Trzy koła

Scena, która mnie bawi za każdym razem, kiedy ją widzę, miała miejsce w kabarecie TEY. Rudi Schuberth mówi, że zepsuł mu się traktor.
– A co w nim się popsuło? – pyta Zenek Laskowik.
– Koło.
– A ile traktor ma kół?
– Cztery.
– To nie możesz powiedzieć, że trzy są dobre?!
W latach propagandy sukcesu był to żart ze wszech miar trafiony. Wydawało mi się później, że wraz z tamtą epoką odejdzie jednak w zapomnienie lub pozostanie w świadomości jako coś wyjątkowo absurdalnego. I pewnie dożyłbym późnej starości, myśląc w taki sposób, gdyby nie druga tura wyborów samorządowych, kiedy usłyszałem z ust pana ministra Janika, że Sojusz Lewicy Demokratycznej nie poniósł porażki w kilkunastu miastach, ponieważ wygrał w Krakowie, Rzeszowie i Nowym Sączu, czyli zwyciężył w bastionach prawicy.
Według mnie, to ani prawica nie wygrała, ani SLD nie przegrał. Resztki wyborców, widząc nieudolność z zarządzaniu, zrobiły zmianę warty w nadziei, że coś zmieni się na lepsze, i stawiam dobrą butelkę whisky przeciwko wodzie mineralnej, że za cztery lata, jeżeli prezydenci się nie sprawdzą, to w Rzeszowie i Nowym Sączu zacznie rządzić prawica, a do reszty miast powróci SLD. Ludzie rozpaczliwie, po omacku szukają odpowiedzialnych administratorów, takich, którzy w pierwszej kolejności zajmą się ich problemami, a nie ustawianiem rodziny i najbliższych kumpli na ciepłych samorządowych grządkach. Tam, gdzie prezydenci i burmistrzowie się sprawdzili, nikt ich nie ruszył bez względu na sztandary, pod jakimi chodzą.
Natomiast tym, którzy już są pewni, że najbliższe lata spędzą wygodnie na koszt sąsiadów podatników, zacytuję powiedzenie Tristana Bernarda, francuskiego pisarza.
„Charakterystyczne dla naszej epoki jest to, że niektórzy ludzie kupują za pieniądze, których nie mają, rzeczy, które nie są im potrzebne, by zaimponować tym, którzy na to gwiżdżą”.
Gwiżdżą, ale przy okazji patrzą na ręce.

Wydanie: 2002, 46/2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy