Ukrainizacja Lubelszczyzny

Ukrainizacja Lubelszczyzny

Polsko-Ukraiński czy Ukraińsko-Polski Uniwersytet?

W Lublinie ma powstać uniwersytet polsko-ukraiński, która to sprawa ciągnie się już od kilku dobrych lat. Autorem tego pomysłu był w roku 1997 Bohdan Osadczuk, w czasie okupacji niemieckiej depolonizator Chełmszczyzny, następnie stypendysta hitlerowskich Niemiec, zaciekły piewca „chwały” szowinizmu ukraińskiego. W efekcie w 2001 r. powstało Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów, stanowiące etap do powołania wyżej wspomnianego uniwersytetu. Nazwa uczelni nie jest jeszcze ustalona – nie wiadomo, czy będzie to Polsko-Ukraiński Uniwersytet Europejski, czy też Ukraińsko-Polski Uniwersytet Europejski. Uprzednio na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim zainicjowano tzw. tygodnie ukraińskie. Były one wspierane m.in. przez Bogumiłę Berdychowską, później inicjatorkę zbierania podpisów pod protestem do Rady Warszawy przeciwko wzniesieniu pomnika ofiar OUN-UPA w stolicy. Innym patronem był Jacek Kuroń. Na KUL funkcjonuje Collegium Ucrainicum, a na UMCS Zakład Filologii Ukraińskiej. Widocznie mało tego wszystkiego – trzeba powołać rzeczony uniwersytet.

Tajemnicza umowa

Aby taka placówka powstała, musi zostać zawarta umowa międzypaństwowa między Polską a Ukrainą. Co charakterystyczne, o samym pomyśle, umowie i całej sprawie głucho w mediach. Natomiast powołanie tej placówki jest forsowane przez lubelski dodatek „Gazety Wyborczej”, który na bieżąco monitoruje i agresywnie wspiera sprawę. W wydaniu z 20-21.02.2009 r. dodatek lubelski „GW” informował o akceptacji przez ukraińską radę ministrów umowy. „Jej parafowanie nie jest już konieczne. Czekamy tylko na podpisanie”, napisano, dodając, że strona polska chce tego dokonać na Zamku Lubelskim. Umowa została poprzedzona deklaracją podpisaną dwa i pół roku temu przez ówczesną premier Ukrainy Julię Tymoszenko oraz Donalda Tuska. Początkowo przewidywano, że uniwersytet mieścić się będzie w Lublinie i Lwowie. Tymczasem w lipcu 2009 r. Ukraińcy nieoczekiwanie zaproponowali inne miasta – Warszawę i Kijów. Ostatecznie ustalono, że uczelnia mieścić się będzie w Lublinie i Kijowie, a we Lwowie znajdzie się filia. Poza tym wiadomo, że rektorami będą kolejno naukowcy polscy i ukraińscy, pierwszym ma być Polak. Nic więcej.

Kosztem polskich dzieci

Na razie okazało się, że placówka ma trudności ze znalezieniem lokum w Lublinie. Początkowo władze miejskie chciały zlikwidować bursę (265 dzieci i 40 pracowników) przy ul. Weteranów, co spotkało się z protestami rodziców, nauczycieli i niektórych radnych. Za siedzibę rektoratu obrano budynek przy ul. Uniwersyteckiej, gdzie mieści się policyjna izba dziecka. Zostanie ona przeniesiona do komendy miejskiej na dwa lata, a potem znowu do nowo budowanego komisariatu. Samorząd wojewódzki ma w związku z tym dofinansować budowę nowej izby kwotą 7,5 mln zł. Na ten wydatek musi się zgodzić sejmik województwa. Studenci mają uczyć się w pomieszczeniu zajmowanym przez Wojewódzki Dom Kultury.
Ukraińcy sprawę pomieszczeń już rozwiązali – w Kijowie uczelnia zostanie usytuowana w centrum miasta, a nadto zarezerwowano 11 ha ziemi na kampus. We Lwowie filia zajmie XVII-wieczne kolegium jezuickie (sic!).

Sporów ciąg dalszy

To jednak nie koniec sporów. Prócz wspomnianej już kontrowersji odnośnie do lokalizacji uczelni w Polsce i na Ukrainie doszły nowe. Najpierw z Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów wystąpił KUL, tworząc Centrum Ucrainicum, co odczytano jako zagrożenie dla powstania uniwersytetu. Na naradzie zorganizowanej przez „GW” w celu promowania uczelni, stawili się posłusznie przedstawiciele lubelskich szkół wyższych, władz miasta, władz województwa tudzież politycy. Prof. Jan Pomorski, były prorektor UMCS, mianowany pełnomocnikiem ds. uniwersytetu polsko-ukraińskiego, apelował, by wszystkie uczelnie lubelskie zawarły porozumienie deklarujące wolę powołania takiej placówki. Stanowisko to poparł gorliwie poseł PiS Wojciech Żukowski: „Wy, naukowcy, podpiszcie porozumienie, a my, posłowie, przeniesiemy je do parlamentu”, obiecywał. Prof. Stanisław Chibowski, prorektor UMCS, proponował, aby zwrócić się do władz ukraińskich z prośbą o wyjaśnienie, czemu unikają spotkania, na którym zostałoby podpisane porozumienie. Ks. Stefan Bartuch zauważył, że nie można się obrażać na ministrów ukraińskich za to, że nie przyjechali, ale „trzeba samemu wsiąść w samochód i jechać na Ukrainę”. Marszałek województwa Krzysztof Grabczuk też wykazał się odpowiednią gorliwością: „Trzeba powołać zespół ludzi – trzy-cztery osoby, które by lobbowały na rzecz powołania uczelni”, błysnął pomysłem.

Polska zapłaci więcej?

Jak widać, Ukraina wcale nie pali się do tego pomysłu albo prowadzi z Polską grę. Aby zachęcić wschodniego sąsiada do realizacji pomysłu Osadczuka, minister nauki Barbara Kudrycka zgłosiła możliwość utworzenia polsko-ukraińskiego funduszu stypendialnego. Zapowiedziała też rozważenie powołania w Lublinie Europejskiego Kolegium Partnerstwa Wschodniego, kształcącego wyłącznie doktorantów. „GW” cytuje wypowiedź anonimowego urzędnika obeznanego z kulisami negocjacji: „To raczej sygnał strony polskiej, że jesteśmy zdeterminowani, by w końcu doprowadzić do pozytywnego zakończenia rozmowy, próba wywarcia nacisku na stronę ukraińską niż realny projekt”. Były wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie PiS – prof. Stefan Jurga wysunął projekt, aby budynek dydaktyczny i akademicki sfinansować z rezerwy programu operacyjnego „Infrastruktura i środowisko”. Byłaby to kwota, bagatela, 100 mln zł. Z wypowiedzi Żukowskiego i Jurgi wynika, że PiS jest bardziej zainteresowane uniwersytetem niż władze Ukrainy.
Zasadnicze finansowanie przed- sięwzięcia wynosiłoby co najmniej 4 mln euro rocznie. Polska proponuje, by składki te były płacone przez obie strony równo. Ukraińcy nie są tacy hojni: deklarują 2 mln euro w ciągu trzech lat od daty ratyfikacji umowy. Zresztą z obu stron padają różne inne kwoty. Wspomniany już Jurga zgłosił wspaniałomyślnie (widocznie w imieniu polskich podatników), co następuje: „Strona polska winna rocznie pokrywać 2/3 kosztów utrzymania kadry i stypendiów, a strona ukraińska 1/3 kosztów, tzn. odpowiednio 13 mln zł i 7 mln zł”. Jaki byłby jego udział finansowy, delikatnie przemilczał.

Tako rzecze Pomorski

Jak wspominałem wyżej, prof. Pomorski został mianowany pełnomocnikiem ds. utworzenia uniwersytetu. Był on współtwórcą Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów. W lutym br. przedstawił założenia planowanej uczelni. Będzie nią zarządzała rada nadzorcza. Rektor i przewodniczący rady nie mogą pochodzić z tego samego kraju. Wszyscy doktoranci EKPiUU otrzymają propozycję nauki na uniwersytecie, gdzie ma się kształcić 4 tys. osób. 20% studentów i wykładowców ma pochodzić z innych krajów niż Polska i Ukraina, z pierwszeństwem dla kandydatów z państw Europy Środkowo-Wschodniej. Na razie w Kijowie odbywać się będą studia licencjackie, a w Lublinie magisterskie i doktoranckie oraz prowadzone habilitacje. Tematy prac magisterskich mają zamawiać rządy obu państw. Językami wykładowymi mają być polski, ukraiński i angielski. Ukraińcy zaproponowali, by czwartym językiem został również rosyjski.
Planuje się powołać trzy wydziały: humanistyczny, informatyki i zarządzania, fizyki jądrowej. Na humanistyce przewidziano cztery kierunki: ukrainoznawstwo, rusoznawstwo, europeistykę i kulturoznawstwo. Studenci mają też opanować jeden z następujących języków: ormiański, gruziński lub azerski. Być może zostanie też utworzony kierunek gruzinoznawstwa. „Macie gwarancję zatrudnienia”, zapewniał Pomorski.

Po co ten uniwersytet?

Powołaniem uniwersytetu są bardzo zainteresowani Adam Michnik, abp Józef Życiński i – rzecz jasna – sam Pomorski. Ten ostatni jest autorem bardzo ciekawego aforyzmu: „Wszyscy mamy korzenie ukraińskie”. Władze Lublina i województwa popierają, jak mogą, realizację tej koncepcji. Zresztą niechby spróbowały oponować. Skoro funkcjonuje EKPiUU, rozbudowana ukrainistyka na UMSC i KUL, a zarówno Lublin, jak i Lwów oraz Kijów mają wiele wyższych szkół, powstaje pytanie, po co powoływać nową tego rodzaju placówkę. Tym bardziej że władze Ukrainy wykazują (pozornie czy rzeczywiście – to inna sprawa) umiarkowane zainteresowanie opisaną inicjatywą. Z kolei pozycja mniejszości ukraińskiej na Lubelszczyźnie, podobnie jak w innych regionach naszego kraju, jest bardzo silna.
Należy przypuszczać, że jest to inicjatywa organizacji mniejszości ukraińskiej i polskiego lobby filoukraińskiego, aby za polskie pieniądze kształcić inteligencję ukraińską, która przecież nie będzie (w każdym razie w większości) funkcjonować na Ukrainie, lecz w Polsce. Na Ukrainie, jak na razie, warunki są bardzo trudne, a o pracę jeszcze trudniej niż w Polsce. A tu stypendia, szybkie doktoraty i habilitacje, a praca zapewniona.
Jest jeszcze inny aspekt tego zabiegu. Ukraińcy nie kryją, że Lubelszczyznę (nie tylko te tereny Polski) traktują jako Zakerzonię. Wprawdzie Ukraina, przy naszej bezbronności, mogłaby tzw. Zakerzonię zająć bez trudu, ale epoka już nie ta. Nie stać jej z kolei na opanowanie ekonomiczne tych ziem, co czynią Niemcy z naszymi Ziemiami Odzyskanymi. Toteż wybrano inną metodę – ukrainizacji terenów, do których Ukraińcy zgłaszają pretensje, przy pomocy polskich najmitów. Za lat kilka, jeśli uniwersytet powstanie, jego absolwenci z tytułami magistrów, doktorów, nie tylko humaniści, zajmować będą kluczowe stanowiska w polskiej administracji, na polskich uczelniach, w innych zakładach pracy. To oni, a nie bezrobotni coraz częściej Polacy będą decydowali o sprawach polskich na szczeblu regionalnym, bo szczeble centralne mają już dostatecznie opanowane, z Kancelarią Prezydenta włącznie. Pomniki UPA rozsiane po całej Polsce i kłamstwa na temat rzezi dokonanej na Polakach zamieszkujących Kresy Wschodnie stanowią tylko najjaskrawsze dowody siły tej mniejszości. Wspieranej – dodajmy dla uczciwości – przez wszystkie partie establishmentu od lewicy do prawicy. Być może już niedługo na placu Unii Lubelskiej zostanie wzniesiony pomnik Stepana Bandery…

Wydanie: 19/2010, 2010

Kategorie: Opinie

Komentarze

  1. Anka Gorska
    Anka Gorska 27 grudnia, 2015, 04:07

    Poznaj siebie lepiej, bo faktycznie są w stanie zbudować zaufanie w językach dostarczenia efektywnej i atrakcyjnej. Szanse są poprawy jest więc uzależnienie, tak długo, jak zachęcić siebie, dołącz Preply nauka ukraińskiego lublin http://www.blog.notatek.pl/aplikacje-i-gadzety-do-tlumaczenia-jezykowtekstow

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy