Twarz od zmarłego

Twarz od zmarłego

Kontrowersyjny brytyjski chirurg pragnie przełamać kolejne tabu w medycynie

Peter Butler, chirurg plastyczny z Royal Free Hospital w północnym Londynie zastanawia się : „Pytanie nie brzmi: czy potrafimy to zrobić? Musimy pytać: czy powinniśmy to zrobić?”. Przed ośmiu laty był w zespole amerykańskich naukowców, który sprawił, że na grzbiecie myszy wyrosło ludzkie ucho. Obecnie twierdzi, że już za kilka miesięcy możliwe będzie przeszczepienie żywej osobie całej twarzy zmarłego.
Taki zabieg od razu przywołuje na myśl poczynania doktora Frankensteina lub scenariusz sensacyjnego filmu. W hollywoodzkim obrazie „Off face” genialny złoczyńca (w tej roli Nicolas Cage) przeszczepia sobie twarze martwych odcinane promieniem lasera. W prawdziwym życiu laser może nie będzie potrzebny, ale jak zapewniają eksperci, z technicznego punktu widzenia

przeszczep całej twarzy nie stwarza poważniejszych problemów.

Stanie się to możliwe dzięki postępom mikrochirurgii oraz nowym lekarstwom immunosupresyjnym, osłabiającym reakcję odrzucenia przeszczepu. Do tej pory aż 11 osobom przeszczepiono (zazwyczaj z powodzeniem) rękę martwego człowieka – lekarze umiejętnie połączyli nerwy, naczynia krwionośne, chrząstki i kości. Nie ma powodów, aby transplantacja całej twarzy z nosem, wargami, brwiami i powiekami miała się nie udać. Wiadomo, że oprócz dr. Butlera do dokonania tego bezprecedensowego zabiegu w dziejach transplantologii przygotowują się zespoły chirurgów w Australii i w USA.
W Wielkiej Brytanii na tę operację czekają trzy kandydatki – dwie młode Angielki i kilkunastoletnia Irlandka, która bawiąc się jako dwuletnie dziecko zapałkami w samochodzie ojca, wywołała pożar. Została potwornie oszpecona i marzy, że dr Butler ofiaruje jej nową twarz… i nowe życie. Kiedy pojawiły się pierwsze informacje na ten temat, do Irlandii pospieszyły tłumy dziennikarzy w poszukiwaniu sensacji. Ekipy reporterów pojawiły się pod domami kilku dziewcząt mających poważne obrażenia twarzy. Okazało się później, że żadna z tych nastolatek nie szukała pomocy Butlera. Dziennik „Irish Independent” ujawnił nawet tożsamość uczennicy czekającej jakoby na nową twarz. Reporterzy jednak się pomylili, a oburzeni rodzice nastolatki podali gazetę do sądu. Jak twierdzi dziennik „Evening Standard”, na pierwszy w dziejach medycyny przeszczep twarzy czeka 16-letnia Lena Marie Murphy. Nie jest to pewne, wiadomo natomiast, że rodzina dziewczyny, która rzeczywiście zwróciła się do dr. Butlera, negocjuje już z kilkoma redakcjami gazet bulwarowych oraz ze stacjami telewizyjnymi, które za prawo do opublikowania tragicznej historii okaleczonego przez ogień dziecka gotowe są zapłacić kilkaset tysięcy funtów. „Nie szukamy sensacji, ale dziennikarze sami rozgłosili tę historię. Wykorzystamy okazję, aby zabezpieczyć finansowo przyszłość naszej córki”, tłumaczy ojciec dziewczyny.
Jeżeli Lena zostanie zakwalifikowana do operacji, będzie musiała czekać, aż znajdzie się dawczyni w odpowiednim wieku, odpowiedniego wzrostu, o odpowiednim kolorze skóry i oczywiście martwa. Twarz musi zostać „pobrana” najpóźniej cztery godziny po zgonie. Operacja potrwa 10-12 godzin, następnie koniecznych będzie kilka dalszych zabiegów. Możliwe są różne warianty operacji – pierwszy obejmuje przeszczep skóry, tkanki tłuszczowej i naczyń krwionośnych, w drugim dochodzą do tego mięśnie twarzy wraz z nerwami, wreszcie trzeci, kompletny zabieg obejmuje także transplantację kości twarzowych, a więc rekonstrukcję czaszki biorcy. Jeśli operacja się uda, Lena będzie musiała przez całe życie przyjmować leki immunosupresyjne. Otrzyma za to nową, wprawdzie nieco sztywną, ale zdolną do mimiki twarz, niewzbudzającą od razu przerażenia, wstrętu ani grozy, w najlepszym razie współczucia.
„Transplantacja twarzy umożliwi wielu osobom, które w wyniku wypadków, chorób nowotworowych czy wojen utraciły niekiedy całą twarz, powrót do względnie normalnego życia. Trzeba pamiętać, że wielu takich ludzi przez lata nie odważa się wyjść z domu. Przeszczepy samej skóry w tak poważnych przypadkach niewiele pomogą. Taka skóra nie ma nerwów, twarz pozostaje nieruchomą maską. Nie potrafimy zresztą odtwarzać powiek ani warg. Umiemy rekonstruować nosy, ale rezultat zazwyczaj jest mierny. Przeszczep całej twarzy niekiedy jest jedynym rozwiązaniem”, przekonuje dr Butler, którego jedni uważają za pioniera, poszerzającego granicę medycyny, drudzy – za żądnego rozgłosu ucznia Frankensteina.
Ale 40-letni Peter Butler wie, że największą przeszkodą w przeprowadzeniu kontrowersyjnej operacji są

względy etyczne i moralne.

Nie przeszczepi Lenie Murphy nowej twarzy od zmarłej dziewczyny, dopóki nie zostanie przeprowadzona szeroka dyskusja na ten temat, dopóki Komisja Etyki nie wyrazi zgody.
I nie wiadomo, czy londyński chirurg taką zgodę otrzyma. Przeszczep twarzy budzi gwałtowny sprzeciw wielu etyków, lekarzy oraz filozofów. Twarz jest przecież wyrazem osobowości, zwierciadłem duszy i symbolem niepowtarzalności każdego człowieka. Nie przypadkiem ludzie oceniając bliźnich, patrzą na ich twarze. Czy osoba z twarzą zmarłego będzie jeszcze sobą, czy tym drugim? Czy poradzi sobie psychicznie, gdy patrząc w lustro, ujrzy obce oblicze? Owszem, wiele podobnych wątpliwości pojawiło się w 1967 r., gdy po raz pierwszy przeszczepiono serce, tradycyjnie uważane za siedzibę duszy. Dziś transplantacja serca jest zabiegiem rutynowym. Ale mięśnia sercowego przecież nie widać, zresztą przeszczep tego organu ratuje życie, przeszczep twarzy tylko poprawia jego jakość. „Naprawdę nie musimy tego robić. Co się stanie, jeśli organizm pacjenta odrzuci przeszczep obcej twarzy?”, pyta londyński chirurg Iain Hutchison.
Dr Butler twierdzi, że pod względem psychicznym najlepszymi biorcami będą dzieci do lat sześciu, które jeszcze nie utożsamiają swej osobowości z twarzą. Chirurg z Royal Free Hospital zapewnia też, że twarz biorcy będzie różniła się od oblicza martwego dawcy – skóra ludzka jest przecież elastyczna, zaś kości czaszki odmienne. Mimo to nie można wykluczyć, że biorca zostanie zapytany na ulicy: „Jaki pan podobny do mojego zmarłego brata. Czy dostał pan może jego twarz?”.
Z pewnością

kandydatów do operacji nie zabraknie.

Dla wielu ofiar ciężkich chorób czy wypadków życie jest prawdziwym koszmarem. W samochód 19-letniej Jacqueline Saburido z Kentucky uderzył pojazd prowadzony przez pijanego kierowcę. Wybuchł pożar, uwięziona na przednim siedzeniu dziewczyna doznała poparzeń 60% powierzchni ciała, nikt się nie spodziewał, że przeżyje. Jacqueline nie umarła, ale utraciła włosy, uszy, nos i lewą powiekę, doznała też częściowej utraty wzroku. Dziś ma 22 lata i 40 operacji za sobą. Jej wargi i oczy muszą być stale nawilżane. Młoda Amerykanka również poprosiła o pomoc dr. Butlera, który jest jej ostatnią nadzieją.
Czy jednak znajdą się dawcy? Najbardziej palącym problemem transplantologii jest zbyt mała liczba organów do przeszczepów, nawet „zwykłych” nerek. Ile rodzin zgodzi się na pobranie twarzy swego ukochanego zmarłego, i to niemal od razu po zgonie? Przedsiębiorcy pogrzebowi twierdzą, że żałobnicy zawsze chcą widzieć twarze i dłonie swych spoczywających w trumnach najbliższych. Dr Butler przeprowadził ankietę wśród 150 lekarzy, pielęgniarek oraz przypadkowo wybranych obywateli. Większość oświadczyła, że w razie konieczności przyjmie „obcą” twarz, nikt jednak nie zgodził się oddać do przeszczepu swojej.
W Komisji Etycznej, która zadecyduje, czy szokująca operacja zostanie przeprowadzona, zasiada Simon Weston, były żołnierz Gwardii Walijskiej, któremu po wojnie o Falklandy pozostały ordery, ale także straszliwe blizny. Jeszcze nie wie, jaką podejmie decyzję: „Dla mnie sama myśl o przyjęciu obcej twarzy jest tak bulwersująca, że nie biorę jej pod rozwagę. Człowiek jest przede wszystkim osobą. Światło ludzkiej osobowości może świecić nawet przez najbardziej okaleczone oblicze”.

Wydanie: 17/2003, 2003

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy