TW – donosiciele czy informatorzy

TW – donosiciele czy informatorzy

O tym, kto pracował dla dobra ojczyzny, a kto był zwykłym kapusiem, nie może świadczyć sam fakt bycia tajnym współpracownikiem SB

Czy kogoś bulwersują określenia agent FBI, agent CIA? Przyjmowane są na ogół jako coś naturalnego, nie wywołują obrzydzenia np. wśród widzów filmów sensacyjnych produkowanych w Stanach Zjednoczonych, które uchodzą za wzór współczesnej demokracji.
Niemal każdy Polak rozumie i przyjmuje jako fakt naturalny, że tak pracują służby specjalne USA. Co innego, jeżeli chodzi o służby specjalne Polski, gdzie jakakolwiek współpraca obywateli z organami państwa przyjmowana jest jako coś nagannego. Rzutują na to doświadczenia historyczne. Najpierw okres zaborów, potem I wojny światowej, następnie okupacji hitlerowskiej, wreszcie PRL wytworzyły w społeczeństwie przekonanie, że władze państwowe zawsze są czymś przeciwnym narodowi, co należy zwalczać, więc jakakolwiek współpraca z ich organami zawsze jest rodzajem kolaboracji, a kolaborantów należy piętnować, a najlepiej eliminować całkowicie. W taki sposób wychowywane są polskie dzieci już od chwili narodzin, a wymiana pokoleń niczego w tej kwestii nie zmienia. Coś, co było pozytywem w okresach zniewolenia Polski, utraty przez naród państwowości, stało się wykładnikiem etyki prawdziwego Polaka bez względu na zmiany sytuacji politycznej kraju. Trudno przyjąć do wiadomości i zaakceptować fakt, że władze każdego państwa współczesnego świata, aby sprawnie funkcjonować i podejmować optymalne dla społeczeństwa decyzje, muszą posiadać jak najpełniejszą informację zarówno o sytuacji wewnętrznej, jak i zewnętrznej, a przede wszystkim o ewentualnych zagrożeniach dla jego interesów czy bezpieczeństwa. Muszą mieć możliwość szybkiego reagowania i skutecznego niwelowania negatywnych zjawisk. Funkcję tę realizują wyspecjalizowane organy administracji państwowej, czyli służby specjalne. Tak funkcjonuje dzisiejsza Polska, tak też funkcjonowała PRL. Dla ochrony interesów państwowych powołała Służbę Bezpieczeństwa w 1956 r. (po uprzedniej likwidacji Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego, powszechnie znanego jako UB).
Służba Bezpieczeństwa postrzegana dziś jest wyłącznie jako organ represji państwa wobec obywateli. Rzeczywistość, jak zwykle w takich przypadkach, była bardziej złożona.
Służba Bezpieczeństwa w swojej strukturze miała wywiad, kontrwywiad, Biuro Ochrony Rządu, pion paszportów, departamenty zajmujące się szeroko rozumianą ochroną gospodarki narodowej, rolnictwa, antyterroryzmem,

ściganiem afer gospodarczych,

a także inwigilacją środowisk intelektualnych i związków wyznaniowych (w tym katolickiego kleru), utożsamianych przez władze państwowe z tzw. działalnością wywrotową, zmierzającą do zmiany ustroju społeczno-politycznego Polski. Trzeba tu pamiętać, że układ polityczny PRL określony został przez porozumienie Józefa Stalina z Franklinem Rooseveltem i Winstonem Churchillem podczas konferencji w Jałcie w lutym 1945 r., niezależnie od naszych narodowych aspiracji i interesów.
Podstawowymi metodami uzyskiwania informacji przez służby specjalne są technika operacyjna i osobowe źródła informacji. Najważniejszym spośród osobowych źródeł informacji w bieżącej pracy Służby Bezpieczeństwa byli tajni współpracownicy (odpowiednik amerykańskich agentów FBI). W tej grupie byli tzw. kapusie, czyli ludzie donoszący na kolegów, znajomych, najczęściej za pieniądze lub inne korzyści osobiste, choć zdarzali się tu też ideowcy, jednakże rzadko. Była to wąska grupa w stosunku do wielości zadań realizowanych przez SB.
Dzisiaj utożsamia się tajnych współpracowników wyłącznie z donosicielami, a faktycznie wyglądało to nieco inaczej. W latach 80. XX w. znaczna większość TW przekazywała ogólne informacje o nastrojach, poglądach i oczekiwaniach grup zawodowych, które w formie zbiorczej informacji dziennej były dostarczane władzom państwowym.
TW ostrzegali też o zagrożeniach bezpieczeństwa załóg pracowniczych. Przykładem mogą być kopalnie węgla kamiennego o dużym zagrożeniu wybuchem metanu. Z uwagi na bardzo napięte plany produkcyjne częstą praktyką dozoru górniczego przy zwiększaniu się stężenia metanu było zmienianie ustawienia metanomierzy w taki sposób, aby na czujnik padał nawiew świeżego powietrza. Powodowało to zaniżanie odczytów stężenia metanu i umożliwiało pracę oddziałów wydobywczych w warunkach, kiedy mogła już powstać mieszanka wybuchowa, zagrażająca życiu załogi. Natychmiastowy telefon od TW powodował reakcję współpracującego z nim funkcjonariusza SB – bezwzględne wstrzymanie pracy oddziału, wycofanie ludzi, przewietrzenie wyrobiska i przywrócenie właściwego ustawienia metanomierzy. Dozór oddziału dopuszczający się takich praktyk najczęściej był pociągany do odpowiedzialności służbowej. Oczywiście nie było to wygodne dla zarządzających kopalnią, więc można sobie wyobrazić, jaki los czekałby górnika, który oficjalnie ośmieliłby się przekazać taką informację odpowiedzialnym służbom górniczym lub Służbie Bezpieczeństwa. Status tajnego współpracownika zapewniał tajność źródła takiej informacji, a więc zabezpieczał go przed wszelkimi szykanami ze strony dozoru. Trudno dziś oszacować, ilu górników zawdzięcza życie tajnym współpracownikom, ile rodzin górniczych

uniknęło tragedii

na miarę tej z sierpnia 2007 r. w Kopalni Węgla Kamiennego „Halemba”. Czy dziś można szykanować tych akurat ludzi za to, że kiedyś byli tajnymi współpracownikami SB?
Odpowiedź ciśnie się na usta sama, a jednak praktyka w dzisiejszej Polsce jest inna.
Tajni współpracownicy wykorzystywani też byli do zabezpieczania wrażliwych punktów zakładów, takich jak centrale telefoniczne, radiowęzły, dyspozytornie, poligrafia zakładowa, szyby wentylacyjne, magazyny materiałów wybuchowych w górnictwie itp. przed dostępem osób niepowołanych do pomieszczeń i obsługi zainstalowanych w nich urządzeń czy też przed ewentualnym atakiem terrorystycznym.
Osoby szczególnie ważne z punktu widzenia państwa też były chronione przez Służbę Bezpieczeństwa. Nad bezpieczeństwem polityków i uprawnionych funkcjonariuszy publicznych wysokiego szczebla czuwało Biuro Ochrony Rządu. Była jednak grupa osób cywilnych, takich jak wybitni naukowcy, prowadzący strategiczne dla kraju badania naukowe. Wiadomo, że takimi osobami zawsze interesują się wywiady innych państw (nawet tych zaprzyjaźnionych). Osoby te zazwyczaj nie chciały oficjalnej ochrony, a nawet jeżeli z niej korzystały, to i tak SB umieszczała w ich otoczeniu TW, i to nie po to, żeby na nich donosili, ale żeby na bieżąco czuwali nad bezpieczeństwem ich i prowadzonych przez nich badań. Zadaniem takich agentów była obserwacja bliskiego otoczenia chronionej osoby i natychmiastowe informowanie współpracującego oficera SB o wszelkich przejawach nadmiernego zainteresowania zewnętrznego lub próbach nieuprawnionego dostępu do dokumentacji i wyników badań. Dalsze postępowanie należało już do kompetencji funkcjonariuszy SB. Jestem pewien, że dzisiejsze służby specjalne działają w ten sam sposób, bo nawet najlepsza technika operacyjna nie jest w stanie zastąpić człowieka!
Innym przykładem ochrony osób są pielgrzymki do Polski Jana Pawła II. Ochroną papieża bezpośrednio zajmowała się zawsze ogromna rzesza funkcjonariuszy SB. Osobiście uczestniczyłem w czerwcu 1983 r. w ochronie papieża podczas mszy w Katowicach-Muchowcu. Muszę przyznać, że było to ogromnym, niezapomnianym przeżyciem. Pielgrzymka ta miała miejsce po dwóch latach od zamachu w Rzymie, którego dokonał Ali Agca. Władze kraju obawiały się zewnętrznej prowokacji i kolejnego zamachu na Jana Pawła II, tym razem w Polsce. Wiadomo, że w takim przypadku bezpośrednio obwiniony zostałby gen. Wojciech Jaruzelski i jak zawsze polskie służby specjalne. Na szczęście do tego czarnego scenariusza nie doszło. Funkcjonariusze SB pracowali na granicy fizycznych możliwości. Również cała sieć tajnych współpracowników była zaangażowana w ochronę, wmieszana w tłum pielgrzymujących, poddając obserwacji nawet zgromadzony tam kler. W tych warunkach praktycznie nic złego nie mogło się wydarzyć.
Następną grupą tajnych współpracowników byli szpiedzy,

pozyskiwani przez oficerów

Departamentu I SB poza granicami Polski spośród osób posiadających dostęp do materiałów będących w sferze zainteresowania naszego wywiadu. Najczęściej byli to obcokrajowcy – zazwyczaj dobrze wynagradzano ich finansowo.
Na temat działalności tajnych współpracowników SB można wiele jeszcze napisać, ale konkluzja jest jedna – nie wolno tych wszystkich ludzi utożsamiać z pospolitymi donosicielami! Byli i są ważnym elementem operacyjnej działalności służb specjalnych. Tak funkcjonuje cały współczesny świat i można to nawet ganić, ale fakty trzeba przyjąć do wiadomości! Dlaczego np. agent FBI cieszy się poważaniem obywateli Stanów Zjednoczonych? Chyba dlatego, że poziom świadomości społeczeństwa amerykańskiego jest trochę inny niż społeczeństwa polskiego. Trzeba wreszcie wyjść ze skorupy zaborów, okupacji czy PRL, trzeba zmienić nastawienie, a wtedy przestaniemy szukać strachów historii. Rola dzisiejszych polskich służb specjalnych jest zapewne bardzo trudna, bo jak mają pozyskać agenta (do jakichkolwiek zadań), skoro nasze państwo nie daje gwarancji zachowania tajności jego pracy i personaliów? Czy zajmowanie takiego stanowiska nie jest działaniem na szkodę Polski?

O tym, kto pracował dla dobra ojczyzny (takiej, jaka była, bo była jedyna), a kto był zwykłym kapusiem, nie może świadczyć sam fakt bycia w przeszłości tajnym współpracownikiem SB, ale wnikliwa analiza jego teczki pracy. Możecie mi wierzyć albo nie, ale w wielu przypadkach zdziwilibyście się, pochopnie kwalifikując tych ludzi negatywnie w zestawieniu z tym, co faktycznie robili.
Dlatego sprzeciw budzą pomysły Prawa i Sprawiedliwości, podchwycone przez Platformę Obywatelską, obniżenia emerytur funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa. Stosowanie przez władze państwowe odpowiedzialności zbiorowej świadczy o przyjęciu kierunku rozwoju nakierowanego na jakiś neostalinizm. Na dodatek już na wstępie premiuje się zdrajców, którzy będąc funkcjonariuszami SB, współpracowali z opozycją. Jaki to jest sygnał dla oficerów obecnych służb specjalnych? Kto na początku lat 80. XX w. przewidywał rozpad ZSRR, likwidację RWPG i Układu Warszawskiego? A jednak stało się! Jeżeli Polska pójdzie w kierunku nowego totalitaryzmu, można spodziewać się kolejnego zakrętu historii, który dziś trudno przewidzieć. Czy w tym momencie oficerowie służb specjalnych nie zaczną kombinować, że bardziej opłaca się współpraca z przeciwnikiem obecnego państwa, bo w razie jego upadku można oczekiwać wymiernych profitów? Czy PO nie zdaje sobie sprawy, że w ten sposób podkopuje fundamenty władzy państwowej, bo zamiast mieć w służbach specjalnych oddanych Polsce patriotów, może niechcący wytworzyć armię nowych Wallenrodów, niekoniecznie działających dla dobra ojczyzny? Jeden precedens już stworzono – uhonorowano amerykańskiego szpiega, jakim był płk. Ryszard Kukliński. Zdrada znaczy zdrada i nic innego! Nie można nagradzać różnego rodzaju faryzeuszy i tępić patriotów oddanych ojczyźnie – jakakolwiek by ona była! Jeżeli funkcjonariusze służb specjalnych w przeszłości popełnili przestępstwa, to powinno się im stawiać konkretne

zarzuty przed sądem

i w wyniku prawomocnego wyroku skazującego pozbawiać nienależnych w tym momencie przywilejów. Przestępcom stanowcze nie – zarówno tym z okresu PRL, jak i nowej Rzeczypospolitej! Pamiętać jednak trzeba, że funkcjonariusze SB byli legalnymi urzędnikami legalnego państwa, jakim była PRL uznawana przez wszystkie rządy państw świata. Jeżeli pracowali uczciwie i nie popełnili przestępstw, to nie ma podstaw do ograniczania ich praw nabytych. Takie pomysły w razie ich przeprowadzenia przez Sejm podpis prezydenta uzyskają automatycznie, jednak małe jest prawdopodobieństwo podtrzymania ich przez Trybunał Konstytucyjny. Gdyby jakimś cudownym trafem stało się inaczej, to Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nie będzie miał problemu z właściwym rozstrzygnięciem.

Autor jest oficerem polskich służb specjalnych

 

Wydanie: 2008, 40/2008

Kategorie: Opinie

Komentarze

  1. Anonim
    Anonim 27 listopada, 2018, 13:01

    Bardzo dziękuję za ten tekst.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy