Ukraina i Polska po Mińsku

Ukraina i Polska po Mińsku

Powszechne jest teraz u nas biadolenie, i to wyjątkowo zgodne polityków różnych opcji i dziennikarzy, że porozumienia z Mińska nie są przestrzegane, że Europa skapitulowała przed Putinem, że Rosja od początku nie miała zamiaru ich przestrzegać, że Hollande i Merkel zgotowali Europie niemal drugie Monachium. Jednak walki ustały. Nie ustały – mówią nasi sceptycy – bo tu i ówdzie jeszcze dochodzi do wymiany ognia. Przekazano sobie wzajemnie setki jeńców. Nie wszystkich – zaoponują sceptycy. Obie strony z linii rozejmowej wycofują ciężki sprzęt wojskowy, ale nasi sceptycy podejrzewają, że Rosja (prorosyjscy separatyści) nie zrobi tego do końca, a nawet jeśli zrobi, to tylko po to, by oszukać Zachód i znów z tym sprzętem wjechać. Z taką logiką polemizować nie sposób. Jest jednak faktem niezaprzeczalnym, że na wschodzie Ukrainy ginie mniej ludzi, kruchy, bo kruchy, ale jakiś pokój tam zapanował, ludzie mniej cierpią i jest czas pracować nad rozwiązaniem problemu. Czy się uda? Nie wiem. Ale jeżeli nie będzie się próbowało, nie uda się na pewno. Nie uda się też, jeśli przystępując do prób, z góry nie wierzy się w ich powodzenie i w kółko głośno to powtarza.

W interesie Europy, Ukrainy i w partykularnym interesie Polski jest, aby porozumienia mińskie były przestrzegane, aby stanowiły punkt wyjścia do dalszych rozmów. Czy to się podoba naszym politykom i dziennikarzom, czy nie, Merkel i Hollande odnieśli sukces. Przy okazji sukces polityczny odniósł tak u nas pogardzany i wyśmiewany Łukaszenka. To, że miejscem rozmów był Mińsk, nie Warszawa, gospodarzem Łukaszenka, nie Komorowski, a do rozmów nawet nas nie zaproszono, że w tym wszystkim nieobecny jest Tusk ze swoimi brukselskimi możliwościami, a ciężar negocjacji biorą na siebie Merkel i Hollande, jest świadectwem klęski naszej polityki wschodniej. Pracowaliśmy na nią długo.

Nadrabiamy pokrzykiwaniem na Rosję, wyzywaniem Putina, teraz chcemy słać na Ukrainę instruktorów wojskowych, co Rosja postrzegać będzie (już to zapowiedziała) jako eskalację konfliktu.

Alicja (ta z Krainy Czarów) zapytała kiedyś Kota-Dziwaka, którędy powinna pójść. „To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś dojść”, odpowiedział Kot. „Właściwie wszystko mi jedno”. „W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz”. Przemyślenie tego dialogu zalecam naszym politykom. Dokąd chcemy dojść? Jakie widzimy rozwiązanie problemu ukraińsko-rosyjskiego? Jeśli zbrojne, jeśli wierzymy, że Ukraina odbije Donieck i Ługańsk, a następnie Krym, i chcemy uczestniczyć w tej wojnie po stronie Ukrainy, to trzeba jak najszybciej wysłać Ukrainie nie tylko instruktorów i broń, ale też spełnić marzenia Zbigniewa Bujaka i wysłać „chłopców do Donbasu”. Pozostaje jeszcze kilka drobiazgów do uzgodnienia: np. czy wojujemy na Ukrainie sami, czy razem z całym NATO?

Czy liczymy na to, że USA razem z NATO wypowiedzą Rosji wojnę, odbiorą jej Krym, Donieck i Ługańsk i zwrócą je Ukrainie? Chcemy wojny światowej? Gdyby ta nawet była do wygrania, odbudowa Donbasu przestałaby być największym problemem, cała Europa i Ameryka wyglądałyby podobnie. A może liczymy na to, że wystarczy, jeśli Ukrainie damy broń i instruktorów, bo wtedy sama te terytoria odbije, mimo zasadniczych jak dotąd trudności z mobilizacją?

Czy naprawdę ktoś przy zdrowych zmysłach wierzy, że konflikt ukraińsko-rosyjski może być rozwiązany w drodze militarnej? Jeśli nie, to pozostają środki polityczne, a te polegają na rozmowach. Jeżeli więc chcemy dojść nie do wojny, ale do rozmów, nie róbmy czegoś, co te rozmowy utrudnia lub oddala. Przestańmy rozważać, czy Ukrainie wysłać broń i instruktorów, czy dalej obrażać Putina, a przy okazji Rosję i Rosjan, nadal ich szczypać i drażnić. To rozmów nie ułatwia, tylko rozbudza emocje, uniemożliwia spokojny dialog.

Niektórzy co bardziej umiarkowani politycy i publicyści próbują różnicować: zły Putin, dobrzy Rosjanie. Nie ma to wprawdzie większego sensu, jeśli się zważy, że Putin ma w Rosji ogromne, największe od lat poparcie, o jakim zachodni politycy mogliby tylko pomarzyć, ale zawsze. Szef polskiej dyplomacji w takie subtelności się nie bawi. Mówiąc, że to nie Rosjanie wyzwolili (wzięli pod swoją okupację?) obóz w Auschwitz, kwestionując ich wkład w zwycięstwo w II wojnie światowej, obraża dumę Rosjan, nie mówiąc już o tym, że wprowadza niebezpieczny podział odpowiedzialności za zbrodnie stalinizmu na poszczególne nacje ZSRR.

Rosjanie to wielki naród, o wielkiej kulturze i jednej z największych literatur świata. Naród, który wydał Puszkina, Tołstoja, Czechowa, Dostojewskiego. Który wydał Czajkowskiego i Hercena. Każdy naród ma swoją dumę. Przez lata dzięki propagandzie i edukacji Rosjanie byli dumni (obojętne, słusznie czy niesłusznie) z osiągnięć rewolucji, mocarstwowej pozycji, podboju kosmosu i zwycięstwa nad faszyzmem.

Rozpad ZSRR, a już wcześniej pierestrojka i głasnost obaliły mit rewolucji. Spowodowało to utratę pozycji światowego mocarstwa, słabość gospodarcza przesądziła zaś o roli w podboju kosmosu. Z dnia na dzień Rosjanie utracili wszystko, z czego byli dumni. Został im mit wojny ojczyźnianej, okupionej milionami poległych, ale zwycięskiej. W ten mit bezmyślnie ugodził Schetyna. Dotknął nie Putina (on ma to w nosie), ale i tak głęboko sfrustrowanych Rosjan.

Dzielenie zasług, ale i odpowiedzialności ZSRR według poszczególnych nacji poza tym, że jest głupie, jest niebezpieczne. Czy w takim razie Rosja odpowiada za zbrodnie stalinizmu, skoro sam Stalin i Beria byli Gruzinami?
Naprawdę, Alicjo, zanim zaczniesz iść, dobrze się zastanów, dokąd chcesz dojść.

Wydanie: 10/2015, 2015

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki

Komentarze

  1. Jurek
    Jurek 10 marca, 2015, 20:15

    Schetyna to geniusz historyczny i dyplomatyczny…Te odkrycia na temat Auschwitz to musi być jakaś niezwykle skomplikowana gra z Rosją przewidziana na 10 kroków do przodu…Bo chyba nie zwykłe bęcwalstwo Shreka?

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Edmund Kaleciński
    Edmund Kaleciński 16 marca, 2015, 16:50
  3. Piotr Raczyński
    Piotr Raczyński 9 listopada, 2015, 16:36

    Oto stanowisko lewicowej opozycji wobec wydarzeń w tym kraju. 2015
    Lewicowa opozycja „potępia ukraińskie rząd I apeluje do lewicy do konsolidację.

    29 października tego roku odbyło się posiedzenie Rady Koordynacyjnej stowarzyszenia publicznego lewicowych i centrolewicowch partii i organizacji społecznych Ukrainy „lewicowej opozycji”. Spośród 24 członków Rady, z udziałem 13 pod przewodnictwem współprzewodniczący „lewicowej opozycji”, przewodniczący Partii Socjalistycznej Natalia Vitrenko.
    Problemy i tworzą oceny dotyczące głównych problemów Ukrainy: sytuacja społeczno-ekonomiczna, groźba utworzenia neo-nazistowskiej dyktatury, rozwiązywanie mechanizmu konfliktów w Donbasie, wyniki wyborów do lokalnych organów samorządowych 25 października terroru politycznego z liderem Partii Pracy Ukrainy A. Bondarczuk.
    Dogłębnie analizuje przyczyny i konsekwencje porażki lewicy w wyborach lokalnych, Rada Koordynacyjna przyjęła apel do wszystkich sił lewicowych na Ukrainie.
    Podjęto decyzje w sprawie koordynacji członków „lewicowej opozycji” w najbliższej przyszłości.
    Dokumenty „lewicowa opozycja”, przyjęty przez Radę Koordynacyjnego cm. Poniżej.
    Serwis prasowy Partii Socjalistycznej Postępowej
    źródło:Газета ВОО ЗУБР «Левая оппозиция» осуждает украинскую власть и призывает левых к консолидации
    7.11.2015

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy