Viagra dla pań – kolejna odsłona

Viagra dla pań – kolejna odsłona

Czy kobietom potrzebne są preparaty podwyższające libido?

Czy nadchodzi nowa rewolucja seksualna? Mężczyźni już od dziesięciu lat mogą cieszyć się viagrą. Obecnie wchodzi na europejski rynek plaster hormonalny pobudzający popęd seksualny piękniejszej płci.
Producentem jest brytyjski koncern farmaceutyczny Procter and Gamble. Komentatorzy nie wykluczają, że plaster przyniesie miliardowe zyski. Według przeprowadzonych w USA ankiet, aż 43% Amerykanek jest niezadowolonych ze swego życia erotycznego. Bardzo popularna w Wielkiej Brytanii seksuolog Karen Krizanovich stwierdziła: „Wiele kobiet chciałoby znów pofiglować z mężem jak za dawnych lat, inne skarżą się na niskie libido i brak rozkoszy. Jeśli ten produkt rzeczywiście działa tak, jak mówią, będzie to prawdziwa rewelacja”. Być może nowy preparat okaże się nie tylko lekarstwem, ale także „sposobem na życie”, jakim obecnie dla wielu dżentelmenów jest viagra.
W testach klinicznych żeńskiego odpowiednika viagry o nazwie Intrinsa wzięło udział ponad 500 kobiet, które przeszły wcześniej operacje usunięcia jajników. Okazało się, że plaster powoduje wzrost liczby „satysfakcjonujących kontaktów seksualnych” o 74%. „Miałam uczucie, jakbym stawała się młodsza. Przez długie miesiące chciałam wieczorem już tylko spać. Teraz znów mam ochotę się zabawić. Być może intrinsa stanie się dla dziewczyn najlepszym sposobem na udany weekend”, opowiada uczestnicząca w testach 50-letnia Melissa, która gorąco namawia do naklejenia cudownego plastra swoje przyjaciółki.
Czy oznacza to, że w sypialniach zapanuje radosne ożywienie? Czy skończą się wymówki: „Rozbolała mnie głowa”, „Jestem zmęczona”, „Kochanie, może innym razem”?
Intrinsa to plaster o jajowatym kształcie, naklejany na podbrzuszu. Codziennie uwalnia przez skórę bezpośrednio do krwiobiegu 300 mikrogramów testosteronu, czyli ilość, jaką każdego dnia wytwarza organizm młodej kobiety przed menopauzą. Testosteron uważany jest za symbol męskości. Trzeba jednak pamiętać, że w organizmie zdrowej kobiety tego hormonu jest zazwyczaj dziesięć razy więcej niż „żeńskiego” estrogenu. Testosteron pochodzenia roślinnego, identyczny z naturalnym, trafia od razu do krwi, nie przechodzi przez wątrobę, a więc wystarczą stosunkowo niewielkie dawki.
Intrinsa działa stopniowo, libido wyraźnie wzrasta po mniej więcej miesiącu. Wydawało się, że plaster hormonalny zostanie dopuszczony do sprzedaży w USA już w 2004 r. Potężna federalna Agencja ds. Żywności i Lekarstw (FDA) niespodziewanie uznała jednak, że plaster testosteronowy jest mało skuteczny, a ponadto ma pewne skutki uboczne (nieznaczny wzrost owłosienia, trądzik, grubszy głos). FDA nie wydała więc pozytywnej decyzji, a firma Procter and Gamble wycofała swój wniosek. Niektórzy komentatorzy uważają, że na postanowienie FDA wpłynęła pruderyjna atmosfera, panująca w Stanach Zjednoczonych pod rządami administracji George’a Busha. Urzędnicy Unii Europejskiej nie mieli takich wątpliwości. Wydali zezwolenie na sprzedaż intrinsy, pod warunkiem że pacjentka przechodzi już kurację estrogenową i odczuwa niskie libido jako obciążenie dla swej psychiki. Poszczególne kraje decydują o dopuszczeniu testosteronowego plastra do aptek. Intrinsę można już kupić na receptę w Wielkiej Brytanii. Jane Hockey, ginekolog z Royal Free Hospital w Londynie, ostrzega jednak: „Niech nikt się nie spodziewa, że wyhodujemy pokolenie superkobiet”. Intrinsa przeznaczona jest przede wszystkim dla pacjentek po menopauzie lub operacji usunięcia jajników. Pacjentki, które poproszą o intrinsę z innych przyczyn, będą musiały odbyć konsultacje z psychologiem, opowiedzieć o historii swych kontaktów seksualnych, pożyciu z obecnym partnerem itp., wyjaśnia Hockey.
Inny brytyjski ginekolog, John Studd, uważa jednak, że intrinsa okaże się skuteczniejsza i tańsza niż długie sesje terapeutyczne i konsultacje psychoseksualne. „Z pewnością dobrzy lekarze będą przepisywać plaster hormonalny tak szybko i bez wahania jak obecnie viagrę. Wiele nawet młodych kobiet potrzebuje seksualnego dopalacza”, twierdzi Studd.
Eksperci wyrażają jednak wątpliwości, czy kobietom rzeczywiście potrzebny jest preparat zwiększający popęd płciowy. Seksualność męska jest mało skomplikowana, steruje nią testosteron. Viagra w prosty sposób usprawnia mechanizm erekcji. Ale fenomen seksualnego pobudzenia pań to prawdziwa tajemnica. Wiele procesów zachodzi w umyśle, w sercu. Do udanego seksu potrzebne są zaufanie do partnera, poczucie intymności, znajomość własnego ciała. Ta ostatnia wciąż pozostawia wiele do życzenia. Dr Elia Bragagna, przewodnicząca austriackiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej, opowiada: „Mamy do czynienia z niezwykłym zjawiskiem. Seks jest wszechobecny w mediach, w filmach, w reklamie, a jednocześnie ogólna wiedza na ten temat spada. Przychodzą do mnie młode dziewczęta, które nie potrafią odróżnić klitoris od waginy”. Anita Clayton, profesor psychiatrii z University of Virginia w Charlottesville, przyjmuje pacjentki, które wprawdzie spały z mężczyznami, nigdy jednak nie uprawiały masturbacji, będącej w pruderyjnej Ameryce tabu. Czy takie kobiety rzeczywiście potrzebują testosteronowego dopalacza? Niektórzy komentatorzy są pewni, że problem viagry dla dziewczyn wymyślili stratedzy koncernów farmaceutycznych, poszukujący nowego źródła miliardowych zysków. Feministki wietrzą spisek samców, chcących farmakologicznie zmienić swe partnerki w wiecznie gotowe do współżycia lalki.
Doktor Lenore Tiefer, psycholog z New York University School of Medicine, krytykuje nieuzasadnioną, jej zdaniem, interwencję medycyny w sferę seksualności. Zdaniem dr Tiefer, erotyczne pożądanie to przede wszystkim pragnienie bycia i intymnego zbliżenia z inną osobą. Osiąganie samego orgazmu nie jest najważniejsze – w końcu seksualną rozkosz można osiągnąć także poprzez masturbację…
Niemiecki magazyn „Die Zeit” napisał ironicznie, że intrinsa jest 128. zapowiadaną do tej pory przez media lub producentów viagrą dla kobiet. Tymczasem żeńska viagra istnieje od dawna i jest nią krem lubrykacyjny…

POŻĄDANIE PRZYJDZIE PRZEZ NOS

W laboratoriach koncernów farmaceutycznych trwają prace nad niemal 50 różnymi specyfikami, mającymi stać się viagrą dla dziewcząt. W drugiej fazie testów klinicznych znajduje się preparat o nazwie Bremelanotid, wyprodukowany przez amerykańską firmę Palatin Technologies. Specyfik ten ma być stosowany jako aerozol do nosa. Podobno podwyższa kobiece libido, jak też pomaga panom mającym problemy z erekcją. „Nasze lekarstwo działa na region mózgu zwany hypothalamus, który steruje męskim i kobiecym pożądaniem seksualnym”, wyjaśnia dyrektor firmy Carl Spana. Już w trzeciej, ostatniej fazie testów znajduje się flibanserin, opracowany przez amerykańskie przedsiębiorstwo Boehringher-Ingelheim Pharmaceuticals. Firma zachowuje szczegóły na temat tego preparatu w tajemnicy. Poinformowano tylko, że flibanserin „nie jest produktem hormonalnym, lecz molekułą działającą na centralny układ nerwowy”. Wiadomo, że flibanserin ma także właściwości antydepresyjne. Fama głosi, że jest wyjątkowo skuteczny. Jak jednak jest naprawdę, pokaże przyszłość.

 

Wydanie: 15/2007, 2007

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy