TVP – skalp czy skarb

TVP – skalp czy skarb

Z telewizją publiczną wszyscy mamy kłopot. Z wyjątkiem tych, którzy ją rozwalili. Czyli polityków wszystkich opcji rządzących Polską po 1989 r. Wśród łupów zdobytych przez polityków media publiczne są z pewnością na pierwszym miejscu. A skalp mediów publicznych, czyli TVP, Polskiego Radia i PAP, powiewa nad siedzibami aktualnie rządzących partii. Są oczywiście różnice między tym, jak to robiono za czasów SLD, a później PiS, czy teraz PO i PSL. Najbrutalniej z tymi mediami postąpiło PiS. Tuż po objęciu władzy w gangsterski sposób zmieniło prawo i zdobyło media publiczne dla siebie. W ciągu kilkudziesięciu godzin zmiany przegłosowano w Sejmie i Senacie, a prezydent Kaczyński szybko je podpisał.

A PO? Nie potrzebowała nocnego zamachu, by wejść w buty PiS i mieć pełną kontrolę nad mediami publicznymi poprzez ludzi, którzy nimi zarządzają. Mając swojego prezydenta, większość w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz w Radzie Nadzorczej TVP, a także prezesa TVP, byłego polityka PO, partia ta robi na Woronicza, co chce. Opowiadając przy tym resztkom naiwnych, że Telewizja Polska to byt, na który nie ma i nie chce mieć wpływu. Gdyby hipokryci z obozu PO mogli latać, byliby już w okolicy Marsa. Od siedmiu lat mają pełną kontrolę nad TVP i są to lata największej degrengolady tej telewizji. Przed tą firmą postawiono zadanie, które świetnie charakteryzuje mentalność PO – jak zrobić dobry program bez ludzi i bez pieniędzy, za to z gromadą polityków na plecach.

Politycy mogą sobie hulać po TVP i innych mediach, bo totalnie podzielone, rozbite i skłócone środowisko dziennikarskie nie potrafi w żadnej sprawie zająć wspólnego stanowiska. Nie jest też w stanie skutecznie zaprotestować. Władza, która liczy się tylko z silnym oporem i ostrymi protestami, ma więc w nosie wszystkie uwagi krytyczne, wyważone protesty, płacze i jęki. Dopóki któregoś dnia media publiczne nie postawią się i nie zawieszą działalności, będzie jedynie coraz gorzej.

Wydanie: 12/2015, 2015

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy