Trafić w biznes

Minister Hausner – zanim Uniwersytet Jagielloński przysłonił mu horyzonty, za co poprosił o odszkodowanie w wysokości 100 tys. zł, za które chce albo poszerzyć okna, albo odsunąć przybudówkę od siebie – wpadł na pomysł, żeby młodym ludziom za pomocą tańszych kredytów umożliwić w miarę przyzwoity start w życiu.
Banki niespecjalnie garną się do takiej pomocy, ponieważ mają świadomość, że w wielu przypadkach może to być pożyczka bezzwrotna. Banki najchętniej pożyczają tym, którzy chcą wziąć 10 mln, też z reguły nie do spłacenia, ale z gwarancją, że 20% tej sumy w ogóle z banku nie wypłynie, tylko przepłynie ze skarbca do ogromnej koperty. To jest obecnie tak zwana polska norma, dzięki której mamy takie mniej więcej kariery.
Najpierw technik rolnik.
Potem szanowany biznesmen.
Później dwudziesty na liście najbogatszych.
A na koniec Roman K.
Co znaczy, że prokurator odebrał nazwisko, zostawiając pieniądze.
Według najnowszych badań dotyczących młodzieży, która przygląda się fortunom budowanym za skromne pensyjki, znaczna część nie marzy już o żadnym stażu czy terminowaniu w zakładzie piekarniczym za 300 zł miesięcznie. Młodzież chce osiągnąć to samo, tylko jeszcze szybciej. Dlatego jeżeli nie otrzyma płacy, że którą w ciągu roku kupi mieszkanie, samochód i motocykl z silnikiem o pojemności 1000 litrów, to gotowa wziąć się za przemyt, narkotyki i policjantów, którzy staną na ich drodze.
Z kolei człowiek, który pragnie startować w życie normalnie i za skromne pieniądze, napotyka różne niespodzianki, które będą go straszyć do końca życia. Mój znajomy z Dobrego Miasta na Mazurach znalazł pracę w hurtowni oferującej środki higieny. Nabrał towaru pod sufit i ruszył przeładowanym samochodem w teren. Trafił do sklepu GS i zaczął zachwalać wszystko, a szczególnie nową pastę do zębów w trzech kolorach, która jest dobra i na zęby, i na biel, i na dziąsła, po prostu na wszystko. I opowiadał o tym cudzie z pięć minut, a sprzedawca w tym czasie kiwał tylko ze zrozumieniem swoją zatroskaną głową. Kiedy mój znajomy skończył, zapytał: – I co pan o tym sądzi?
A na to sklepowy: – Panie, a po cholerę mnie taka pasta, kiedy tu tylko dwóch ma zęby!

Wydanie: 2002, 32/2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy