Truskawkowe zagłębie

Firma Trusplant zbliża polskie rolnictwo do Europy – sadzonki wysyła do Hiszpanii, Maroka, Danii, Turcji, Włoch, Niemiec, na Litwę i Białoruś

Wychował się na pięciohektarowym gospodarstwie rodziców. Dziś pracuje na 2,2 tys. ha i nie wyklucza, że jeśli będzie miał pomysł, powiększy gospodarstwo. Gospodarstwo, według Tadeusza Łątki, to fabryka pod gołym niebem. W nim musi wszystko grać. Choć w nowoczesne maszyny zainwestował miliony złotych, na co dzień jeździ używanym golfem żony.
Tadeusz Łątka wraz z żoną Iwoną prowadzi Gospodarstwo Ogrodniczo-Szkółkarskie Trusplant w Buszkowie pod Bydgoszczą. Na razie nie ruszył kredytu młodego rolnika. Być może, będzie musiał to zrobić w tym roku.
Dziś zatrudnia 25 osób. Rok wcześniej – 35, ale przy zmniejszonej dochodowości musiał zwalniać ludzi. W nowoczesną chłodnię na 15 mln sadzonek truskawek zainwestował 2 mln zł, a od dwóch lat nie skończył budowy nowego domu. – Pieniądze przeznaczam na inwestycje, a nie na przejedzenie – wyjaśnia.
Zastrzega, że nie inwestuje ponad miarę, bo to najprostsza droga do plajty, a on nie może sobie na to pozwolić: – Jestem właścicielem, wszystko gwarantuję własnym majątkiem.

Wieś trzeba lubić

Tadeusz Łątka powtarza, że produkcję rolniczą trzeba lubić. On lubił i lubi, dlatego doszedł do 200 ha „pod truskawkę” (w tym 140 ha owocujących, reszta to matecznik), 500 ha rzepaku, 700 ha pszenicy. Od trzech lat na 750 ha uprawia kukurydzę. Na specjalistyczne maszyny tylko dla tej produkcji wydał milion złotych.
W latach 80. okolice wsi Buszkowo stały się truskawkowym zagłębiem. Dziś przyjeżdżają tu wycieczki nie tylko z kraju, ale z Francji, Norwegii i Niemiec, by oglądać wspaniałe gospodarstwa kilku lokalnych potentatów.
Łątka postanowił nie koncentrować się wyłącznie na truskawkach, bo rolnik musi walczyć z ekonomią i naturą. Przykładem walki ekonomicznej niech będą ceny pszenicy i saletry amonowej. W 1995 r. za pszenicę dostawał 500 zł, a saletrę kupował po 150 zł. Teraz, jeśli wysokojakościową pszenicę uda się sprzedać na agencyjnym skupie po 570 zł (z dopłatą), to za saletrę musi zapłaci 500 zł. Trzeba także wziąć pod uwagę niepokonaną przyrodę. Po ubiegłorocznych potężnych opadach na polach zostało 500 ton pszenicy. Rok wcześniej była susza, wtedy rolnikom pomagały komisje z urzędu wojewódzkiego i Agencji Własności Rolnej.
Właściciel Trusplantu ocenia produkcję w okresie pięcioletnim. Musi wszystko przemyśleć, przeanalizować. Unika irracjonalnych działań i pochopnych decyzji. Podkreśla, że w Polsce bardzo trudno znaleźć dochodowy dział w rolnictwie. Dlatego oprócz truskawek zajął się pszenicą, rzepakiem i kukurydzą. Bardzo często truskawki wspomagały pszenicę czy rzepak. A truskawkowe zyski zdarzają się raz na kilka lat. W 1998 r. kilogram truskawek kosztował 6 zł. Chłodnie płaciły złotówkę mniej. Taka cena nakręciła zbyt na sadzonki, których w następnych roku sprzedał miliony sztuk. Ale w 2001 r. kilogram truskawek kosztował złotówkę. Popyt na sadzonki był mniejszy.
Tadeusz Łątka zbliża polskie rolnictwo do Europy – sadzonki wysyła do Hiszpanii, Maroka, Danii, Turcji, Włoch, Niemiec, na Litwę i Białoruś. Z dumą pokazuje list od producenta jogurtów, który chwali go za dotychczasową współpracę.

Żyłka do biznesu

Właściciel Trusplantu ma wykształcenie średnie rolnicze, w poszukiwaniu nowych technologii i rozwiązań wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych, Norwegii, Hiszpanii, Holandii i Niemiec. Obecnie dokształca się codziennie, bo w tej produkcji trzeba być na bieżąco.
Pierwszy zakład wydzierżawił w byłym PGR w Luszkowie koło Świecia. 280 ha, trzy traktory, ale to był początek. Później przyszła pora na Łąsko, Komierowo, Radzim i Witosław. Pola rozrzucone, ale to pozytywne strony gospodarowania. W sezonie potrzebuje ludzi do pracy przy truskawkach. Okoliczni mieszkańcy mogą więc dorobić.
Gdy pytam o marzenia, o siłę pchającą go do przodu, odpowiada: – Od najmłodszych lat zawsze do czegoś dążyłem. Coś w człowieku musi być, że chce się ciągle rozwijać, osiągać lepsze wyniki. Żyję na „tak”, bo negacja do niczego nie prowadzi. Jeśli nie można zmienić otoczenia, trzeba się dostosować i pracować w takich warunkach, jakie są. Przez wiele lat musiałem nauczyć się zarządzania i walki ze stresem. Proszę zobaczyć, ile ziemi można było w Polsce wykorzystać. Duże gospodarstwa mają siłę przestawiania upraw, lepszego nawożenia.

Zazdrosny Polak

Sytuację w polskim rolnictwie dobrze odzwierciedla dowcip o holenderskich i polskich rolnikach. Jeśli holenderski rolnik ma 50 krów, a jego sąsiad 100, to pierwszy modli się, by także mieć 100. A jak polski chłop ma 10 krów, a jego sąsiad 20, to biedniejszy modli się, by sąsiadowi padło te 20 krów. A konkurencja jest potrzebna, ona mobilizuje do lepszej produkcji.
Tadeusz Łątka często musi odpowiadać na pytanie, czy jest za Unią Europejską. – Cóż to za pytanie? – denerwuje się. – A czy mamy inną drogę? Może 10 lat temu powiedziałbym, że trzeba inaczej, ale dziś, gdy na dostosowanie wydano już tyle pieniędzy, innej drogi nie ma. Jednak powinniśmy mieć okresy przejściowe – zastrzega. – Przez 50 lat była tu inna gospodarka i trzeba to odrobić.
W życiu towarzyszy mu maksyma jak z Sokratesa: „Pamiętaj, jest dobrze i to minie. Jest źle i to minie”. Dlatego łatwiej przychodzą mu codzienne zmagania z przeciwnościami losu.


Nagrody i wyróżnienia Gospodarstwa Ogrodniczo-Szkółkarskiego Trusplant Iwona i Tadeusza Łątków:
Polagra 2000 – złoty medal za promocję odmiany truskawek „Elkat”;
Polagra 2001 – złoty medal za nowoczesną technologię produkcji sadzonek truskawek;
Farmer Roku 2001 – wyróżnienie za nowoczesne prowadzenie gospodarstwa;
Targi Agrotech 2000 – puchar dyrektora ODR w Minikowie za nowoczesne technologie produkcji;
Jarmark Ogrodniczy 2000 – puchar dyrektora ODR w Minikowie za produkcję sadzonek truskawek „Frigo”.

 

Wydanie: 2002, 46/2002

Kategorie: Rolnictwo

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy