Upał i inne plagi

Upał i inne plagi

Woda równa się życie. Z tego względu leśnicy lubią bobry. Największe europejskie gryzonie (w średniowieczu uważane za ryby) budują niewielkie, ale szczelne i wytrzymałe tamy, które czasem osiągają spore rozmiary i wytrzymują napór wody nawet na gwałtownie wzbierających górskich potokach. W rezultacie dzięki stałej pracy bobrów, które wcale nie zabierają wody, a jedynie spowalniają jej bieg, powstają zbiorniki mające pozytywny wpływ na całe utworzone wokoło biotopy. Z nowych siedlisk, wodopoju i żerowiska korzystają inne gatunki – od ryb, żab i ważek po ptaki i ssaki. Ludzie także.

Zupełnie inny stosunek do bobrów mają rolnicy, którzy traktują te zwierzęta tylko jako dokuczliwe szkodniki. Tymczasem nie tylko dzikie środowisko naturalne, ale i pola uprawne stale korzystają z bobrzego systemu nawadniania jako awaryjnego źródła wilgoci.

Ponad 800 komisji szacujących właś­nie straty w rolnictwie na skutek suszy (objęła przeszło 10% wszystkich upraw, powodując prawdopodobnie ok. 550 mln zł strat) powinno też ocenić szanse, czyli wskazać miejsca inwestycji w poprawę stosunków wodnych. Taka pomoc rolnikom ograniczałaby przyczyny, a nie tylko skutki. Chodzi o ogólną ochronę naturalnych zasobów wody – nie tylko o jej dostarczenie, ale i o to, aby tak szybko nie uciekała. Gdyby w tych inwestycjach uczestniczyły banki i firmy ubezpieczeniowe, może więcej niż 86 (!) rolników na 1,3 mln (Biznes.pl) wykupiłoby ubezpieczenia upraw od skutków suszy. Nakłady byłyby mniejsze od późniejszych wpływów.

Wysoko uprzemysłowione Niemcy mają aż 30% udziału ekoźródeł w swojej energetyce (Polska 10%), ale do 2050 r. zamierzają zwiększyć ten wskaźnik aż do 80%. Rządowy program inwestowania w nowe technologie stawia przede wszystkim na źródła solarne. Spalanie węgla i produkcja energii na wielkich rzekach wobec notorycznych upałów i braku wody po prostu nie zdaje egzaminu przy stałych zmianach klimatu.

Osobna sprawa to małe, sztuczne zbiorniki wodne. Ograniczmy się do tych, które zwłaszcza ostatnio zdałyby egzamin, i to podwójnie. Według danych Towarzystwa Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych, jeszcze w połowie XX w. w Polsce funkcjonowało 6,5 tys. siłowni wodnych. Dziś jest ich 750, choć na zagospodarowanie czeka 7,5 tys. idealnych lokalizacji.

Miłośnicy serialu „Dzika Polska” mogli przeżyć zaskoczenie, kiedy jeden z odcinków został zrealizowany nie w parku narodowym, lecz przy tamie małej elektrowni. Ten nowy obiekt – jak udowodnił prowadzący program Tomasz Kłosowski – natychmiast po powstaniu zaczął odgrywać pozytywną rolę w lokalnym biotopie. Zbiornik nie tylko wytwarza energię z odnawialnego naturalnego źródła, ale też przechowuje wodę, każdy jej metr sześcienny i kwadratowy ma związek z powietrzem, ziemią i roślinnością. A kropla do kropli…

Foto: Krzysztof Żuczkowski

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 36/2015

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy