Uzbekistan – powrót terroru

Uzbekistan – powrót terroru

Tajemniczy zamachowcy rzucają wyzwanie reżimowi prezydenta Karimowa Czy wojujący islam odrodzi się w Azji Środkowej? Po pięciu latach Uzbekistanem znów wstrząsnęła seria krwawych zamachów. W atakach, także samobójczych, zginęło co najmniej 47 osób, w tym 33 domniemanych bombiarzy oraz 10 policjantów. Siły bezpieczeństwa zatrzymały ok. 50 podejrzanych. Władze w Taszkiencie oskarżyły o dokonanie ataków muzułmańskich ekstremistów powiązanych z Al Kaidą. W Uzbekistanie nie ma wolnych mediów, jednak na uzbeckich forach internetowych rozpowszechniane są wszelkiego rodzaju teorie spiskowe. Oto na tydzień przed niespodziewanym paroksyzmem przemocy funkcjonariusze MSW i tajnej policji SNB zostali jakoby postawieni w stan pogotowia, zaś w nocy poprzedzającej zamachy wezwano na służbę wielu funkcjonariuszy. Talib Jakub ze Stowarzyszenia Praw Człowieka Uzbekistanu złożył niezwykle odważne oświadczenie: „Moim zdaniem, akty terroru w Taszkiencie i w innych miastach, są dziełem samych władz Uzbekistanu i służb specjalnych. Uważam, że rząd Uzbekistanu zdecydował się na ten krok, aby pokazać społeczności narodowej, że musi walczyć z terroryzmem, a więc nie może pozwolić sobie na luksus prawdziwych reform”. Zapewne są to zbyt daleko idące oskarżenia. Wiele wskazuje na to, że po bomby i karabiny sięgnęła garstka Uzbeków, doprowadzonych do ostateczności bezpardonową polityką reżimu. Nie ulega jednak kwestii, że w ostatecznym rachunku ataki okażą się korzystne dla autokraty z Taszkientu, Islama Karimowa. Pierwsza eksplozja nastąpiła 28 marca wieczorem wśród pól bawełny pod starożytnym miastem Buchara. Potężny wybuch dosłownie przeciął na pół zbudowany z drewna i gliny dom wieśniaczego rodu Razakowów. Pod gruzami straciło życie dziesięcioro członków rodziny, w tym dwumiesięczne dziecko. Władze twierdzą, że to przypadkowo rozerwał się ładunek wybuchowy, przygotowywany przez terrorystów. Tego samego dnia, jak twierdzą świadkowie, na starym bazarze Chorsu w Taszkiencie policjanci zatłukli na śmierć 60-letniego sprzedawcę czosnku, który ośmielił się stanąć w obronie maltretowanej przez funkcjonariuszy handlarki. Policjanci uzbeccy, zwani przez lud „krokodylami” lub „żabami” z powodu swych mundurów w kolorze jadowitej zieleni, mają opinię wyjątkowo brutalnych. Często krążą po bazarze i zatrzymują kobiety, usiłujące protestować w obronie swych więzionych przez reżim bliskich. Być może nazajutrz terroryści uderzyli, aby wziąć odwet na znienawidzonych stróżach prawa. W każdym razie policjanci stali się głównym celem ataków. Dwie samobójczynie wysadziły się w powietrze na Chorsu, zabijając siedmiu funkcjonariuszy. Do zamachów doszło też w północnej dzielnicy miasta w pobliżu rezydencji prezydenta Karimowa. Akty przemocy trwały cztery dni. Napastnicy stawili siłom bezpieczeństwa tak zdecydowany opór, że policjanci wpadli w popłoch i strzelali do siebie nawzajem. Pewien osaczony bombiarz wysadził się w powietrze. Wśród zabitych terrorystów jest siedem kobiet. Kiedy wrócił spokój, prokurator generalny Raszid Kadyrow poinformował, że policja przejęła 72 pasy na ładunki wybuchowe dla zamachowców samobójców i dwie tony komponentów do produkcji bomb. Politycy w Taszkiencie sugerują, że za aktami terroru stoi zdelegalizowana Hizb ut-Tahrir (Islamska Partia Wyzwolenia). Dąży ona do utworzenia w Azji Środkowej islamskiego kalifatu, aczkolwiek jej członkowie odżegnują się od przemocy. Władze stwierdziły, że ataki były przygotowywane w ośrodku zagranicznym przez sześć miesięcy. Wiadomo, że wszyscy polegli ekstremiści byli Uzbekami. Komentatorzy twierdzą, że ostatnie zamachy bombowe sprowokował także bezwzględny, niemalże stalinowski reżim w Taszkiencie. 66-letni prezydent Islam Karimow, były członek radzieckiego Politbiura i szef KP Uzbekistanu, od 1991 r. rządzi żelazną ręką w tej największej ze środkowoazjatyckich republik. W styczniu 2000 r. wybrany został na kolejną kadencję, uzyskując 92% głosów, przy czym kontrkandydat do urzędu, Abdulchafiz Dżalalow, złożył charakterystyczne oświadczenie: „Głosowałem na prezydenta Karimowa w imię stabilności, pokoju, niepodległości i rozwoju Uzbekistanu”. Już w 1992 r. despota z Taszkientu zdelegalizował świeckie partie opozycyjne Birlik i Erk. Z psychopatyczną bezwzględnością występuje przeciw wszelkim niezależnym ruchom muzułmańskim. W 1998 r. parlament przyjął niesławną ustawę o wolności wyznania, wprowadzającą nowe metody represjonowania wyznawców islamu (ustawa ta nie dotknęła innych grup religijnych). W Uzbekistanie mogą uznać uznani za wahabitów i trafić do więzienia nawet ludzie „zbyt pobożni”, którzy modlą się w domach lub noszą brody. Szacuje się, że co najmniej 6 tys., może nawet 7,5

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2004, 2004

Kategorie: Świat