Trwała bezmyślność prawicy

Trwała bezmyślność prawicy

Dla smakoszy mediów zarządzanych przez Kurskiego sytuacja jest jasna. Rządzą nami cudotwórcy. Wystarczyło parę miesięcy, by Polska z kraju, który był w ruinie, stała się znowu wyspą. Może nie zieloną, bo ten kolor mocno drażni „dobrą zmianę” – bo to albo PSL bruździ na wsi, albo Unia czepia się wycinki Puszczy Białowieskiej – ale wyspą ludzi, którzy wstali z kolan. I nie boją się już mówić, głośno i otwarcie, że Rosja i Niemcy to nasi najwięksi wrogowie. A że są też największymi sąsiadami, to i odwaga partii rządzącej, i powód do chwały większe. Bo rząd przed nikim nie pęka. Zgodne to jest z obowiązującymi dziś zasadami. Te zasady są zresztą takie, że samotność mamy zagwarantowaną. W Unii Europejskiej równie gorliwych jak my wielbicieli Trumpa i jego kuriozalnej polityki nie ma. Polskie umizgi do Amerykanów, przy jednoczesnym konfliktowaniu się z Niemcami i Rosją, są dowodem trwałości głupoty polskiej prawicy. Od odzyskania niepodległości ma ona te same fobie. Przyjaciół szuka daleko, a wrogów blisko. Za tę trwałą bezmyślność zapłaciliśmy już parę razy straszną cenę.

Naszego położenia geostrategicznego nic nie zmieni. Ale są przecież kraje, które potrafią sobie radzić i z położeniem, i z sąsiadami. Potrafią, bo konsekwentnie prowadzą politykę opartą na realiach. Realizm i pragmatyzm znacznie lepiej służą interesom państw i ich mieszkańców niż niezborne myśli produkowane przez niedouków i frustratów. Polityce kadrowej PiS przyglądam się z nieustającym zadziwieniem. Nie sądziłem, że w Polsce jest aż tylu ludzi napompowanych jak balony przekonaniem o swojej mądrości i wielkości. Ktoś ich jednak powołuje i lokuje na stanowiskach ważnych dla funkcjonowania państwa. Ktoś, awansując ich, sprawia, że kompletnie ośmieszane są kolejne instytucje. Przykład Trybunału Konstytucyjnego jest tu wręcz modelowy. Płacimy za to – i jako społeczeństwo, i jako państwo – słony rachunek. Z tą różnicą, że w Unii już wiedzą, kto i jak rządzi Polską. A w Polsce jeszcze nie brakuje złudzeń, że może to tylko etap przejściowy. Że może Duda się zmieni? Albo prezes skoryguje swoją politykę? Jedno i drugie z oczywistych powodów jest nierealne. Świadomość tego, że jesteśmy na fałszywym kursie i pakujemy się na mieliznę, będzie więc rosła. Duda projektami swoich ustaw pokazał, że trzeba być człowiekiem nadzwyczajnej wiary, by jeszcze wierzyć, że to on powinien być prezydentem kraju.

Wydanie: 2017, 40/2017

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy