Uparci Polacy wiedzą swoje

Uparci Polacy wiedzą swoje

Polacy są uparci w poglądach na stan wojenny. Minęło już 35 lat, zmienił się system, upadło wiele partii i kilka rządów, a ciągle więcej Polaków uważa, że decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego była zdecydowanie słuszna lub raczej słuszna (41%). Odmiennego zdania jest 35%. A to oznacza, że obok nas żyją miliony ludzi nieuznających tej wersji, którą dzień w dzień wciskają im postsolidarnościowi politycy i praktycznie wszystkie media. Od polityków w wydaniu nadwiślańskim niczego mądrzejszego nie można oczekiwać. Ale od mediów można i trzeba. Niestety, głupio stronnicze i impregnowane na fakty media płacą za takie nastawienie coraz większą cenę. Zaufanie do zawodu dziennikarskiego jest najmniejsze od lat. A jakie ma być, jeśli ludzie zamiast informacji dostają szyte przez polityków propagandowe frazesy?

W badaniach CBOS warto zwrócić uwagę na grupę osób uważających wprowadzenie stanu wojennego za zdecydowanie niesłuszne. W 1994 r. było ich 10%, a w tym roku 15%. Jest tak mimo nieustającej, karykaturalnie przerysowanej propagandy obrzydzającej gen. Jaruzelskiego i ówczesny bardzo dramatyczny wybór. A może odwrotnie, może właśnie ta bezrozumna jednostronność ludzi niebudzących zaufania kompromituje wysiłki pisania historii pod własne dyktando? Przecież ci, którzy wówczas byli dorośli, odróżniają prawdę od kłamstwa. I widzą, że im więcej ktoś mówi, że prawda nas wyzwoli, tym częściej najbezczelniej kłamie.

Nigdy nie będzie między Polakami zgody w ocenie stanu wojennego. Ale jeśli ma być z niego pożytek dla całej wspólnoty, potrzebujemy uczciwej i głębokiej analizy wszystkich okoliczności, które do niego doprowadziły. Opowiadanie, że wówczas z jednej strony byli tylko zdrajcy i szubrawcy, a z drugiej mędrcy i patrioci, grozi kiedyś powtórką. I to taką o niewyobrażalnych skutkach, bo polityka o formacie gen. Jaruzelskiego nie widać.
Za stan wojenny były przecież współodpowiedzialne wszystkie najważniejsze wówczas strony konfliktu. Gen. Jaruzelski wielokrotnie robił rachunek sumienia i prezentował swoje racje. Jestem pewien, że to jego historia oceni najwyżej. Bo nie byłoby potrzeby wprowadzenia stanu wojennego, gdyby Kościół i Solidarność wzniosły się ponad swoje doraźne uwarunkowania. Historia mogła się potoczyć inaczej. Lepiej dla Polski.

Wydanie: 2016, 50/2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański
Tagi: stan wojenny

Komentarze

  1. no comment
    no comment 12 grudnia, 2016, 07:38

    Daj ci Panie Boże tylko takich „dyktatorów” jak Jaruzelski. Powtarzanie tych bredni o dyktatorze uwłacza inteligencji przeciętnie rozgarniętego stoczniowca. Zwłaszcza w kontekście dyktatora Piłsudskiego, który dokonał dużo gorszego w skutkach zamachu stanu z ponad czterokrotnie większą ilością ofiar i zmianą ustroju na faszystowski, który mimo to w dzisiejszym państwie polskim wszędzie ma swoje pomniki i uznany jest przez „ojca narodu”. Mimo nagonki na gen. Jaruzelskiego od lat, zmasowanej propagandy nacjonalistycznej, propagandy medialnej i zakłamywania historii przez państwową instytucję IPN, a teraz także wywierania presji na inaczej myślących w sprawie stanu wojennego, ma on 41% zwolenników. To wielka porażka postsolidarnościowych propagandystów. Propagandy „komunistycznej” nie ma już od ćwierć wieku, ale samodzielne myślenie i właściwa ocena faktów historycznych istnieje. Wbrew powszechnemu relatywizmowi.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • no comment
      no comment 12 grudnia, 2016, 11:47

      To nieznacząca garstka piewco solidarnościowego wyzwolenia. Taki sam sukces jak jedynie 43% określających się jako praktykujących katolików w tym kraju świętych i błogosławionych na każdym kroku. I papieża Polaka oczywiście! Cóż, nacjonalista cieszy się z 500+ może się i cieszyć 35 procentową „większością”. Wśród tego sortu zawsze ważniejsze były honorowe porażki i heroiczne klęski.

      Odpowiedz na ten komentarz
  2. Ernest Waligórski
    Ernest Waligórski 12 grudnia, 2016, 11:38

    Polacy wiedzą swoje, ale odnieść można wrażenie, że nie wszystko i niedokładnie. Dba o to oczywiście wszechobecna prawicowa propaganda, medialna i edukacyjna, epatująca kalkami myślowymi i zużytymi niczym bieżnik w gorące lato, pokazywanymi przy każdej okazji, obrazkami z okresu stanu wojennego.Całkowicie natomiast marginalizowany jest, a właściwie ukrywany, fakt historyczny internowania członków PZPR w tym tak prominentnych jak były I Sekretarz Edward Gierek, były premier Piotr Jaroszewicz, byli wicepremierzy Tadeusz Wrzaszczyk i Tadeusz Pyka, I sekretarz KW w Katowicach Zdzisław Grudzień, przewodniczący Centralnej Rady Związków
    Zawodowych Jan Szydlak czy sekretarz KC Zdzisław Żandarowski. Fakt ten w ocenie „historyków” IPN pokroju Andrzeja Paczkowskiego stanowić miał „chwyt propagandowy” lub być „zmyłką dla społeczeństwa”. Obrzydliwe insynuacje i umniejszanie znaczenia niewygodnych faktów to niewątpliwie taktyka ludzi bez przekonujących argumentów. Dla chwytu propagandowego internować towarzyszy? Dziwię się, że do tej pory nacjonalistyczni agitatorzy nie wysnuli wniosku, że aparatczycy PZPR zostali umieszczeni w ośrodkach internowania jako „komunistyczni dywersanci” albo zgoła donosiciele. Jakby cynicznie nie oceniać tego zdarzenia, pozostaje bezsporne, że działacze ci zostali pozbawieni wolności (pod absurdalnymi zarzutami korupcyjnymi) i pozostawali w odosobnieniu z pełnymi stąd wynikającymi konsekwencjami, w warunkach nieodbiegających od tych w jakich przetrzymywano ekstremę solidarnościową. Jeżeli zatem wyznacznikiem krzywd jest internowanie, powinni oni zostać zaliczeni co najmniej w poczet osób represjonowanych. Tym bardziej, że przebywali w tych „nieludzkich warunkach” nierzadko dłużej niż uchodzący dziś za najbardziej pokrzywdzonych. Dla przykładu Edward Gierek był internowany od grudnia 1981 do grudnia 1982 r., a po zwolnieniu poddany stałej obserwacji, gdy dla kontrastu: Jarosław Kaczyński nie został internowany w ogóle, Bronisław Komorowski – człowiek budujący na ruinach, internowany tylko do czerwca 1982 r., wszechwiedząca ikona Solidarności Lech Wałęsa od stycznia 1982 do listopada 1982 r. Nawet wspominający stan wojenny niemal w każdym zdaniu felietonista „Przeglądu” Tomasz Jastrun przebywał w ośrodku odosobnienia w Białołęce zaledwie kilka tygodni (9.11 – 23.12 1982 r.). W porównaniu do kierujących niegdyś „totalitarnym państwem” niebywale krótko. Nic też nie słychać o internowaniu księży katolickich w tym tak „wrogich dla ustroju państwa” jak Henryk Jankowski czy Jerzy Popiełuszko. Ten ostatni często błędnie przywoływany jest przez media przy okazji wyliczania ofiar stanu wojennego, choć zamordowany został na długo po stanie wojennym. Tymczasem w czasie internowania w ośrodku w Głębokiem 30 stycznia 1982 roku mając niespełna 58 lat zmarł Zdzisław Grudzień. Fakt prawie w ogóle nieznany szerszej opinii publicznej. Powodem śmierci było nieleczenie w warunkach odosobnienia ciężkiej choroby serca. Mimo, że nawet publicyści IPN uznają, iż „była to niewątpliwie najpoważniejsza sytuacja do jakiej doszło w czasie internowania”, a okoliczności śmierci Zdzisława Grudnia wyjaśniała delegatura koszalińska Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie, próżno szukać nazwiska Zdzisława Grudnia wśród ofiar stanu wojennego. Uznaje się za to za ofiarę stanu wojennego Jacka Jerza, który zmarł nagle 31 stycznia 1983 po zwolnieniu z ponadrocznego internowania (według niezweryfikowanych informacji za portalem Wikipedia), a nawet osoby do których w wyniku wprowadzonych rygorów nie dojechało pogotowie. Relatywizm? Zła wola? Głęboka nienawiść do wrogów? Prominentny komunista ofiarą stanu wojennego? Niewątpliwie takie uznanie zachwiałoby, a może nawet zniweczyłoby długo budowany obraz stanu wojennego jako komunistycznej tyranii nad narodem. A przecież nie byłby to pierwszy przypadek kiedy rewolucja pożera własne dzieci. Historia stanu wojennego jak widać na podanych przykładach nie jest czarno-biała. Nie da się wtłoczyć do głów schematów sprowadzonych do kilku miałkich, powtarzanych bez końca, sloganów o czym przekonują coroczne sondaże na temat konieczności jego wprowadzenia. Stan wojenny nie był walką „komunistów” z uciemiężonym, walczącym o wolność narodem jakby chcieli tego służalczy wobec obecnego ustroju pseudo-historycy i działający na zamówienie polityczne partyjni propagandyści. Warto o tym pamiętać kiedy ocenia się przyczyny tego trudnego niewątpliwie okresu w polskich dziejach. Warto też zastanowić się nad ideą wolności słowa i wolności wyrażania poglądów w czasach, gdy publicznie wygłoszone votum separatum na temat stanu wojennego, różniące się od powszechnie narzuconego obrazu, uznawane jest za bluźnierstwo i rodzi stygmatyzację wyrażającego taki pogląd. Nie słyszę jakoś głosów stających w obronie tak pojętej wolności słowa w obozie uznającym się za demokratyczny.

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. neoneoarch
    neoneoarch 12 grudnia, 2016, 11:58

    Kapkę jednak pan Neoarch przesadza. Propagandzie antykomunistycznej nie udało się jednak zmanipulować ludzi, skoro 44% Polaków uważa stan wojenny za dobro. A warto pamiętać, iż przez ostatnie 27 lat nie było obiektywnych mediów tylko gazetki plujące sadystycznym jadem nienawiści wobec generała Jaruzelskiego.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • neoneoarch
      neoneoarch 12 grudnia, 2016, 14:14

      Naprawdę się ucieszyłem, że Semka oraz Ziemkiewicz piali peany na cześć Jaruzelskiego. Prawicowe czasopisma jednak żadnego wpływu nie miały na kształtowanie opinii. Nie było Radia Maryja, Gazety Polskiej , W Siecie , Do Rzeczy. Ucieszyłem się szczególnie gdy większość parlamentarną zdbyl PiS , który to od zawsze bronił generała Jaruzelskiego przed wściekłymi atakami Grzegorza Brauna , zwłaszcza że on wogóle żadnej propagandy na temat Jaruzelskiego nie szerzył. Nigdy nic negatywnego na temat Jaruzelskiego nigdy nie mówił.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • neoneoarch
        neoneoarch 12 grudnia, 2016, 18:03

        O, bardzo się cieszę, siłę rażenia propagandy Michnika zrównujesz z siłą rażenia propagandy Bruana. Michnik się tez ucieszy, gdy cię przeczyta.

        Odpowiedz na ten komentarz
  4. Patryk
    Patryk 12 grudnia, 2016, 15:43

    tak naprawdę nigdy nie uda się pogodzić dwóch obozów. zbyt blisko wydarzeń się znajdujemy w kontekście historii

    Odpowiedz na ten komentarz
  5. neoneoarch
    neoneoarch 12 grudnia, 2016, 18:05

    No, właśnie, dlatego się zdziwiłem , że komunista neoarch rozpacza z powodu 500+ mimo , iz jest wolny w wolnej Polsce.

    Odpowiedz na ten komentarz
  6. neoneoarch
    neoneoarch 14 grudnia, 2016, 14:09

    Nie rozpaczasz dlatego, że tobie zabierają twój chleb , a dają mi moje g… Ale rozpaczasz dlatego ponieważ dzieci bedą miały komunizm w Polsce.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy