowania niż dzisiaj. A więc to nie Tomaszewski osłabił AWS. Gdy odchodził, premier Buzek obiecywał mu, że “wróci w sposób niezwykle honorowy”. Zobaczymy, ile jest jeszcze warte słowo premiera.

e-mail: j.domanski@przeglad-tygodnik.pl

Wydanie: 09/2001, 2001

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy