Unijne pieniądze czekają

Unijne pieniądze czekają

Ciągle nie jesteśmy gotowi do racjonalnego wykorzystania funduszy europejskich

Przewiduje się, że po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej będziemy uzyskiwać średnio 4,7 mld euro rocznie na rozwój regionalny. Pieniądze przeznaczone są po to, by zmniejszyć różnice między bogatszymi a biedniejszymi członkami Unii – a więc dla Polski, która będzie niewątpliwie najbiedniejszym członkiem UE, jest to niemała gratka.
Na międzynarodowej konferencji w Warszawie przedstawiciele naszego rządu, samorządów oraz Komisji Europejskiej zastanawiali się, co zrobić, by Polska mogła te środki należycie wykorzystać.

Dostajecie najwięcej
– Polska jest w tej chwili największym beneficjentem spośród krajów niebędących w Unii. Z funduszu ISPA (transport, ochrona środowiska) dostaliście 350 mln euro, z PHARE (rozmaite projekty lokalne) – 475 mln euro, z SAPARD (rolnictwo) – 168 mln euro – wyliczał Etienne Claye z Komisji Europejskiej.
Sumy te są w istocie znacznie skromniejsze, bo spora ich część idzie na, jak to elegancko ujął przedstawiciel Brukseli, pomoc ekspercką mającą służyć naszemu zbliżaniu się do Unii. W praktyce oznacza to, iż wielu „ekspertów” mających problemy z pracą u siebie, wysyłana jest do nas i tu godziwie opłacana z unijnych pieniędzy przeznaczonych na pomoc dla Polski. Rzecz jednak w tym, że nawet ze środków, które rzeczywiście mają sprzyjać naszemu rozwojowi, trudno jest skorzystać.
– W sierpniu 1999 r. moja gmina złożyła wniosek do PHARE, który został przyjęty. W listopadzie okazało się jednak, że trzeba go napisać w wersji trzy razy dłuższej. W maju 2000 r. dowiedzieliśmy się, że został zaakceptowany. W marcu 2001 r. powiedziano, iż będzie rozpatrywany ponownie. W październiku polecono nam, by samorząd podjął uchwałę, że do unijnych środków dołożymy 25%. I tak to trwa – mówiła przedstawicielka gminy z woj. śląskiego.

Koło nosa
Bruno Dethomas, ambasador Komisji Europejskiej w Polsce, uznał za bardzo ważne, by Polska zwiększyła możliwości absorpcji środków z Unii. To dla nas wyzwanie, bo jeszcze nigdy dotychczas UE nie zamierzała przyjąć do swego grona krajów tak bardzo „odstających” w rozwoju od państw Unii.
Polska już nieraz obiecywała Unii, że nasze projekty będą coraz lepiej przygotowane i skoordynowane ze sobą. Czasem niestety były to obietnice bez pokrycia – jak choćby ta uczyniona przez poprzedni gabinet, iż Polska do końca roku stworzy tzw. Narodowy Plan Rozwoju prezentujący, jak będzie wyglądać nasza polityka regionalna. Jak uznała Ewa Freyberg, wiceminister gospodarki, nie było najmniejszych szans dotrzymania tego terminu.
– W Brukseli mówią – i mają rację: „Jeśli dziś nie jesteście przygotowani do wykorzystania miliarda euro rocznie, to jak możecie sobie poradzić z siedmioma, ośmioma miliardami za parę lat”. Przecież dotychczas nie przedstawiliśmy systemu zarządzania funduszami europejskimi – dodał prof. Jacek Szlachta z SGH. I bardzo realne jest niebezpieczeństwo, że naprawdę spore unijne pieniądze będą przechodzić nam koło nosa.

Wydanie: 2001, 48/2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy