Turysto, wróć!

Turysto, wróć!

Polacy nie czekają w tym roku na oferty last minute

Wojna w Ukrainie i sytuacja epidemiczna na świecie nie odstraszyły klientów biur podróży, nie zmieniły się też preferencje wyjeżdżających – Polacy najchętniej wyjadą na wakacje do Turcji, Grecji i Egiptu. Ojczyzna jako urlopowy wybór jest poza pierwszą dziesiątką. Kraje żyjące z turystyki prześcigają się w znoszeniu obostrzeń. Jak podaje Radosław Damasiewicz, prezes Travelplanet.pl, niezaszczepieni mogą pojechać bez testów na covid do Grecji, Czarnogóry, Chorwacji, Bułgarii, Rumunii i na Węgry, do Czech, Słowacji, Szwajcarii i na Maderę. Pozostaje pytanie, czy wakacyjny portfel Polaka wytrzyma galopującą inflację.

Antalya i Hurghada na czele

W zeszłym roku na urlop w kraju zdecydowała się nieco ponad połowa respondentów sondażu zleconego przez Travelplanet.pl. Do innych krajów wyjechało 27% badanych. Reszta Polek i Polaków spędziła czas wolny w domach.

Multiagent Wakacje.pl wskazuje, że w 2022 r. na zagraniczny urlop wyjedzie 40% dorosłych Polaków. Zarówno pary, jak i single oraz rodziny z dziećmi preferują region Antalyi w Turcji i Hurghadę w Egipcie. Na trzecim miejscu są Kreta, Bułgaria albo Rodos. Coraz popularniejsze stają się Meksyk, Dominikana i Kuba. Z powodu wojny polscy turyści nie odwiedzą Lwowa, Kijowa ani Moskwy, ale mimo zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Ukrainą i Rosją utrzymuje się ruch turystyczny do takich krajów jak Indonezja. Należy jednak pamiętać, że im dalej na wschód, tym ostrożniej tamtejsze władze podchodzą do sprawy pandemii.

W Polsce, poza tradycyjnymi celami, czyli kurortami nadbałtyckimi i górskimi, krajowych turystów przyciągają bardziej niż w zeszłym roku duże miasta. Dane portalu Rynek Turystyczny z kwietnia br. pokazują, że Polacy coraz liczniej odwiedzają Toruń (siedmiokrotny wzrost zainteresowania w porównaniu z rokiem 2021) i Gdynię (pięciokrotny). Na liście ulubionych miast są też Kraków, Gliwice, Gdańsk, Poznań i Wrocław. – Toruń leży blisko Trójmiasta i Warszawy, skąd – poza mieszkańcami województwa kujawsko-pomorskiego – przyjeżdżają nasi goście – komentuje Szymon Wiśniewski, dyrektor toruńskiego ośrodka informacji turystycznej. – U nas znajdują ciekawe miejsce nad Wisłą, dobrze skomunikowane z resztą kraju autostradą i koleją. Mogą zobaczyć Matejkę w oryginale, skorzystać z bogatej oferty historycznej i współczesnych atrakcji, a na koniec dobrze zjeść, płacąc za posiłek mniej niż w większych miastach.

Drogo, coraz drożej

Wakacje będą trwać w tym roku od 25 czerwca do 31 sierpnia, ale gorący okres w turystyce zaczyna się znacznie wcześniej. Użytkownicy portalu Nocowanie.pl wyjechali w tym roku na majówkę w góry (Zakopane, Karpacz, Szklarska Poręba) oraz nad morze (Trójmiasto, Władysławowo, Kołobrzeg). Na razie nie odstraszyły ich ceny za nocleg w pensjonacie czy hotelu, a były wyższe nawet o 30%. Średni koszt wyjazdu na trzy dni wyniósł 871 zł.

Jak wynika z danych Wakacje.pl, majówka na Pomorzu i Pomorzu Zachodnim była tańsza (ceny za noc za osobę zaczynały się od 60 zł) niż w Szklarskiej Porębie (75 zł) lub w Karpaczu (91 zł). Marek Kamieński, ekspert Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych, tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Biznes: – Jeśli hotelarz w Polsce ma podwyższoną cenę gazu o 600%, to musi ją przełożyć na tzw. jednostkową cenę dla klienta. Natomiast turystyka zagraniczna wiosną opierała się jeszcze na cenach zakontraktowanych w ubiegłym roku, więc oferty zdrożały mniej więcej w granicach 100-150 zł. Jednak latem musimy liczyć się z podwyżką o ok. 350-400 zł od osoby, bo wszystko drożeje, np. paliwo lotnicze podrożało już o 200%.

Polacy to wiedzą i nie czekają w tym roku na oferty last minute. Według analizy Wakacje.pl wyjeżdżający do Turcji czy Hiszpanii mieli zapłacić za wcześniejszą rezerwację dla dwóch osób nawet mniej niż przed rokiem (odpowiednio o 100 oraz 250 zł), natomiast wybierający się do Tunezji więcej o prawie 200 zł, a do Egiptu – o ponad 700 zł. Tygodniowy pobyt rodziny z dwójką dzieci na Cyprze miał zdrożeć o 1 tys. zł. Last minute może obecnie oznaczać wzrost cen, tym bardziej że touroperatorzy mają w ofertach gwarancję najniższej ceny (last minute nie będzie tańsze, klient nie straci na wcześniejszym zakupie) lub gwarancję niezmienności ceny (koszty wyjazdu pozostaną bez zmian niezależnie od okoliczności).

Dwuosobowy wyjazd do Turcji to w tej chwili koszt średnio 5756 zł, a do Grecji 5991 zł; w Egipcie ceny wzrosły z 5652 zł w 2021 r. do 6410 zł w obecnym. Dla rodziny z jednym dzieckiem średnia cena rezerwacji pobytu w tych krajach to ponad 8 tys. zł, a dla czteroosobowej rodziny ponad 10 tys. zł. Polacy lubią wiedzieć, ile wydadzą – 84% planuje wyjazd z opcją all inclusive. Najnowszy trend, związany z pandemią, to możliwość zmiany rezerwacji lub rezygnacji z zamianą na voucher. Propozycji wygodnych dla klientów jest więcej – np. Wakacje.pl wprowadziły metodę płatności PayPo z limitem 2 tys. zł, dzięki czemu można polecieć na city break na kredyt albo za część urlopu zapłacić po powrocie.

Dlaczego Polska tkwi w ogonie ulubionych kierunków na lato? Bo jest droga, droższa od Bułgarii. Koszt urlopu w kraju wzrósł według Travelplanet.pl o 20%, w porównaniu ze średnim wzrostem kosztów wakacji o ok. 6%. – Jednak samo tłumaczenie tego wzrostu inflacją jest uproszczone, bo kiedy w Polsce branża turystyczna została pozostawiona samej sobie, to np. Bułgaria, zmagająca się z wyższą inflacją, dopłaca zagranicznym touroperatorom do każdego turysty, który przyleci czarterem do tego kraju. Z kolei cypryjscy hotelarze, by zastąpić turystów z Rosji, oferują pobyty nieco tańsze niż te rezerwowane zimą – wyjaśnia prezes Damasiewicz.

W lipcu i sierpniu za tygodniowy pobyt nad Bałtykiem w hotelu czterogwiazdkowym z dwoma posiłkami trzeba zapłacić co najmniej 2 tys. zł od osoby, nie licząc kosztów dojazdu. Wyjazd do Bułgarii w tym samym okresie kosztuje 1,6-1,8 tys. zł od osoby, z przelotem w cenie. Taniej niż w Polsce jest też w Turcji, i to w dobrym hotelu z wyżywieniem all inclusive. Za ok. 2 tys. zł polski turysta może również wybrać na lato Hiszpanię lub Cypr.

Ceny w polskich górach i nad morzem nie przestają rosnąć. Jak podaje Travelist, w 2021 r. były wyższe o 9% w stosunku do 2020 r. i o 17% względem roku 2019. W zeszłym roku, mimo wysokich cen, nad Bałtykiem odpoczywało 38% klientów serwisu. Zmęczenie obostrzeniami i bon turystyczny sprawiły, że Polacy chętniej sięgali do portfeli. Właśnie nad morzem zrealizowano 47% transakcji z bonem. Do końca 2021 r. wykorzystano prawie połowę środków przeznaczonych na ten cel – 1,9 mld z 4 mld zł. Czas obowiązywania programu przedłużono do końca września 2022 r.

Na początku lutego 2022 r. CBOS opublikował raport „Wyjazdy turystyczne Polaków w 2021 roku i plany na rok 2022”. Polak w podróży to najczęściej osoba młoda, z dużego miasta, z wyższym lub średnim wykształceniem. Bardzo skłonne do wyjazdów (73%) są osoby, które swoją sytuację materialną oceniają jako dobrą, wśród tych, którzy oceniają ją jako złą, chce wyjechać tylko co trzecia osoba. Nieco ponad połowa respondentów zadeklarowała chęć co najmniej dwudniowego wyjazdu wypoczynkowego w 2022 r., 17% nie wiedziało, czy zdoła gdzieś wyjechać, a 27% deklarowało pozostanie w domu.

W obronie cudzej i własnej

Zeszłego lata przez polskie Tatry przewinęły się 2 mln turystów – tyle, ile do niedawna przybywało w góry przez cały rok. Kolejny najazd na krajowe kurorty raczej się nie zdarzy, turyści rozproszą się po świecie, a część zostanie pod gruszą, bo już wydała bon. Ale czas pandemii pokazał, że Polka i Polak raz na jakiś czas muszą odpocząć poza domem oraz że branża turystyczna jest podporą gospodarki wielu regionów. To plus ochrona cennych przyrodniczo terenów i ich mieszkańców sumują się do pojęcia turystyki zrównoważonej. – Tworzenie warunków do zrównoważonego rozwoju turystyki jest niezwykle trudne, ponieważ wymaga pogodzenia potrzeb różnych grup interesów – zastrzega w rozmowie z „Wiadomościami Turystycznymi” prof. Alina Zajadacz z Katedry Turystyki i Rekreacji Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM w Poznaniu. Jej zdaniem potrzebna jest „mapa drogowa”, która na poziomie krajowym polityki turystycznej służyłaby rozwojowi turystyki, proponując kompleksowe rozwiązania, z poszanowaniem dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego regionów oraz korzyścią ekonomiczną dla gospodarzy. – Warto podkreślić, że początkiem wszystkiego jest mentalność. Bez odpowiedniego nastawienia ze strony przedsiębiorców, organizacji turystycznych, mieszkańców, a także turystów, którzy rozumieją, jaki wpływ wywierają na odwiedzane miejsca, trudno jest działać na rzecz zrównoważonej turystyki – dodaje prof. Zajadacz.

Prof. Zajadacz uczestniczy w projekcie „UNESCO sites – balanced and sustainable tourism development” realizowanym we współpracy z partnerami z Grupy Wyszehradzkiej. Pomysł narodził się w miasteczku Litomyšl w Czechach, z renesansowym zamkiem wpisanym na listę UNESCO. W planach dalszego rozwoju miasta oprócz podnoszenia atrakcyjności turystycznej oraz finansowej dla inwestorów i firm turystycznych pojawiła się koncepcja zachowania niezwykłej atmosfery, swoistego genius loci. Projekt zbada podobne miejscowości, małe i atrakcyjne, które boją się utraty swojego unikatowego charakteru. Jednym z celów jest wypracowanie wspólnego podręcznika zarządzania obiektami UNESCO w takich miejscach, bez naruszania ich duszy.

Polska Organizacja Turystyczna nie ma co prawda w swojej witrynie zakładki „Turystyka zrównoważona”, ale zamieszcza sporo ciekawych informacji z tej dziedziny. Na przykład o tym, że w ubiegłym roku Polskę odwiedził Maxime Alexandre, belgijski dziennikarz, filmowiec i bloger, entuzjasta wycieczek trekkingowych i turystyki zrównoważonej. Przyjechał na Podlasie, gdzie m.in. podziwiał dziką przyrodę, pływając tratwą po Biebrzy, poznawał regionalną kuchnię, brał udział w warsztatach rękodzieła i zwiedził zabytki Tykocina. Partnerem projektu była Podlaska Regionalna Organizacja Turystyczna. Bloger nakręcił film promujący uroki regionu.

Jesienią 2020 r. POT informowała o konkursie dotyczącym zrównoważonej turystyki w regionie Morza Bałtyckiego, organizowanym przez instytucje niemieckie i litewskie przy współpracy z UE. Nagrody dla najbardziej zrównoważonego celu podróży, produktu i operatora zgarnęły podmioty z Estonii, Szwecji, Danii i Finlandii.

Polski turysta, na razie bez rządowej mapy, sam stara się iść w rozsądnym kierunku. Co trzeci Polak w ciągu ostatnich trzech lat wypoczywał w sanatorium lub uzdrowisku. Ulubione cele wypadów „do wód” to Ciechocinek, Kołobrzeg, Krynica-Zdrój i Ustroń. Większość kuracjuszy to osoby powyżej 50. roku życia, ale chętnie wyjeżdżają coraz młodsi – po energię, lepszą formę, na jogę i do spa. Ponad połowa z nas (52%) chce odpoczywać na łonie pięknej przyrody, a czterech na pięciu Polaków jest przekonanych, że nowo powstałe lub zmodernizowane miejsca turystyczne powinny oferować wypoczynek połączony z zabiegami poprawiającymi stan zdrowia, jak wynika z badania przeprowadzonego przez agencję SW Research na zlecenie Instytutu LB Medical.

Chcemy aktywnie i zdrowo spędzać czas? Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk proponuje na ten rok program Sportowe Wakacje+, z najwyższym w historii budżetem wynoszącym 50 mln zł. W celach programowych m.in. „wspieranie upowszechniania strzelectwa wśród osób powyżej 26. roku życia”.

Między pandemią a wojną

– W 2020 r. było kilka, maksymalnie 10 upadków biur podróży, czyli tyle samo, ile w latach poprzednich. To pokazuje, że z tego dramatycznego scenariusza wyszliśmy w miarę obronną ręką. To także zasługa państwa – mówił Andrzej Gut-Mostowy, sekretarz stanu odpowiedzialny za turystykę w MSiT, podczas forum zorganizowanego przez „Wiadomości Turystyczne” jesienią zeszłego roku. Przedsiębiorcy są innego zdania. Według portalu Rynek Turystyczny hotelarze i restauratorzy nie planują w tym roku nowych inwestycji. 39% obawia się spadku liczby gości i zamówień, a 35% potrzebuje dodatkowego zastrzyku gotówki na prowadzenie działalności. Nie tracą jednak nadziei – 15% przedstawicieli sektora uważa, że w ciągu najbliższych miesięcy sytuacja się poprawi. Jakoś staną na nogi – ci, którzy przetrwali.

Branża turystyczna zdrowo oberwała podczas pandemii, teraz nadeszły inflacja i wojna. Do pensjonatów, hoteli i pokoi gościnnych przyjechali uchodźcy. Im bliżej początku sezonu, tym gorętsza atmosfera wokół ich zakwaterowania – od kilku tygodni właściciele obiektów turystycznych proszą samorządy o relokację Ukraińców. Dla małych gmin może to być problem. Trzeba przygotować remizy OSP albo sale gimnastyczne, wyposażyć w sanitariaty, łóżka, zapewnić wyżywienie. Warunki bytowe uchodźców pogorszą się, ale właściciele obiektów muszą w sezonie zarobić na swoje utrzymanie. Chętnie zatrudnią Ukraińców przy obsłudze gości.

Pod Giewontem, jak donosiła w połowie kwietnia „Gazeta Krakowska”, zakwaterowano ok. 4-5 tys. osób. Część Ukraińców już znalazła pracę – na Podhalu lub w innych rejonach Polski, czasem z zakwaterowaniem. Inni zdecydowali się na powrót do swojego kraju, przeważnie do zachodniej części Ukrainy. Ci ze wschodniej nie mają do czego wrócić, a jest ich większość. – Zbliżający się sezon turystyczny to jeden problem. Drugi jest taki, że część obiektów zaczęła się wycofywać ze świadczenia pobytu dla Ukraińców, bo środki przekazywane przez wojewodę małopolskiego nie pokrywają wydatków związanych z utrzymaniem uchodźców – tłumaczyła Agata Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. – Obecnie ośrodki z listy wojewody małopolskiego otrzymują 70 zł za dobę za osobę. To stawka za zapewnianie noclegu i wyżywienia. Taka stawka jest jak na Zakopane bardzo niska.

Turysto, wróć i płać. O ile jeszcze cię na to stać.

Fot. Shutterstock

Wydanie: 2022, 23/2022

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy